Usłyszałam odgłos znienawidzonego budzika. Z trudem sięgnęłam, by go wyłączyć. Nie miałam najmniejszej ochoty wychodzić dzisiaj z łóżka, ale studia wzywały. Niechętnie otworzyłam oczy. Promienie słońca wpadające przez szpary w moich żaluzjach porazily moje źrenice. Podniosłam się i przeciągnęłam się leniwie. Zegarek wskazywał godzinę 7. Zajęcia co prawda zaczynały się o 9, ale sam dojazd zajmował mi około 30 minut, a jeśli chodzi o mnie, to potrafiłam szykować się naprawdę długo.
Wstałam z łóżka i skierowalam się do kuchni w celu zjedzenia śniadania. Wyjęłam z lodówki mleko. Postanowiłam zadowolić się płatkami. Przygrzałam mleko w mikrofalówce, dosypałam płatek i zaczęłam delektować się czekoladowym smakiem kulek. Po zjedzonym śniadaniu poszłam do swojego pokoju. Otworzyłam szafę i pojawił się mój odwieczny problem. Nie wiedziałam w co się ubrać. Nic nowego. Zaczęłam zastanawiać się nad dzisiejszym strojem. W końcu wybrałam czarne spodnie, czarny t-shirt i koszulę w czarno - białą kratę. Wyciągnęłam jakąś bieliznę z szuflady i udałam się do łazienki. Wzięłam szybki prysznic, wytarłam się swoim mięciutkim ręcznikiem i zaczęłam zakładać wybrane ubrania. Nałożyłam delikatny makijaż, podkreślający moją delikatną urodę. Wyszłam z łazienki i poszłam z powrotem do pokoju, by popsikać się moimi ulubionymi perfumami. Wzięłam swoją czarną torbę, spakowałam do niej swój piórnik, zeszyt z notatkami i książkę. Zegarek wskazywał godzinę 8:15, co oznaczało, że muszę się zbierać. Justin zaraz będzie do mnie dzwonił. Związałam włosy w koka i przejrzałam się w lustrze w salonie. Wyglądałam nawet dobrze. Uśmiechnęłam się sama do siebie.
- Cześć córeczko - powitała mnie mama zaspanym głosem. Pocałowała mnie w czoło i czule przytuliła.
- Cześć mamo, muszę się już zbierać. Wrócę dzisiaj trochę później, bo idę z Justinem na pizze po zajęciach. - Uśmiechnęłam się do niej.
- Jasne, nie ma sprawy. Ojciec prawdopodobnie wróci dzisiaj wieczorem z delegacji, a mnie może nie być. Idę dzisiaj do Megan.
- Dobrze mamo - powiedziałam i usłyszałam dzwonek swojego telefonu. Dzwonił Justin, co oznaczało, że czekał już na mnie pod domem. Zabrałam torbę i poszłam założyć swoje botki za kostkę oraz kurtkę. Mimo tego, że był kwiecień, na dworze była pogoda jak w lutym czy styczniu. Rzuciłam krótkie "pa mamo" i wyszłam, a moim oczom ukazało się piękne, czerwone bmw, którego właścicielem był mój przyjaciel. Odetchnęłam głęboko i skierowałam się w jego stronę.
CZYTASZ
I need him... |•Jelena•|
Fiksi Penggemar#106 w Fanfiction 19.12.2017 [Zakończone] Najlepsi przyjaciele? Tylko do czasu.