1.7.3

380 60 7
                                    

  *Brendon*

Siedziałem w swoim pokoju, rozmawiając z jednym ze współlokatorów, Gerardem, który akurat narzekał na jednego takiego chłopaka, którego nienawidził. Chłopak nazywał się Frank, był o rok młodszy i Gee darł z nim koty, odkąd tylko ktokolwiek sięga pamięcią. "Ten zły", czyli cherlawy piętnastolatek, który miał co najwyżej metr sześćdziesiąt, zwinął Way'owi zeszyt z rysunkami, czy coś w tym stylu. Tak, wiem, problemy pierwszego świata.

Udało mi się wymigać dzięki SMS-owi od Dallona, który zapraszał do siebie po notatki na jutrzejszy sprawdzian z historii. Doskonale wiedział, że swoje zgubiłem i ofiarnie zgodził się pożyczyć własne, nawet je skopiować. A wręcz jeszcze więcej: stwierdził, że mogę się z nim pouczyć!

W zasadzie to nic wielkiego. Czasem po prostu się razem uczymy, a bardziej to on się uczy, a ja się mu przypatruję i szybko udaję, że wlepiam wzrok w notatki, a nie jego idealną linię szczęki, gdy tylko na mnie zerka tymi oczyskami. Za same oczyska powinien siedzieć, są zbyt hipnotyzująco niebieskie.

Przeprosiłem więc Gerarda i pobiegłem do najlepszego przyjaciela. Wszedłem bez pukania, przy okazji prawie zwalając z nóg biednego Petera, który akurat wychodził.

- Urie, uważaj. - syknął chłopak, opierając się o ścianę, aby nie upaść.

- Sorry. - odpowiedziałem niewinnym uśmieszkiem i podszedłem do najlepszego przyjaciela, który już siedział nad kartkami pokrytymi jego chwiejnym, ale estetycznym pismem. Mankiety miał rozpięte, rękawy podwinięte do połowy łokcia, trzy górne guziki koszuli również rozpiął i pozbył się już krawatu. Szkolny mundurek - największy morderca stylu, ale on i tak wyglądał bajecznie.

- Jak chcesz, to biegnij do sekretariatu i sobie to skseruj. - Wyciągnął w moją stronę zadrukowaną kartkę. Nawet na mnie nie spojrzał, wciąż czytał swoje notatki.

- Dzięki. - Przyjąłem arkusz papieru, ale zamiast biec do szkoły i liczyć na to, że nie rozstrzelają mnie w sekretariacie za żaden szczegół, usiadłem obok niego na łóżku i chwyciłem jedną z wielu kartek, które walały się po tymże meblu. Z kieszeni wyciągnąłem długopis i zacząłem przepisywać notatkę, licząc, że w ten sposób więcej zapamiętam. Poza tym nie chciało mi się tam iść, a już tym bardziej opuszczać Dallona.

- Oficjalnie nienawidzę historii osiemnastowiecznej Europy. - stwierdził, przerzucając jedną ze stron w podręczniku.

- Odciąłbym dwa ostatnie słowa. - odpowiedziałem, przepisując dalej.

- Nie łatwiej byłoby po prostu uczyć się razem, jednocześnie, ale z różnych kartek? No wiesz, żebyś tego wszystkiego nie przepisywał. - Wpatrywał się w długopis w mojej dłoni.

- Bardzo możliwe. Ale przecież będę ci przeszkadzał moją obecnością tutaj. No wiesz, jak coś to zawsze mogę się zwinąć z własną notatką i wciąż będę mógł się uczyć z czegoś więcej niż tego beznadziejnie napisanego podręcznika. - Moje tłumaczenie się chyba nie należało do najzgrabniejszych.

- Nie przeszkadzasz. A teraz chwytaj za notatkę i się ucz, jeżeli dostaniesz kolejną jedynkę to będą mieć podstawy, żeby wywalić się ze szkoły. - odpowiedział. Wciąż robił mi wyrzuty z powodu moich wciąż opuszczających się ocen. Ale co ja poradzę na to, że zwyczajnie brakowało mi już sił i motywacji do nauki?

Eleven Stories [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz