Ranek zapowiadał się nadzwyczaj przyjaźnie. Jeffy stał nad kuchenką nieudolnie robiąc sobie jajecznice na cebulce, gdy do kuchni wparował oburzony Slenderman.
-"Jeffrey! Ile razy mam ci powtarzać, że o tej godzinie Smiley ma wyjść na spacer!? Znów zostawił mi niespodziankę pod drzwiami!"- uniósł się, aż mu żyłka na czole wyskoczyła.
Czarnowłosy się zgarbił. -Ale.. Dzisiaj jest kolej Jane.. To ją ochrzaniaj..- wymamrotał cicho na swoją obronę.
-"Argh! Jane!"- podniósł ręce do góry wychodząc z pomieszczenia.
Woods cicho i nieco złośliwie zachichotał nakładając sobie na talerz jajecznicę, usiadł na stołu przy blacie. Zadowolony zaczął cicho chrupać.. Tak.. Chrupać.. Nigdy nie umiał rozbijać jajek w taki sposób, by skorupka nie wpadła na patelnie.
-Znów jajecznica na chrupiąco?- odezwał się chrypliwy głos za jego plecami.
Jeff prawie się zakrztusił, odwrócił się kaszląc.
-Jeżu.. Spokojnie.. To tylko ja..- roześmiany Jack poklepał go po plecach pomagając mu odkrztusić.
-Ty chcesz żebym na zawał tu zszedł.- odkaszlnął odkładając widelec na talerz.
-No skądże.. Z kim bym żartował?!- złapał się za policzki robiąc smutną minkę.
Chwila ciszy.. Oboje wybuchli śmiechem. Bardzo dobrze się dogadywali. Lubili razem szydzić z nieszczęścia innych i żartować na temat wszystkiego. Mieli bardzo nietypowe poczucie humoru.. To sprawiało, że bardzo trudno było ich zrozumieć.
CZYTASZ
"Liczy się uśmiech.." - L.J. x Jeff
FanfictionUśmiechnięty duet zawsze dobrze się dogadywał. Ale czy wyniknie z tego coś więcej?