Dzisiaj minął dokładnie tydzień od pogrzebu. Nie spałam całą noc. Chwile spędzone z Chloe błyskające w mojej głowie to jedyne co mi po niej zostało. Czuję ból nie do opisania. Nie potrafię patrzeć ludziom w oczy. Kate.. Biedna Kate Marsh właśnie dzisiaj wraca ze szpitala. Mam nadzieję że u niej wszystko w porządku, bo tylko z nią mam ochotę rozmawiać. Leżę w łóżku w swoim dormitorium, ubrana w lekką koszulkę nocną z Hot-Dog-Man'em i bieliznę. W dzieciństwie uwielbiałam oglądać tę bajkę z Chloe. Ach.. Chloe
Nawet nie wiem która godzina, wisi mi to, jednak sprawdzam budzik. Jest ledwo po 12, a więc jednak się przespałam. Wstaję z łóżka i patrzę się w moje lustrzane odbicie.
- Cześć, zombieface. - Ledwo wyduszam z siebie te słowa. Niechętnie biorę szczoteczkę i nową parę bielizny. Wracając do drzwi, uchylam je i robię mały rekonesans.Drzwi od pokoju Kate oraz Victorii są zamknięte, pokój Dany jest otwarty jak zwykle, ale nie dochodzą z niego żadne odgłosy. Dziwne, wszyscy śpią? Niechętnie wychodzę z pokoju. Kieruje się w stronę prysznica z myślą, że uda mi się zmyć cały ból, jednak są to próżne nadzieje. W łazience także nikogo nie zastaje. Może to i nawet lepiej? Nie mam ochoty z nikim rozmawiać. Wchodzę pod prysznic i rozbieram się. Wraz z wodą spływają ze mnie łzy. To jedyny sposób bym się poczuła lepiej. Odsuwam ode mnie okropne myśli o tornadzie i zaczynam myśleć o wszystkich miłych rzeczach, których doświadczyłam dzięki niebieskowłosej kochance. Niechętnie wychodzę spod prysznica i się ubieram. Nie zależy mi na szałowym wyglądzie, zależy mi tylko na Chloe. Po wizycie w łazience, wracam do swojego pokoju. Roślinka którą kupiła mi mama zwiędła. Chyba ją przelałam, z resztą nie znam się na ogrodnictwie. Znowu włażę pod kołdrę i nieoczekiwanie szybko zapadam w niespokojny sen.
Dzisiaj śnię o niebieskich włosach mieszających się z kolorem krwii.
Budzę się leniwie. Ktoś na korytarzu się awanturuje. Jezu Chryste czy wszystko musi być takie ciężkie? Zakrywam głowę poduszką, jednak głosy z korytarza zamieniając się w krzyki.
- Co ty do cholery sobie myślałeś, co?! Jezu Nathan proszę cię grzecznie wynoś się z dormitorium albo jak Boga kocham, sama cię stąd wywale. Nigdy więcej się do mnie nie zbliżaj, psycholu! - Victoria kipi złością, zatrzaskuje drzwi za sobą a Nathan wydaje okrzyk zrezygnowania i słyszę jak tupie w stronę wyjścia. Nareszcie spokój, do czasu..
Budzi mnie ciche wibrowanie mojego iPhona.
Nadawca: Warren
Odbiorca: Max
Treść: Hej, Max. Wiem, że pewnie nie jesteś w humorze, ale jesteś głodna?Leniwie odpisuje mu na SMSa
Nadawca: Max
Odbiora: Warren
Temat: Hej, W. Właściwie to umieram z głodu. Coś proponujesz? Tylko nie każ mi nigdzie wychodzić.Warren to przyjaciel. Przyjaciel który by chciał coś więcej, mnie. A moim "więcej" była Chloe..
Jest w pół do czwartej, gdy po moim pokoju rozlega się ciche pukanie.- Hej, Max. Tu dostawa jedzenia. Chować staniki i majtki, wchodzę! - Szlag! Majtki! Warren naciska na klamkę drzwi, gdy przypominam sobie, że jestem pół naga.
- Nie! Zaczekaj! - Wykrzykuję, biorąc pierwsze lepsze dżinsy z szafy. Szybko je ubieram. Patrzę w lustro i widzę nieobecną dziewczynę z tłustymi włosami bez stanika. A, walić to, niech się na mnie patrzy. Związuję włosy w mały kucyk.
- Wejdź. - Mówię najbardziej nonszalancko jak tylko się da.Warren ma na sobie dżinsy i jasną koszulkę z jakimś nadrukiem. Patrzę na jego twarz i zauważam, że śliwa którą nabił mu Nathan zniknęła. Teraz jest tylko lekka opuchlizna.
- Świetnie wyglądasz Warren, chociaż do twarzy ci było z fioletowym. - Fioletowy.. Odrosty Chloe..
- Dzięki ZombieMax. - Pije do mojego wyglądu. - Mam tu coś, co powinno ci się spodobać. - Z papierowej torby wyciąga Happy Meal, lody i jakieś tanie wino. Upić się? Może to nawet dobry pomysł? Max, wiecznie grzeczna uczennica Blackwell po stracie ukochanej znaleziona w parku, upita i zarzygana. Odsuwam od siebie te wstręte myśli.
- Przepraszam za ten bałagan, no i za to, że się nie odzywałam przez tamten tydzień. Miałam.. Dużo na głowie. - Dukam. Chloe..
- Rozumiem, Max. Po prostu martwię się o Ciebie. No ale dobra, co było minęło. Koniec tych smutów. Dzisiaj szalejemy na całego z Kate, która dojdzie za minutę. - Kate? Wróciła? O rany, tak się cieszę!
-Gdzie ona jest!? - Wydaje z siebie zduszony okrzyk ekscytacji. Chyba trochę przesadziłam.. Mam to gdzieś, Kate!
- Kate zaraz będz.. - Warrenowi przeszkodziło ciche, słodkie pukanie w moje drzwi. Po chwili otwierają się one niepewnie i wchodzi Kate Marsh. Kate wręcz promienieje. Nie ma śladu po wielkich worach pod oczami. Ma na sobie jasne dżinsy i sweterek a na szyi medalion. Bardzo pasują jej rozpuszczone włosy, wygląda tak... Młodo.
- Kate!
-Max! Tak się cieszę, że cię widzę! - Kate rzuca się na mnie. Pąsowieje. - Max, tak tęskniłam, tak mi przykro z powodu Chloe. Tak mi przykro z mojego powodu. - Kate wybucha płaczem, ocieram jej zły i zapraszam do łóżka. Chloe..Pół godziny później wszystkim już szumi w głowie. Mimo że to wino nie było najlepsze, nadrobili to przyjaciele. Znowu słychać kłótnie na korytarzu.
- Miałeś się do mnie nie zbliżać! Jeśli choć raz mnie dotkniesz, pójdę z wszystkim na policję! Nie chcę skończyć jak Rachel albo.. Albo Kate! Wynoś się! - Kate zrzedła mina. Warrenowi opadała szczęka.
- Co się tam do cholery dzieje? To już dzisiaj drugi raz.. - Mówię zakłopotana, gdy dostrzegam wibracje mojego iPhona.
Nadawca: Victoria
Odbiorca: Max
Treść: Ty i ja. Mój pokój. Teraz. Mega ważne. Nie zawiedź mnie.- To SMS od Victorii. Pisze, bym się z nią teraz spotkała. Iść? - Kate znowu zrobiła się pochmurna, ale oboje sugerują by iść. Ubieram bluzę na swoją piżamę i wychodzę z pokoju.
***
- O-on się do mnie dobierał Max, o-onn chciał dać mi coś dz-dziwnego do picia - Victoria szlocha od dziesięciu minut - Nie-nie chcę skończyć jak biedna Kate Marsh. Proszę, M-max.. Przekaż jej że tak bardzo mi p-przykro. Proszę, Max..
***
Jest wieczór, około dziewiątej. Kameralne powitanie Kate skończyło się niezłym sukcesem. Przynajmniej nikt się nie upił. Za to mi miło szumi w głowie, czuję ulgę, po raz pierwszy od tygodnia. Nastawiam budzik na dziewiątą. Muszę iść do Joyce, pocieszyć ją i zabrać moje brudne ubrania, które zostawiałam dwa tygodnie temu.
Zapadam w niespokojny sen. Śnię o niebieskich włosach i tanim winie.
CZYTASZ
Life Is Strange: 30 Dni Bez Chloe
Teen FictionFan Fiction opowiada historię Max, która straciła Chloe z własnego wyboru i zmaga się z konsekwencjami cofania czasu.