ROZDZIAŁ 4 - pierwszy kontakt

273 37 4
                                    

*CHANYEOL*
-Jezu..tracimy tylko lekcje.
-Wiem..miała tylko skoczyć coś skierować, a nie ma jej już 10 min.
-Cóż.. Lepiej dla nas.- siedzieliśmy wraz z D.O rysując z nudów w zeszycie. Nagle rozległ się huk i resztki tynku uniosły się ku górze. Wstałem jak poparzony i podbiegłem do obiektu który spowodował głośny dźwięk. To on..ten chłopak.
-Baekhyun!-usłyszałem czyjeś krzyki.
-S-Stefan.- kto?..a to..co? To jest mysz?
-A więc jesteś Baekhyun. Ja jestem Chanyeol.-chyba ostatniej części nie usłyszał bo momentalnie opadł z sił. Wziąłem go na ręce i pobiegłem wraz z jego przyjacielem do pielęgniarki.
***
-Jestem..-w tej chwili mi przerwał i podał dłoń.
-Chanyeol. Tak wiem usłyszałem.-uśmiechnął się do mnie ciepło.-Xiumin.-przywitaliśmy się i zapadła niezręczna cisza.
-Co on tam robił? I ta mysz..
-Ou..em..bo..-nagle pielęgniarka wyszła z gabinetu. Xiumin wstał szybko.
-C-co z nim?
-Wszystko dobrze. Ma złamaną rękę i siniaki głównie na plecach.-co za ulga..
-Mogę do niego wejść?
-Tak proszę.-Xiumin popatrzył na mnie.
-Idź. Ja mam zajęcia. Muszę już iść. Daj znać.
-To podaj mi swój numer.-zrobiłem o co prosił. Chłopak zniknął za drzwiami, a ja ryszyłem w stronę sali.

*BAEKHYUN*
Ała..wszystko mnie boli, szczególnie ręka. No nieźle.. Teraz to dopiero będę miał kłopoty.
-Baekhyun!-nagle jak tornado Xiumin wbiegł do gabinetu wydzierając się.
-Zamknij się. Głowa mnie boli.
-Ty żyjesz! Jezu dziękuje!-złożył ręce i popatrzył na sufit.
-Tak..żyje, oddycham..wszystko fajnie, ale przez tą twoją mysz będziemy mieć przerąbane.
-Aish..wiem. Sory.
-Sory?! A mam tu złamaną rękę i tylko mi się sory należy?!-wyciągnąłem do niego ręce.-tulasek. Już!- Xiu przytulił mnie uważając na rękę.-EJ..bo ten chłopak..
-Który?
-Ten co do mnie podbiegł jak leżałem jak ostatni idiota.
-A..no to co?
-Jak on ma na imię?
-Em..Ch..Cha..Chanyeol. Tak. Chanyeol.
-Chanyeol..ładnie.-uśmiechnąłem się pod nosem.
***
-Jak się czujesz?
-Dobrze. -Xiumin kiwnął głową.-O nie..
-Co?
-Co ja będę teraz robić? Mamy WF..co ja mam..siedzieć jak jakąś ciota na ławce?
-Maruda.-pstryknął mnie w czoło z uśmiechem.
***
Weszliśmy na salę gimnastyczną. Momentalnie wszystkie oczy skierowały się w moja stronę. Czuje się.. Dziwnie. Nie lubię być w centrum uwagi. Oczywiście standardowo w tle nie zabrakło chihotów i wyzwisk w moją stronę. Usiadłem na ławce. Właśnie zaczął się WF. Pomachał Xiu. Biedak..i kto teraz będę z nim ćwiczył w parze.
Nagle obok mnie usiadł jakiś chłopak.
-Jak się czujesz?
-T-to do mnie?-zachichotał.
-Tak.. Baekhyun.-Co?! Skąd on zna moje imię! Zboczeniec?
-S-skąd znasz moje imię?
-Oh..-podał mi rękę.-Jestem Chanyeol.-Chanyeol.. To ty? O mój boże! Jaki przy..co? Nie przestań Baekhyun! Nie twoja liga. Kulturalnie ścisnąłem jego dłoń.
-To jak się czujesz?
-Dobrze. Tylko..ta ręką.
-Wiem. Też kiedyś miałem złamaną. Coś okropnego.
-Dzięki na pocieszenie.-oboje się zaśmialiśmy.
***
-Może pójdziemy gdzieś po szkole?-O jezu!
-Czemu nie. A gdzie?
-Do parku.-Uśmiechnął się. Boże jaki śliczny uśmiech.
-Okej.-nagle zadzwonił dzwonek.-To..pa.-pożegnaliśmy się i rozeszliśmy się w swoje strony.
-No, no..Baek zakrywa do studenta.-poszturchał mnie łokciem robiąc minę pedofila.
-My tylko rozmawialiśmy.
-Tak, tak. A za tydzień buzi, buzi.
-Aish..daj spokój.
***
Właśnie wracałem do domu. Umówiłem się z Chanyeolem o 17 w parku więc miałem czas by skoczyć do domu poprawić to i owo.
Nagle ktoś przywarł mnie do ściany. Zrobiło mi się nie przyjemnie ciepło, po moim ciele rozeszły się dreszcze.
-Ojej..nasz pedałek złamał rączke. Ojojoj..
-Zostaw mnie!-na te słowa przycisną mnie bardziej do ściany. Bolało..cholernie, bolało.
-Zamknij się!-przywalił mi w twarz. Po kolejnym ciosie zaczeła lecieć mi krew z wargi.-zawsze będziesz śmieciem. Nigdy nie będziesz jednym z nas!-nagle ktoś skoczył na napastnika. Było dość ciemno więc nie widziłem kto to. Byłem przestraszony.
-Odczep się od niego i zajmij sobą!-Chanyeol..to Chanyeol..ten głęboki głos..to na pewno on. Wooyoung uciekł.
-Nic ci nie jest?
-N-nie.-wziął mnie pod rękę i zaczął iść w stronę.. Swojego domu?! Co? Nie, nie , nie..ale w sumie..
***
Chanyeol mnie opatrzył. Było już późno. Momentalnie zasnąłem.

*CHANYEOL*
Szedłem spokojnie do domu ciesząc spotkaniem z Baekiem. Nagle usłyszałem krzyki. Zobaczyłem, że to Baekhyun. Coś we mnie pękło i wpadłem w szał. Rzuciłem się na napastnika.
-Odczep się od niego i zajmij sobą!-na te słowa uciekł. Podszedłem do Baeka
-Nic ci nie jest?
-N-nie.-postanowiłem zabrać go do siebie i opatrzeć rozciętą wargę.
***
Robiłem herbatę. Gdy wróciłem do salonu chłopak spał na kanapie. Na ten widok na mojej twarzy pojawił się uśmiech.
-Nie pozwole by ktoś cie skrzywdził.-szepnąłem do siebie.

INNYOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz