5. Gdzie skarb wasz, tam i serce wasze

1.7K 97 2
                                    

5. Gdzie skarb wasz, tam i serce wasze.
Do salonu weszła Cath ze złożonym swetrem Johna.
- Proszę - wyciągnęła go w jego stronę.
- Nie... Zatrzymaj go. Na mnie i tak jest zbyt mały - wyczuł na sobie wzrok Mycrofta, ale go zignorował.
- Dziękuję - dziewczyna uśmiechnęła się szeroko.
- Dobrze, Cath, ja już będę jechał. Goście czekają. - Jego siostra podeszła do niego.
- Jak Sherlock? - szepnął jej do ucha.
- Przecież wszystko widzisz - uśmiechnęła się. Mycroft skrzywił się w imitacji uśmiechu, pocałował ją w czoło, skinął Johnowi głową i wyszedł.
Cath wróciła na miejsce na kanapie i wzięła do rąk kubek.
- Spróbowałam dzisiaj w nocy przeprosić Sherlocka, ale on dalej ma mi to wszystko za złe.
- Sherlock potępia sentymenty, choć sam nie jest świadomy jak wiele on sam zachowuje.
- Dzieeeeń dobryy - Do salonu wszedł Sherlock obrzucając ich domyślnym spojrzeniem. Cath zerwała się z miejsca.
- To jaaa... Pójdę rozpakować rzeczy - powiedziała zażenowana nakryciem ich przez brata, choć nic niewłaściwego tak naprawdę nie zrobili. Wyszła szybko z salonu i skierowała się do swojego pokoju.
John zauważył na sobie wzrok współlokatora.
- Czemu się na mnie tak patrzysz? - zapytał zakłopotany. Sherlock wzruszył w zamysleniu ramionami.
- Czekam na poranną herbatę - powiedział patrząc w nieokreślonym kierunku. John wstał z westchnieniem z fotela i podszedł do kuchenki.
- Wiem już o wszystkim - powiedział doktor do przyjaciela siedzącego na kanapie.
- Tak? - zapytał Sherlock z fałszywym zainteresowaniem.
- Tak. I myślę że powinieneś jej wybaczyć.
- Niewątpliwie Cath umie owinąć wokół palca, ale nie sądziłem że ty się jej dasz.
- Sherlock, nie bądź taki twardogłowy. Nie potrafisz przyjąć, że ktoś postąpił wbrew tobie i dobrze z tego wyszedł? - Zapytał siadając naprzeciwko niego i podając mu kubek herbaty. -Nie powinieneś chować urazu tak długo.
- Są jakieś nowe śledztwa? - zignorował jego wypowiedź.
- Sherlock - upomniał go doktor - nie zmieniaj tak tematu. To poważna sprawa, ona ma tu zostać na dłuższy czas, nie możesz być na nią obrażony przez cały ten czas.
- Nie? - odpowiedział.
- Nie! A ty... Ty się zastanów, czy to co robisz jest w porządku! - wykrzyknął, postawił ciężko kubek na stole i wyszedł do swojego pokoju. Po chwili ponownie trzasnęły drzwi, mignął mu widok ubranego już Johna, usłyszał zbieganie po schodach i trzaśnięcie wejściowych drzwi. Po chwili zauważył głowę Cath wychylającą się zza progu.
- John wyszedł? - zapytała.
- Poszedł do sklepu - zawsze tak robił gdy rano się posprzeczaliśmy, pomyślał. Cath weszła dalej do salonu.
- Czym się teraz zajmujesz? - zapytała z uśmiechem siadając naprzeciwko brata.
- Rozwiązuje niektóre sprawy, można powiedzieć że jestem detektywem konsultantem.
- O taak, słyszałam troche o tobie nawet za granicą - zaśmiała się. - A dokładniej, jakie masz ostatnio zajęcia?
- Ostatnio zajmowałem się sprawą pewnego policjanta. Został postrzelony ze swojego pistoletu we własnym, zamkniętym od wewnątrz mieszkaniu.
- Postrzelony? Przecież to wygląda na samobójstwo - Catherine spojrzała na niego z wyraźnym zainteresowaniem.
- Tak, ale postrzał był z tyłu głowy, choć nabój przeszedł na wylot i wyglądało to wiarygodnie. Jednak po przejściu przez czaszkę nabój znacząco stracił na prędkości, przez co rana z przodu była bardziej wystrzępiona, niż jak z tyłu, gdzie nabój gładko przeszedł. Okno było otwarte na oścież, co można tłumaczyć wietrzeniem, ale denat był ubrany w kurtkę, więc musiał wrócić do mieszkania lub dopiero wychodzić, a że jest zima nie zostawiałby okna otwartego. Jedynym wyjaśnieniem może być to, że zabójca wyszedł przez okno i nie mógł go zamknąć, ponieważ można zrobić to tylko od wewnątrz. Popytałem kilku sąsiadów, dowiedziałem się że pod mieszkanie ofiary często przychodził jakiś mężczyzna, obserwował drzwi, a gdy denat wracał do domu, on odchodził. Jakieś pomysły kto to mógł być?
- Skoro ofiara była policjantem to może bliski kogoś, kto został przez niego złapany albo zabity? Może jakiś kryminalista który wyszedł z więzienia? Albo został prawie złapany przez denata?
- Ummm, to drugie, a zarazem pierwsze. Policjant przyłapał parę kryminalistów, mężczyznę wysłał do więzienia, a kobietę postrzelił, ponieważ chciała strzelić w niego. Zmarła potem w szpitalu. Mężczyzna po odsiadce postanowił się zemścić za zabicie żony i zastrzelił policjanta.
- No proszę. A większość uznałaby to po prostu za samobójstwo - powiedziała zafascynowana.
- Cóż, większość jest po prostu idiotami - stwierdził wzruszając ramionami. W tym momencie do pokoju wszedł John i Lestrade.
- Spotkałem Grega na schodach - powiedział doktor. -Podobno ma jakąś sprawę.
- To ja rozpakuje zakupy - Cath wstała z fotela i wzięła od Johna torbę z zakupami dając mężczyzną możliwość zajęcia się sprawą. Otworzyła lodówkę aby włożyć tam warzywa i zaśmiała się głośno.
- Widzę że dalej prowadzisz eksperymenty, bracie - powiedziała biorąc między palce torebkę z sercem i oglądając je z pewnej odległości.
- Dalej mi sie to nie znudziło - odpowiedział z lekkim uśmiechem. - John i pani Hudson zareagowali inaczej.
- Nie zapominaj że znam cię nie od dziś - stwierdziła wkładając serce z powrotem do lodówki i wpakowując tam reszte zakupów. Szybko skończyła i usiadła przy stole, patrząc z wyczekiwaniem na policjanta i mając zamiar przysłuchiwać się rozmowie.
- Jak już John wspomniał jest sprawa - zaczął Lestrade.
- Zatem... Opowiadaj.

Najtrudniejsze Zadanie || SherlockOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz