Rozdział 7 - Black.

8 0 0
                                    

Przyjemnie było widzieć jak na czyjejś twarzy maluje się szczęście. Dawno tego nie widziałem. Oddałem się tak głębokiej refleksji, że nawet nie spostrzegłem, iż Darker siedzi przede mną na podłodze. Zgasiłem papierosa i szorstko powtórzyłem swoją poprzednią kwestię. Nie spędziłem z nią nawet dnia, a już ją lubię. Cicha, nie zadaje głupich pytań i do wszystkiego się dostosuje. Idealnie. Cholera. Muszę ją zabrać na te zakupy, bo nie chce mi się patrzeć na tej jej potargane szmaty. No i ten zakichany porządek i jasność, której nienawidzę. Mam nadzieję, że się nie przyzwyczai do tego, bo długo to nie potrwa. Na szczęście Darker zrozumiała o co mi chodzi i dzięki Bogu. Od dziś całe trzy lata będę zawsze zasypiał we własnym łóżku. Teraz kanapa należy do demona. Zawiązałem sznurówki butów i ruszyłem ku motorowi. Dyskretnie obserwowałem Darker. Pomimo że była demonem, pasowała do tego świata. Kiedy tak patrzyła na domy, wyglądała jak coś świeżego, pięknego, a zarazem zimnego i niebezpiecznego. Styl bycia demonów zawsze mnie intrygował. Zdmuchnąłem kurz ze starego błękitnego kasku. Pasował do oczu dziewczyny. Miło było znów zobaczyć ten uśmiech, kiedy dostała przedmiot do ręki. Chciałem mieć wszystko już załatwione, więc jechałem wyjątkowo szybko. Darker wyjątkowo mocno ściskała mnie za tułów podczas jazdy. Nie ukrywam - to przyjemne uczucie. W galerii tylko dałem jej pieniądze. Nie miałem zamiaru za nią chodzić, ani tym bardziej kontrolować co robi. Po dziesięciu minutach wróciła z zakupami, a mnie prawie zamurowało. Całkiem szybko się uwinęła... Czuję, że naprawdę możemy się dogadać. Natychmiast wróciliśmy do domu, bo nie chciałem się spóźnić na wieczorne wiadomości. Będąc już w ciepłym mieszkanku, włączyłem małą lampkę, pozasłaniałem okna roletami i przygotowałem kolację dla siebie i Darker, słuchając wiadomości. W drodze powrotnej słyszałem jak burczy jej w brzuchu. Nie mam pojęcia co je na co dzień, więc zrobiłem zwykłe kanapki, jak zawsze. Na szczęście jej zasmakowały. Na prawdę ją polubiłem. Chociaż nie powinienem tego stwierdzać po paru godzinach. Bolał mnie tylko fakt, że moim zadaniem jest przeciągnięcie jej na stronę TPF. Mogłem z nią nawet normalnie pożartować. Mam dziwne wrażenie, że odnalazłem bratnią duszę. 

- W ogóle kiedy jechałam tutaj do Ciebie, poznałam pewną osobę. Nie mam pojęcia jak się nazywa, ale ubiera się bardzo luzacko. Znaczy no... Luźna koszulka, krótkie jeansowe spodenki. Znasz go ?- Od razu wiedziałem o kim mówi. Nienawidziłem gościa. Przystawia się do wszystkich i wszystkiego. Zazdrości każdemu i próbuje rujnować czyjeś szczęście, a w dodatku ma nosa do takich spraw. Pokłóciłem się z nim niedawno o pewne zlecenie. Nie potrafię tylko zrozumieć czego chce od Darker.
- Uważaj na niego. Zgrywa tylko takie niewiniątko. W firmie co druga osoba powie Ci, że ze znajomości z nim przyjdą same problemy. Możesz mi nie wierzyć, ale lepiej nie próbuj się przekonywać.- Odpowiedziałem. 
- Dobrze. Posłucham się Ciebie.  A ten porządek ? To w ogóle tu nie pasuje!- 
- Haha. Masz zupełną rację. W ogóle nie pasuje. Wyobrażasz sobie, że te barany z szefostwa wynajęły mi jakieś sprzątaczki i kucharki ?! Jeszcze przed Twoim przyjazdem wyrzuciłem je na zbity pysk, ale jak znów przylezą to nie wiem co zrobię. -

- Zawsze mogę jakoś pomóc. - uśmiechnęła się, a mi spodobało się, że podziela moje zdanie i nie krytykuje go.
- Jeżeli nie będziesz używała mocy to chętnie skorzystam. - odparłem szczerze. 

- Ok. Załatwione. Zero mocy. - uścisnęła mi dłoń na znak zakładu. Już ją serio lubię. 
- Właśnie. Miałaś podpisać jakieś świstki... - zacząłem drażliwy temat.
- Nie mam zamiaru!!- prawie krzyknęła - Oni tam wymagają żebym wszystko opowiedziała o świecie za wrotami. Po moim trupie. - znałem ten ból i nie miałem zamiaru jej do niczego zmuszać, szczególnie, że już dość wycierpiała. 
- Spoko. Nie mam zamiaru Cię zmuszać. - odpowiedziałem ku wielkiej uciesze Darker. - Też tego nienawidzę, więc pozwolę Ci zwlekać tyle ile tylko chcesz. - dodałem i wstałem z kanapy. Jestem wykończony, muszę się zrelaksować. Nagle zawibrował mój telefon. Wiadomość od szefa. 
" Od Czubek: Raport o Darker ma się zaraz znaleźć w mojej skrzynce mailowej."
- Głupi Czub.- powiedziałem pod nosem.
- Kto to taki ? - zapytała zaciekawiona Darker.
- Mój szefuńcio.  Nienawidzę typa. Rozłożę Ci kanapę i pójdziemy już spać ok ? -
- Chętnie. Jestem wykończona.- 
Uśmiechnąłem się słabo i rozłożyłem kanapę. 

- Miłych snów. Jutro jedziemy na małą wycieczkę dookoła miasta.- pogłaskałem demona po głowie i poszedłem do pokoju. Załączyłem laptopa i niedbale napisałem mail.

"Raport o Darker:  Zachowuje się normalnie. W dalszym ciągu nie popisała papierów. Bk. " 
Wyłączyłem wszystko i dosłownie rzuciłem się na łóżko, natychmiast zasypiając. Niespodziewanie obudziło mnie słabe uderzenie w ramię. Zerwałem się z łóżka i w pozycji bojowej spotkałem się z błękitnymi oczami dziewczyny. 

- Przepraszam, że Cię budzę, ale strasznie się boję. Mogę spać gdzieś w tym pokoju ? - cichutko wyszeptała prośbę. 

- Jasne, ale nie w łóżku.- odpowiedziałem.
- Dziękuję - szepnęła i ułożyła się na ziemi, przykrywając kocem. 
Natychmiast zasnąłem, nie wiedząc nawet co się stało. Przebłysku doznałem dopiero nad ranem. Jednak ciężko było mi się ocknąć po tych wspaniałych snach. Uderzyłem się mocno w policzek i zacząłem logicznie myśleć. Wstając, omal nie nadepnąłem śpiącej Darker. Zrobiło mi się głupio, że kazałem jej spać na ziemi. Niewiele myśląc, delikatnie przeniosłem ją na łózko, a sam poszedłem zrobić sobie kawy. Nawet uroczo wygląda jak śpi. To niepodobne do demonów. Ułożyłem się na kanapie i rozplanowałem sobie dzisiejszy dzień. Zabieram Darker na małą przejażdżkę po mieście, a sam zafunduję sobie wieczorek przy konsoli. 

Błękit KwiatuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz