Dni, które dzieliły mnie od bankietu, minęły stanowczo za szybko. Przed chwilą była środa, a zaraz za nim już sobota. Tego dnia miałam dowiedzieć się wszystkiego o obiedzie, a także tego, jak powinnam się tam zachowywać. Miałam zamiar wypytać, jak to ogóle wygląda. Nie wiedziałam, kiedy Kayt zaplanował moją rozmowę z Laurą i bliźniaczkami. Pomyślałam, że zapytam się je o to, jak przyjdą. Jednak ze swoimi wszystkimi pytaniami musiałam czekać jeszcze około pół godziny.
Moja niecierpliwość sprawiała, że chodziłam po pokoju, nie wiedząc, co ze sobą zrobić. Jedynym plusem było to, że siniak na skroni był już prawie niewidoczny. Ból głowy minął kilka dni temu, dzięki czemu miałam lepsze samopoczucie.
Kiedy usłyszałam pukanie do drzwi, natychmiast zwróciłam się w ich stronę. Do pokoju weszły Casy i Katy. Zacięcie dyskutowały ze sobą. Nawet nie zauważyły, że stoją na środku mojego pokoju i gadają.
- Ale pamiętasz? Przecież wtedy był i nawet rozmawiał z Douglasami i Kaytem na ten temat.
- Zgadza się, jednak pamiętaj, że sprawa nie została wyjaśniona.
- Tak, tak, ale był. A ty wmawiałaś mi, że nigdy się nie pojawił.
Stałam i czekałam, aż może zwrócą na mnie uwagę, jednak nie zapowiadało się na to, więc interweniowałam.
- Ekhm... Dzień dobry - obie spojrzały na mnie zaskoczone. Rozejrzały się dookoła. Wyglądały jakby dopiero teraz zorientowały się, że weszły do mojego pokoju.
- Dobry, dobry... - powiedziała Casy nadal nie do końca wiedząc, co się dzieje.
- Chyba chciałaś powiedzieć dobry wieczór - poprawiła mnie Katy.
- Rzeczywiście, masz rację. Przyzwyczajenie.
- Dobra. Koniec pogaduch, zabieramy się do roboty - Casy już oprzytomniała i popchnęła mnie w stronę łazienki. Nie opierałam się. Stanęłam przed krzesłem i zaczekałam chwilę, aż dziewczyny przyjdą ze strojem na dzisiaj.
Wróciły z ubraniami po chwili i zaczęły mnie ubierać. Katy jak zwykle zajęła się makijażem, a Casy fryzurą. Przez kilka minut zbierałam myśli, w końcu się odezwałam.
- Um... Chciałabym wiedzieć, kiedy powiecie mi coś na temat tego bankietu?
- Kayt mówił, że wszystko ci powie. Ale pewnie jakoś po obiedzie. Nam jeszcze tego nie powiedziano. Wiemy tylko, jak jutro ma wyglądać nasz dzień.
- Rozumiem... - w mojej głowie pojawiał się powoli plan ukrycia się. Moim zamiarem było schować się gdzieś w ogrodzie. Jedyne, co mnie niepokoiło, to pogoda. Jeśli miałam spędzić około godziny czy dwóch ukryta gdzieś w krzakach, to mogłam nieźle zmarznąć. Poza tym dręczyło mnie pytanie, jakie będą konsekwencje tego wszystkiego.
- Wiesz, mam dla ciebie radę - niespodziewanie odezwała się Casy. - Lepiej by było, gdybyś nic nie kombinowała przed tym bankietem czy w jego trakcie. Kayt denerwuje się i bez tego.
- Czym on się stresuje? Przecież jego życie nie jest tam zagrożone, tylko moje.
- Nie do końca. Nie jesteś jedyna, która może ucierpieć. Jesteś jedną z wielu - spojrzałam na nią zaskoczona. Nie pomyślałam o tym w ten sposób. Przez cały ten czas nawet nie przyszło mi to do głowy. Zamilkłam, było mi wstyd, że myślałam tak egoistycznie.
Niezręczna cisza przedłużała się. Ja rozmyślałam nad moim planem. Ta sytuacja zmieniła mój pogląd na sprawę. Nadal nie chciałam brać w tym wszystkim udziału, jednak moja determinacja nie była już ta wieka. Powstałe wątpliwości sprawiły, że plan, który jeszcze przed chwilą uważałam za świetny, w tym momencie wydawał się jedną z najgorszych opcji.

CZYTASZ
Przyboczna służąca
VampireKin Cruise, Zwyczajna dziewczyna trafia do zamku, gdzie mieszka wiele wampirów. Nie wiedzieć czemu jeden z nich imieniem Kayt wybrał ją, by była jego przyboczna służącą. Dziewczyna za wszelką cenę chce dowiedzieć, się dlaczego została wyznaczona do...