-18-

307 35 4
                                    

Leia's P.O.V.

Razem z Hanem dolecieliśmy do siedziby mojego "brata". Jeśli tak go mogę nazwać. Odkąd jesteśmy tutaj, czuję się strasznie dziwnie.

-Co jest? - spytał Solo, kiedy wysiadaliśmy z Sokoła

Pokręciłam głową. Rozglądałam się po wielkim hangarze, w którym pozwolono nam wylądować. Nigdzie żadnych szturmowców.

-Masz jakiś plan? - zapytał mój pilot podnosząc jedną brew

Znów kręcę głową. Nagle z Sokoła wytacza się mój droid, BB-8. Piszczy coś wesoło i podjeżdża do ściany. Patrzymy na niego wyczekująco. Droid podpiął swój kabel do jakiegoś gniazdka i naszym oczok ukazał się cały plan siedziby Imperium.

-Luke jest tutaj - pokazałam na małe pomieszczenie na planie - Poczekaj na nas w Sokole, BB-8

Udaliśmy się we wskazane miejsce. Po długich staraniach moich i oczywiście Hana, udało nam się otworzyć drzwi od celi Luka. Weszliśmy do środka. Rozejrzeliśmy się dookoła. Widok był co najmniej straszny. Po prawej R2, cały poobijany i przypięty do ściany. Po lewej Luke. Spał, albo był nie przytomny. Miał zasłonięte usta. Na prawej skroni miał ranę, z której sączyła się krew. Ręce miał związane z tyłu. Jego białe ubranie było całe brudne i we krwi. Podbiegłam do niego, uklęknęłam przy nim i zdjęłam mu szmatę z ust.

-Luke - ujęłam jego twarz w dłonie i próbowałam go obudzić

Odgarnęłam mu włosy z twarzy. Przyjrzałam się tej okropnej ranie. Solo w tym czasie próbował pomóc droidowi.

-Luke - szepnęłam jeszcze raz, po chwili otworzył oczy
-Leia? - spytał słabo, na moją twarz wkradł się cień uśmiechu- Czy już umarłem?

Han podszedł do mnie i Luka.

-Nie, żyjesz jeszcze - przytuliłam go

Zakaszlał. Puściłam go. Spojrzałam na Solo.

-Musimy go zabrać - stwierdziłam

Han już miał coś powiedzieć, ale Luke był szybszy.

-Nie dacie rady - mówił ledwo słyszalnym głosem - Wszystko tu jest podłączone do głównego centrum dowodzenia. Uciekajcie stąd
-Spokojnie, młody. Do tej pory nikt nas nie złapał, wszystko się uda - powiedział, jak zawsze wyluzowany Solo
-Nie rozumiecie. To pułapka - pułapka? - Kaya tu nie ma. Wydał rozkaz generałom, żeby was tu wpuścili. On poleciał na Naboo.
-Jak to nie ma go? - razem z Hanem zapytaliśmy równocześnie
-Po co poleciał na Naboo? - dopytywałam
-Chce. Zabić. Matkę. - wykrztusił Luke i znów stracił przytomność

Han's P.O.V.

Leia wstała od Luka i podeszła do mnie. Wymienialiśmy chwilę spojrzenia. W końcu przytuliła się do mnie. Uścisnąłem ją mocno i pocałowałem w czoło.

-Co z droidem? - zapytała

Widziałem smutek na jej twarzy. Tak strasznie chciałem jej pomóc.

-Trzeba byłoby się włamać do głównego systemu - stwierdziłem
-Chodź - rozkazała i skierowała się do drzwi
-Zostawiamy go? - zapytałem unosząc jedną brew
-Nie będziemy siedzieć bezczynnie, są jakieś szanse, że nam się uda - usłyszałem trochę entuzjazmu

Wyszliśmy na główny korytarz pokładu z celami. Ostrożnie zamknęliśmy za sobą drzwi. Udaliśmy się do windy. Zatrzymaliśmy się na głównym pokładzie. Stąd wydawane były wszystkie rozkazy. Trzymałem blaster w pogotowiu. Wyszliśmy z windy. Leia poszła przodem. Twierdziła, że już wystarczająco naraziła moje życie i bla, bla. Wszystkie drzwi były pozamykane. Z jednego pomieszczenia wyszło dwóch szturmowców.

-To chyba tam - szepnęła Leia i szła w tamtą stronę

Przytaknąłem i udałem się za nią. Zdążyliśmy zanim drzwi się zamknęły. W środku siedziało kilku generałów. Wymieniliśmy z nimi ich zmieszane spojrzenia i oddałem strzały z blastera. Leia wyciągnęła swój miecz świetlny i po chwili przejęliśmy kontrolę nad statkiem. Pierwszym naszym krokiem było wyłączenia zasilania. Szło nam całkiem nieźle, dopóki nie zauważyliśmy podlatującego statku.

-Już wrócił - stwierdziła Leia i przycisnęła jakieś guziki
-Zabierzmy stąd Luka i odlatujmy - zaproponowałem
-To nie będzie takie proste - powiedziała cicho i wpatrywała się ślepo w nadlatujący statek

Leia's P.O.V.

Solo przekonał mnie, żebyśmy po prostu uciekli z Lukiem. Wróciliśmy po niego. Jego stan pogarszał się z każdą chwilą. Han pomógł mu iść, a ja z małą pomocą R2, którego udało się uruchomić bez zbędnych trudności, sprawdzałam korytarze przez które szliśmy.

Byliśmy już w hangarze. Mały BB-8 powitał nas radosnymi piskami. Luke ledwo szedł, nawet z pomocą Solo. Spojrzałam na nich smutnym wzrokiem. Han widząc mój smutek posłał mi pokrzepiający uśmiech. Westchnęłam i wsiadłam do Sokoła. Solo i Luke weszli już do środka i myśleliśmy, że już wszystko będzie w porządku, kiedy na zewnątrz roległ się bardzo donośny i metaliczny głos. Kay. Wysiadłam. Szybkimi krokami zmierzał w naszą stronę.

-Czekałem na tę chwilę - stwierdził i zaśmiał się - Cała nadzieja Jasnej Strony Mocy do zniszczenia, na wyciągnięcie ręki - chwyciłam miecz świetlny, który zwisał z mojego paska

Próbowałam przypomnieć sobie wszystko, co mówił Yoda o spokoju i wyciszeniu podczas pojedynku. W tej chwili nie mogłam pozbyć się złości i.. współczucia. Mój "brat" wziął swój miecz świetlny i włączył go. Ostrze zaświeciło na czerwono.

-Witaj, siostrzyczko - wymierzył cios prosto we mnie, całkiem niespodziewanie udało mi się go zablokować

Uśmiechnęłam się lekko widząc jego zmieszanie i tym razem to ja zaatakowałam. Prawie perfekcyjnie odparł mój atak. Okay. Nie dziwię się. Ojciec uczył go od zawsze. Użył Mocy i odepchnął mnie na ścianę. Podszedł i patrząc mi prosto w oczy chciał mnie zabić.

-Leia! - krzyknął Han

Kay nie zwrócił na niego uwagi. Solo wziął swój blaster i strzelił mu w rękę, w której trzymał miecz świetlny. Przedmiot upadł na ziemię i sam się wyłączył.

-Aauu - Kay złapał się drugą ręką w miejsce strzału

Han podbiegł do mnie i zabrał mnie do Sokoła. Jedyne co jeszcze pamiętam to gwiazdy rozciągające się po skoku w nad przestrzeń.

star love || L.S. & H.S.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz