XVIII- Chcę umrzeć...

36 3 0
                                    


Ze snu wyrywa mnie głos.. Całkiem znajomy, ale jednak nie ten sam..
Kurwa Sebastian!
-No co, maleńka.. Nareszcie sami
-Gdzie jest Robert?!
Krzyczę
-Tam, gdzie powinien być od samego początku.
Poczułam jego odurzający zapach. Rzeczywiście coś palił. Chyba nawet wiem co.
-Co mu zrobiłeś?!
-Nic.
Zaczął się szyderczo uśmiechać.
Próbowałam wstać ale Sebastian momentalnie popchnął mnie na łóżko.
-Nie tak szybko.. Najpierw się zabawimy!
Syknął.
-Puść mnie psychopato!

Sebastian zaczął mnie bić. Uderzył mnie w twarz, potem w brzuch. Nigdy nie przeszło by mi to przez myśl, że jest w stanie zrobić coś takiego. A jednak....
Osunęłam się z bólu na podłogę. Nie byłam w stanie stawić oporu. Byłam bezradna.
-Zabawa dopiero się zaczyna, kochana..

Kopnął mnie w brzuch. Ból był nie do zniesienia.

Powoli czułam, że tracę koncentrację. Zaczęło mi się robić ciemno przed oczami. Ostatkiem sił zdążyłam chwycić za leżącą obok szklankę z wodą i rzuciłam ją w kierunku twarzy Sebastiana. Widziałam że szkło rozprysnęło się i utworzyło rany na jego twarzy. Był wściekły. Myślałam, że mnie zabije. Byłam tego w 100% pewna.
-Pożałujesz tego ty jebana suko!
Usłyszałam i poczułam uderzenie, mocne uderzenie w brzuch.
Nie obchodziło mnie już co ze mną zrobi. Chciałam już umrzeć, by ten koszmar się skończył. Raz na zawsze.

Wtem usłyszałam głos Daniela.
-Ty sukinsynu!
Zaczęli się bić, szarpać. Daniel wreszcie popchnął Sebastiana na ziemię i zaczął walić pięściami po jego pustym łbie. Skuł go kajdankami i na odchodne kopnął w twarz.

Szybko podbiegł do mnie:
-Majka!!! Żyjesz?!
-Daj mi spokój, chcę umrzeć.
-Nie mów tak, ten gnoj pożałuje. Dzwonię po karetkę, niech cię zabiorą.
-Nie rób tego, nie lituj się.
-Ja się nie lituję!

Wnet przyjechała karetka i jeden z ratowników rozmawiał z Danielem. Drugi zaś podpinał mi kroplówkę. Byłam tak zmęczona, że nie czułam jak mi ją podpinają.

Obudziłam się w szpitalu a przy mnie był Daniel i Karolina. Och jak się cieszę, że ich mam..
-Majka, nareszcie się obudziłaś!
Powiedziała szczęśliwa Karolina.
-Dziękuję, że jesteście. Daniel- nie wiem jak ci dziękować.
-Majka, błagam cię, przestań. Nie masz za co.
-Jesteście prawdziwymi przyjaciółmi.
A co z Robertem?

Ich twarze posmutniały.. Boże nie! Nie rób mi tego! Nie, nie, nie...!!!

-Znaleziono go bardzo pobitego niedaleko twojego domu. Byłem na miejscu razem z patrolem, dlatego też zajrzałem do ciebie aby ci powiedzieć. A wtedy u ciebie..

-Dobrze.. No a co z nim?
Ich twarze zrobiły się jeszcze bardziej szare..
-Żyje, ale jest w kiepskim stanie.

-Boże, co konkretnie?!?

-Złamane żebro, nos, ręką. A do tego twarz do szycia. Był nieprzytomny jak go znaleźliśmy. Operują go teraz.

-Majka, nie przejmuj się, proszę. -
Powiedziała Karolina.
-Jak się mam nie przejmować, do cholery?
-Opanuj się proszę, bo jeszcze ciebie będziemy mieli na zmartwieniu.
-Ugh.. Wiedziałam, że Sebastian nie odpuści..
-Majka..-zaczął Daniel. -Sebastian siedzi w areszcie. Póki co nie bój się o swoje bezpieczeństwo.
-Mieliśmy razem wyjechać na weekend do Warszawy z Robertem. Wszystko diabli wzięli.-
Podsumowałam.

Oboje zakłopotani nie wiedzieli co odpowiedzieć.
-Cóż, tak to jest, że czasem trzeba odpuścić.

I to niby miało być pokrzepiające? Wielkie dzięki.

Dowiedziałam się, że jeszcze dziś mnie wypiszą. To była akurat dobra wiadomość.
Muszą mi zrobić szereg badań i będę mogła wyjść. Super.
Przy okazji odwiedzę Roberta.

Za 2 godziny byłam gotowa.. Udałam się ba salę, gdzie przebywał Robert. Był w śpiączce. Podeszłam i usiadłam obok niego. Był zmasakrowany. Tak,... zmasakrowany.
Dotknęłam jego dłoni. Była ciepła jednak nie była w stanie zrobić jakiegokolwiek ruchu. Martwiłam się o niego. Jak cholera....
Przytuliłam się do niego. Bardzo za nim tęskniłam, a fakt, że mógłby już nie żyć nie przechodził mi przez myśl.

Z moich rozmyślań wyrwała mnie pielęgniarka, która kazała mi wyjść. Musiałam opuścić salę.

***
Gdy wróciłam do domu, było już późne popołudnie. Nie wiedziałam, co mam z sobą zrobić. Szczerze na spotkanie z moimi przyjaciółmi nie miałam ochoty.
Do głowy przyszedł mi pewien pomysł:
Może odwiedziłabym Sebastiana?
Nie.. To bez sensu... Człowieka, który chciał i mnie i Roberta z a b i ć.
Chociaż.. Chciałabym usłyszeć od niego czy robi to z zemsty, czy tylko przez narkotyki..
Dobra
Jadę..

Wsiadłam na skuter i pojechałam na posterunek policji, w którym zatrzymany był Sebastian.

***
Proszę tędy -powiedział jeden z funkcjonariuszy i wskazał mi uchylone drzwi.

Weszłam do środka i zobaczyłam siedzącego Sebastiana. Był zdziwiony tym, że przyszłam.

-Co ty tu robisz?-zapytał.
-Przyszłam cię zobaczyć.
-O czym chcesz gadać? -odparł.
-Jak myślisz?
-Pytaj
-Zrobiłeś to specjalnie?
-Szczerze: tak
-Jak mogłam być z kimś takim?
-To pytanie nie jest do mnie- odparł ironicznie z uśmieszkiem na twarzy.

Co za dupek, istny dupek.

-Powiem ci tylko jedno, Sebastian.
-Słucham
-Nie licz nigdy na pomoc z mojej a tym bardziej znajomych strony.
-To nie jest moje zmartwienie powiedział to z takim rozbawieniem, że nie miałam ochoty tam dłużej siedzieć.

Wyszłam z posterunku i wsiadłam na skuter. Chciałam jak najszybciej się stamtąd zabrać.

***

Usiadłam na sofie i włączyłam telewizor. Przeskakiwałam po kanałach i nadal nie znalazłam nic sensownego. Same bzdury i tyle.
Zdenerwowana wyłączyłam TV.

Udałam się w stronę łazienki.. O tak.. Tego mi było trzeba. Prysznic i sen. Dwie najlepsze rzeczy jakie mogą być w tej chwili.

Weszłam do sypialni i zobaczyłam krew na ziemi, bałagan.. Przypomniałam sobie tamte wydarzenia. Ogarnął mnie strach.
Szybko sprzątnęłam cały pokój i nareszcie położyłam się na łóżku. Brakowało mi tylko Roberta. Tylko niego..
Niech ten koszmar się już skończy

...

,,Too Much Love"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz