Rozdział 55 - To już koniec?

345 29 6
                                    

- Co ty wyprawiasz?! Wstań - zaczerwieniłam się.

Książę wziął moja rękę i mocno ścisnął. Otworzył usta i chciał coś powiedzieć, gdy nagle nagle usłyszeliśmy głośne pukanie do drzwi. Chłopak westchnął, przewrócił oczami i spuścił głowę w dół.

- Kto tam do cholery?! - zakrzyczał z wściekłością nadal klęcząc przede mną.

- Panie, przyjechał twój sojusznik z wymiaru Lasu. Stoi przed bramą i prosi o pilne spotkanie - usłyszeliśmy zdenerwowany głos za drzwiami. Książę podniósł się z ziemi.

- Przepraszam na chwilę - powiedział, po czym ubrał hełm i szybkim krokiem wyszedł trzaskając drzwiami. Niestety jego długa, czarna peleryna przytrzasnęła się drzwiami. Widać było jak się trochę urwała pod silnym pociągnięciem Księcia. Król wrócił się, po czym otworzył drzwi i zabrał materiał z żelaznych drzwi.

- Od kiedy On się zrobił taki kulturalny? - pomyślałam, po czym cicho się zaśmiałam ze skrawka czarnego materiału, który postrzępiony leżał na ziemi. Ale co On chciał zrobić tutaj? Dlaczego przede mną uklęknął? Co to miało znaczyć?! Przecież zawsze się do mnie nie odzywał. Fakt kiedyś...mianowicie w pierwszych miesiącach kiedy zaczęłam u niego pracować podobał mi się. Ale On nie zwracał na mnie szczególnej uwagi. A poza tym nawet mi się nie śniło, że kiedyś zwróci na mnie jakąkolwiek uwagę. Przecież był królem, a jaki władca chciałby za dziewczynę jakąś Łowczynię? A teraz po tej misji tak nagle coś do mnie poczuł? Nie sądzę. No, ale w końcu chłopcy później dojrzewają, a niektórzy zawsze będą dziećmi. Nie wiem co teraz mam robić. Najgorsze jest to, że ja nadal czuję coś do Księcia.

* Per. Kenay *

Obudziłem się na zimnej, twardej posadzce. Otworzyłem moje ociężałe powieki. Nad sobą ujrzałem kamienny sufit, z którego zwisał żyrandol. Podparłem się na łokciach.

- Jestem już w raju?! - powiedziałem sam do siebie. Byłem w jakimś luksusowym pokoju, w którym znajdowało się wielkie łóżko z baldachimem, kilka dużych drewnianych, a na środku ogromna czerwona sofa. Metr ode mnie na podłodze leżał gruby, włókienny dywan.

- Gdzie ja jestem?! - nie wierzyłem własnym oczom.

Nagle za drewnianymi drzwiami usłyszałem jakieś odgłosy rozmowy. Chciałem wyciągnąć miecz z pochwy, lecz nigdzie go nie było. Pewnie gdy mnie tu strażnicy przywlekli to mi go zabrali.Drewniane drzwi się otworzyły i moim oczom ukazał się sam Władca Ciemności, oczywiście ze swoją gwardią, która pilnowała drzwi. Cofnąłem się lekko do tyłu. Koleś trzymał w ręce jakąś kartkę, zwinięta w rulonik.

 Koleś trzymał w ręce jakąś kartkę, zwinięta w rulonik

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

- Czego chcesz?! - krzyknąłem cofając się do tyłu.

Władca stanął przede mną i pokazał mi papier.

- To jest certyfikat. Jak go podpiszesz to rachunki twojego ojca będą wyrównane - powiedział oschłe.

- A jeśli go podpiszę to co się stanie prócz wyrównania tych twoich rachunków? - zmierzyłem go wzrokiem od dołu do góry.

Czarna Krew  - Inny  TOM I   ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz