Chapter 3

257 26 6
                                    

Idę powoli chodnikiem. Nie spieszę się bo do lekcji mam jeszcze jakieś dwadzieścia minut. Mijam różnorodne kawiarnie, knajpki i butiki. Niebo jest pochmurne, ale mimo wszystko jest dość ciepło i przyjemnie.

Dzisiaj piątek. Później weekend a następnie znów poniedziałek. A wraz z nim kolejna dawka upokorzeń i znieważania.

Co prawda w tym tygodniu Vesper nie była jakoś strasznie wredna, ale tak jak obiecała nie dała mi o sobie zapomnieć. Co ja jej takiego zrobiłam? Przecież chcę tylko w spokoju skończyć tę szkołę.

Przekraczam próg szkoły i z ulgą stwierdzam, że nie widzę na horyzoncie mojej prześladowczyni. Szybkim krokiem idę do mojej szafki i staram się nie zwracać na siebie zbyt dużej uwagi. Otwieram szafkę a z niej wypada biała koperta. Podnoszę ją i zręcznie otwieram, wyciągając z niej złożoną kartkę.

PODCZAS LUNCHU UWAŻAJ NA VESPER. /B.

Czytam treść kilkakrotnie i zastanawiam się o co może chodzić. I tak wogóle, kto to jest B.?

Pozostawiona z mętlikiem w głowie zatrzaskuję szafkę i z nadzieją, że nie natknę się na brunetkę kieruję się pod klasę.

- Witaj słońce! - słyszę zza pleców. Odwracam się i widzę Vesper ze swoją świtą. - Jak tam twoje samopoczucie, co? - pyta a ja nie jestem w stanie wypowiedzieć ani słowa. - No odpowiadaj jak do ciebie mówię! - warczy dziewczyna.

- Dobrze. - mówię cicho.

- To fantastycznie. Dzisiaj widziałam takie zajebiste buty, ale starzy odcieli mi kieszonkowe i mnie na nie nie stać, ale jako moja przyjaciółka napewno dasz mi pieniądze, prawda? - mówi z wyzywającym uśmiechem.

- A-ale ja nic nie mam. - mówię myśląc, że da mi spokój.

- Doprawdy? - unosi brew do góry. Nim zdążę się ogarnąć dziewczyna wyrywa mi torbę i wyciąga z niego portfel. Opróżnia go z pieniędzy i rzuca go na ziemię. - Ups? Nie ładnie tak kłamać. - chichocze szyderczo i odchodzi.

Zrezygnowana zbieram swoje rzeczy z podłogi i gdy dzwoni dzwonek wchodzę do klasy.

Byle do końca, byle do końca. -powtarzam sobie w myślach.

*
Do lunchu udaje mi się skutecznie unikać Vesper. Idąc do stołówki przypominam sobie o kopercie którą znalazłam w szafce i postanawiam zawrócić, więc kieruję się do biblioteki.

Siadam przy najbardziej oddalonej ławce i postanawiam przeczekać tę przerwę.

Po pomieszczeniu rozchodzi się dźwięk dzwonka. Udało się. Za trzy lekcje będę mogła iść do domu i odpcząć. Wychodzę z biblioteki i szybko idę do klasy w której mam mieć lekcje.

*

Z prędkością światła opuszczam gabinet matematyczno-fizyczny. Wydłużam krok aby jak najszybciej znaleźć się w szatni. Prawie wbiegam do pomieszczenia i sięgam swoją kurtkę. Zakładam ubranie i odwracam się w stronę drzwi. Niestety drogę torują mi trzy postacie. Vesper w towarzystwie swoich przyjaciółek taksuje moją osobę uważnym spojrzeniem.

- A czemu to nasza gwiazdeczka nie dotarła na stołówkę, hmm? - zapytała głosem prześąkniętym złośliwością.

- Nie byłam głodna. - mruknęłam cicho.

Żyję Cicho KrwawiącOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz