14.-Tniesz się?

38 4 3
                                    

Chłopaki i reszta wyszli godzinę temu. Jest koło ósmej więc jeszcze wcześnie. Z dołu słyszę krzyki i kłótnie James'a i Jade. Thirwall ma rację, chciała spędzić czas ze swoim chłopakiem a on woli siedzieć z rodzicami, niby pomóc ale kto w to wierzy? Nikt. Dosłownie nikt.
Usłyszałam ciche wibracje telefonu, który leżał na komodzie. Podeszłam zobaczyć kto czego znowu chce. Na wyświetlaczu pokazało się zdjęcie Luk'a jak i jego numer. On do mnie dzwoni?

-Halo?- W słuchawce słyszałam jego cichy, nierówny oddech.

-Musimy porozmawiać.

-Teraz? Chcę się położyć spać.- Chociaż może to jedyne wyjście żeby dać im trochę swobody i żeby porozmawiali a ja tego nie słyszała.

-Proszę. Wiesz gdzie jest widok?

-Mniej więcej wiem

-Przyjadę po ciebie.

-Nie nie, zaraz tam będę. Daj mi piętnaście minut.

Zabrałam kluczyki z biurka i telefon. Na dole ubrałam buty i kurtkę, kiedy schodziłam po schodach było cicho ale prawda jest taka że nic nie mówili bo wiedzieli że ja jestem na dole. Założę się że kiedy wyszłam ich kłótnie można byłoby usłyszeć w całej okolicy.

Po dziesięciu minutach w końcu dojechałam na ten widok, nigdy tu nie byłam, Liam kiedyś mi coś o tym wspominał i miał rację było tu pięknie. Podjechałam samochodem obok auta Luk'a. Chłopak stał oparty tyłem do samochodu, jego ciemna postać nawet tak mało widoczna była niezapomniana.

 Chłopak stał oparty tyłem do samochodu, jego ciemna postać nawet tak mało widoczna była niezapomniana

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

-O czym chciałeś pogadać?- Zapytałam podchodząc do niego ale nie za blisko.

-Wiesz, gryzie mnie pewna sprawa.- Nawet na mnie nie spojrzał

-No to mów, bo wiesz trochę jakby zimno.- I pomyśleć że stary Luke by mnie teraz obiał a tak to muszę stać i marznąć.

-Zauważyłem że masz rękę w bandażu a dokładnie nadgarstek.- Wiedziałam i teraz się jeszcze zapytaj czy się tne.-Możesz mi To wyjaśnić?

-Nie ma nic do wyjaśniania.- Usiadłam na masce swojego samochodu, skoro on ma mnie gdzieś to ja jego tez

-Tniesz się?- Widziałam, zmieniam zawód na jasnowidza

-Nie! Jak mogłeś w ogóle pomyśleć o tym?!

-Sama mnie do tego zmusiłaś. Więc?

-A co ciebie to obchodzi?

-Nie pozwolę żebyś się cięła.

-Nie tne się!

-Więc kurwa co?!- Okej pierwszy raz do mnie tak wybuchnął i w końcu odwrocil się, podszedł do mnie powolnym krokiem

-Mialam wypadek i nie podnos na mnie głosu!

-Jaki wypadek?- Zapytał łagodnej, w jego oczach było widać strach i smutek ale ludzie bądźmy szczerzy, nigdy nie będzie tak jak wcześniej.

-Nie chce o tym mówić.

-Bądźmy normalni, róbmy jak było kiedyś

-Róbmy? Ty siebie słyszysz? Nigdy nie będzie tak jak kiedyś.- wina leży po dwóch stronach

-Powiedz jaki wypadek.

-Twoja była przyszła do nas do domu, zaczęła krzyczeć na mnie, popchnala mnie na szklany stolik, który się rozbił i wbiło sie szkło do ręki. Wystarczy?!

-Ja..nie wiedziałem. Przepraszam.- Powiedział i od razu spuścił głowę

-To nie twoja wina. Nic mi się nie stało, zapomnij po prostu o tym.- Otworzyłam drzwi od samochodu i miałam już wsiadać kiedy usłyszałam jego ostatnie słowa.

-Suka z niej.

-Zgadzam się ale nadal ją kochasz.

Wsiadłam do samochodu i odjechalam.

Minęły dwa dni odkąd widziałam się z Luk'iem. Dziś jest dzień wyjazdu, może w końcu odpoczne od tego wszystkiego. James dwa dni temu po moim wyjściu pojechał od razu do rodzinnego domu. Jade z nim Poklociła się tak ostro że nie mogłam jej uspokoić przez całą noc, w końcu zasneła po jakimś czasie.

-Jesteś gotowa?- Do pokoju weszła Jade ubrana już w kurtkę i buty zimowe, na głowie miała szara czapkę z takimi wielkimi niby uszami, dzięki którym wyglądała słodko.

-Tak, możemy iść.

Calum i Harry pomogli nam z walizkami. Jade zamknęła dom a Sky musiała iść do sąsiadki, która bardzo lubiła. Ja, Thirlwall jedziemy z Harry'm i Lou a reszta w drugim samochodzie. Nie chciałam jechać w tamtym aucie ze względu na Luk'a. I tak uważam że ten wyjazd będzie do bani.

-Proszę o to wasze pokoje, 302, 304 i 306. Życzę miłego pobytu.- Powiedziała do nas recepcjonistka.

Harry i Lou są razem w pokoju, dajmy im trochę prywatności. Luke, Mike, Ash i Calum są w jednym a ja, Jade i Kylie jesteśmy w wspólnym, ostatnim pokoju.

-Widzimy się na kolacji?- Zapytał Hood na co reszta mu Skineła głowa. Myślałam że to Harry zapyta jako pierwszy o jedzenie no ale widać nie tylko on tutaj jest glodomorem.

Hotel był wielki i bardzo elegancki. Pokoje były duże, z łazienką w środku. Dwa łóżka, jedno dwuosobowe i jedno pojedyncze. Jeśli mamy tu być dwa tygodnie to ja wolę zostać tu na zawsze z takimi widokami!

 Jeśli mamy tu być dwa tygodnie to ja wolę zostać tu na zawsze z takimi widokami!

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Jest tak pięknie, tylko brakuje tych jednych rąk jeszcze. Może chociaż powinnam spróbować udawać że jest okej? Być miła dla Hemmings'a, nie psuć innym wyjazdu.

-Perrie sms.- Usłyszałam głos Kylie z pokoju.-I Zamknij w końcu ten balkon bo zimno jest!

-No dobra, już.

Jeremi: Jak wyjazd?

Ja: Na razie jest okej. A ty gdzieś jedziesz?

Jeremi: Prawdopodobnie do rodziców na wieś.

Nie mam siły już mu nawet odpisać, położyłam się na łóżku i zasnełam.


CITY DREAMSOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz