Dzień 2

354 43 6
                                    

Budzę się burzliwie w środku nocy. Jestem cała spocona, a na policzkach mam łzy.
- Chloe, to wszystko moja wina. - Wypłakuję się do poduszki i zapadam w słaby, niespokojny sen.

Jest niedziela, dziewiąta rano. Większość akademika jeszcze śpi, a ja tłukę się autobusem do domu Price'ów. Jestem strasznie zmęczona. Słucham muzyki z playlisty Chloe. Bus podjeżdża pod przystanek a ja wysiadam. Dzisiaj jest ciepło, jakieś 25° ale za to moje policzki podrażnia zimny, ostry wiatr. Nie spiesząc się, idę do Price'ów. W międzyczasie piosenka przeskakuje. Bravado. Lorde? To zupełnie niepodobne do Chloe. Może Rachel grzebała przy playliście. Rachel i Chloe.. Wreszcie się spotkały..

Pukam, a po kilkunastu długich sekundach drzwi otwiera mi David. David wygląda na skruszonego. Wyraźnie się postarzał przez ten tydzień. Ma zmęczone oczy i jest lekko nieobecny.
- Dzień dobry, panie Madsen.
- Cześć Max, wchodź. Dzięki, że przyszłaś. - David wyraźnie jest podłamany. Chloe, mimo tego, że nie była jego córką z krwii i kości, była przez niego kochana. I to mocno.
W kuchni siedzi Joyce. Twarz ma spuchniętą od płaczu, chociaż łzy wyschły już dawno.

Joyce patrzy się na mnie nieobecnym wzrokiem. W jej oczach widzę tragedię. Tę samą tragedię, która spotkała mnie.

Nie odzywamy się dobre trzy kwadranse, każdy jest pogrążony w swoich myślach. Ciszę przerywa Joyce.
- Max. - Bierze małe pudełko ze stołu i mi je wręcza. - Chcę, byś to miała, Chloe by chciała, byś to miała.. - Tutaj przerywa, a jej oczy stają się nieobecne. Zbiera mi się na płacz. Nienawidzę płakać.
Joyce bierze mnie w ramiona i przytula bardzo mocno. Ona jest taka przerażona, taka zagubiona, taka.. samotna. Taka, jak ja. Nieświadomie łzy zaczynają spływać mi po policzku. Czuję ciepły dotyk Davida na moich plecach i jego szloch.

Kuźwa.

***

Wychodzę z domu Price'ów załamana, ze świeżym praniem w torbie i naszyjnikiem Chloe. Chloe...

Wracam do domu busem, wsłuchając się w warkot silnika i trąbiące samochody na drodzę. Mijam Two Whales Diner, plażę i latarnię morską.
Moc, Max, moc. Co się z nią stało? Kuźwa, przez cały tydzień nawet nie próbowałam cofnąć czasu. Niepewnie wyciągam rękę do przodu i czuję znajome wibracje. To jak dotyk ukochanej osoby. Słyszę w głowie szum i szmery samochodów. Czuję jak zaczyna mi się kręcić w głowie. Oczy mam wielkie. Wszystko zaczyna się znajomo rozmazywać i przybierać kolory sepii. Czuję duże ciśnienie na klatkę piersiową i właśnie wtedy zaczynam cofać czas. To uczucie jest niesamowite. Opuszczam rękę i wszystkie odczucia oprócz znajomych mrowień się oddalają. Autobus znowu mija Dwa Wieloryby i plażę. A jednak dalej mogę cofać czas.

Tylko.. Po co?

***

Siedzę nad książkami już którąś godzinę. Uwielbiam Historię Sztuki, ale te wszystkie procesy, nie procesy mieszają mi się w głowie niemożliwe. Zaraz padnę, ale muszę jeszcze iść się myć. Biorę z kosmetyczki szczoteczkę, pastę i zakładam spodnie od piżamy. Ściągam bluzę i odkładam naszyjnik Chloe do małego pudełeczka w szafie.

W łazience spotykam Allyssę.
- Hej, Max. Jak się trzymasz? - Mówi niewyraźnie ze swoim południowym akcentem.
- Jest.. Okej. Zaraz wskakuje pod prysznic i lecę spać. Dosłownie padam na twarz. - Wchodząc pod prysznic potykam się o stopień.
- Dosłownie. - Allyssa się ze mnie podśmiechuje, ale to ignoruję i zasłaniam kabinę.

Przed spaniem sprawdzam konta na social media. Twitter, katastrofy i newsy. Facebook, kotki i lawina nowych fotek. Victoria dodała zdjęcie robione swoją nową lustrzanką. Kuźwa, jak ja jej zazdroszczę tej lustrzanki! Astronomiczna jakość za astronomiczną cenę..

Telefon wibruje mi w rękach. To Warren.

Nadawca: Warren
Odbiorca: Max
Treść: MadMax! Jak mija wieczór przed szkołą? :o

Nadawca: Max
Odbiorca: Warren
Treść: Tylko nie szkoła! U mnie całkiem cicho, może nawet trochę za cicho.. Brakuje mi wrzeszczącej Victorii. Tak s ogóle to jestem ciekawa nowego nauczyciela Historii Sztuki i Fotografii. I tak pewnie musisz wygooglać co to, nerdzie. ;)

Parskam. Mam nadzieję, że sie nie obrazi.

Nadawca: Warren
Odbiorca: Max
Treść: Oj Max, mam się obrazić? Sztuka to matma, a matma to moje hobby. Poza tym, jak chcesz, to mogę Ci jakoś urozmaicić ten wieczór ;)
Co do nauczyciela, stawiam że będzie gruby.

Co? Co on chce przez "to" powiedzieć? Jak urozmaicić?

Nadawca: Max
Odbiorca: Warren
Treść: Co chcesz przez to powiedzieć W? Boję się tego, co dla mnie szykujesz. Poza tym, sam jesteś gruby.

Nim Warren cokolwiek odpisze, odkładam telefon na komodę i kładę się do ciepłego łóżka.

Tej nocy tonę w oceanie, a na dnie znajduję zardzewiałą biżuterię.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Mar 05, 2016 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Life Is Strange: 30 Dni Bez ChloeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz