Rozdział 18

667 45 7
                                    

    W połowie drogi obudziłam się na plecach Jeffa.

- Jeff ? Gdzie idziemy ? - zapytałam.

- Idziemy do mnie. Do ciebie mamy za daleko, żeby iść teraz. - odpowiedział chłopak. Położyłam się znowu na plecach czarnowłosego. Był tak wygodny. *.*

Znajdowaliśmy się koło starej opuszczonej chaty. Weszliśmy do środka. Cały dom był jakby nikt do niego nie wchodził przez lata, a sprzątał nigdy. Zeszłam z pleców Jeffa. W kuchni przy stole siedziały trzy szkielety. Mama Jeffa, tata Jeffa i jego młodszy brat Liu. Zachowanie Marceliny było dosyć dziwne. Podeszła do szkieletów i zaczeła do nich mówić jakby to byli żywi ludzie. Zaczełam się cicho śmiać.

Marcelina poszła spać do pokoju Liu, a ja z Jeffem byliśmy u niego. Rozłożyłam się na łóżku chłopaka. Czarnowłosy położył się koło mnie. Wtuliłam się w chłopaka i zasnełam.

Tydzień później.

Od mojego porwania minął już tydzień. Martyna z Jackiem odwiedzali mnie w dzień, a Jeff w nocy. Tym razem też tak było. Był już wieczór. Martyna z Jackiem musieli iść do domu, a nie długo później przyszedł Jeff. Oglądaliśmy telewizję. Zaciekawił mnie pewien artykuł. W telewizji leciały powtórki wiadomości.

" Uwaga! Dnia 26.05. tego roku, matka 19-letniego Liama Carlsona znalazła całego zakatowanego chłopaka przywiązanego do krzesła. Głowę miał na kolanach. Znaki rozpoznawcze nie pasują, ani do seryjnego mordercy Jeffa the Killera, ani do tejemnika z "Welcome To The Show". Czy nasze miasto nawiedził nowy morderca? Czy znowu musimy się bać o nasze rodziny? Nie wiem. Od tej pory będzie istniał instytut D.D.P. ( Dom Dla Psychopatów ). Instytut ten będzie łapał morderców i psychopatów i będzie na nich robić różne eksperymenty. Zarządzi im bólu takiego jakiego oni zarządzili swoim ofiarą. Nie musicie się... "

Wyłączyłam telewizor. Co?! Instytut D.D.P?! Czy tych ludzi pogieło?! Spojrzałam na Jeffa, który patrzył na mnie trochę dziwnie. W pewnym momencie usłyszałam dźwięk przychodzącego SMS-a. Spojrzałam na ekran telefonu.

" Cześć Roksi! Spotkamy się jutro o 10:00 w parku przy ławce. Dawno Cię nie widziałem. Mam Ci tyle do opowiedzenia. Mam nadzieję, że przyjdziesz. Twój T."

Nie znałam tego numeru telefonu. Byłam ciekawa kto to może być. Spojrzałam na Jeffa. Nagle w tym samym momencie zaburczało nam w brzuchu. Poszłam do kuchni po kanapki. Zjedliśmy kanapki i musiałam niestety wyprosić Jeffa bo byłam bardzo zmęczona i chciałam położyć się spać. Chłopak wyszedł, a ja poszlak spać.

Nad ranem.

Otworzyłam zaspane oczy. Światło padało centralnie na moje paczałki, co świadczyło że jest ranek. Poszłam do łazienki pod prysznic. Po 30 minutach wyszłam w bieliźnie i zaczełam się kierować w stronę mojego pokoju. Złapałam za szuszarkę i zaczełam szuszyć sobie mokre włosy. Ubrałam czarną sukiernę i czarne szpilki. Postanowiłam, że wyprostuję sobie prostownicą włosy. Gdy już miałam wychodzić przypomniałam sobie o makijarzu. O kurde zapomniałam o makijarzu! Szybko pobiegłam do łazienki i podmalowałam się. Kiedy już skończyłam, wyszłam z domu i zaczełam się kierować do parku. Usiadłam na ławce i czekałam na osobę, która do mnie pisała. Usłyszałam kroki zza moich pleców. Odwróciłam się lecz nikogo tam nie było. Na moich oczach pojawiły się jakieś dłonie, które zasłoniły mi widok.

- Zgadnij kto to! - usłyszałam dobrze mi znany męski głos lecz nie mogłam sobie przypomnieć czyj on był.

- Obrazisz się jak powiem, że nie wiem. - zapytałam. Chłopak odsłonił mi oczy. Szybko odwróciłam się w jego stronę. Moim oczom okazał się brunet z zielonymi oczami.

 Moim oczom okazał się brunet z zielonymi oczami

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

- Timmi?...- (...)

#########################

Cześć moi czytelnicy!

Wasz Polsat skończył rozdział.

Może się spodziwacie kim będzie Timmi

Ja lece pisać następny rozdział.

//hamaterka

You Killer || Jeff the Killer [Wolno Pisane]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz