Ze snu wyrywa mnie głos.. Całkiem znajomy, ale jednak nie ten sam..
Kurwa Sebastian!
-No co, maleńka.. Nareszcie sami
-Gdzie jest Robert?!
Krzyczę
-Tam, gdzie powinien być od samego początku.
Poczułam jego odurzający zapach. Rzeczywiście coś palił. Chyba nawet wiem co.
-Co mu zrobiłeś?!
-Nic.
Zaczął się szyderczo uśmiechać.
Próbowałam wstać ale Sebastian momentalnie popchnął mnie na łóżko.
-Nie tak szybko.. Najpierw się zabawimy!
Syknął.
-Puść mnie psychopato!Sebastian zaczął mnie bić. Uderzył mnie w twarz, potem w brzuch. Nigdy nie przeszło by mi to przez myśl, że jest w stanie zrobić coś takiego. A jednak....
Osunęłam się z bólu na podłogę. Nie byłam w stanie stawić oporu. Byłam bezradna.
-Zabawa dopiero się zaczyna, kochana..Kopnął mnie w brzuch. Ból był nie do zniesienia.
Powoli czułam, że tracę koncentrację. Zaczęło mi się robić ciemno przed oczami. Ostatkiem sił zdążyłam chwycić za leżącą obok szklankę z wodą i rzuciłam ją w kierunku twarzy Sebastiana. Widziałam że szkło rozprysnęło się i utworzyło rany na jego twarzy. Był wściekły. Myślałam, że mnie zabije. Byłam tego w 100% pewna.
-Pożałujesz tego ty jebana suko!
Usłyszałam i poczułam uderzenie, mocne uderzenie w brzuch.
Nie obchodziło mnie już co ze mną zrobi. Chciałam już umrzeć, by ten koszmar się skończył. Raz na zawsze.Wtem usłyszałam głos Daniela.
-Ty sukinsynu!
Zaczęli się bić, szarpać. Daniel wreszcie popchnął Sebastiana na ziemię i zaczął walić pięściami po jego pustym łbie. Skuł go kajdankami i na odchodne kopnął w twarz.Szybko podbiegł do mnie:
-Majka!!! Żyjesz?!
-Daj mi spokój, chcę umrzeć.
-Nie mów tak, ten gnoj pożałuje. Dzwonię po karetkę, niech cię zabiorą.
-Nie rób tego, nie lituj się.
-Ja się nie lituję!Wnet przyjechała karetka i jeden z ratowników rozmawiał z Danielem. Drugi zaś podpinał mi kroplówkę. Byłam tak zmęczona, że nie czułam jak mi ją podpinają.
Obudziłam się w szpitalu a przy mnie był Daniel i Karolina. Och jak się cieszę, że ich mam..
-Majka, nareszcie się obudziłaś!
Powiedziała szczęśliwa Karolina.
-Dziękuję, że jesteście. Daniel- nie wiem jak ci dziękować.
-Majka, błagam cię, przestań. Nie masz za co.
-Jesteście prawdziwymi przyjaciółmi.
A co z Robertem?Ich twarze posmutniały.. Boże nie! Nie rób mi tego! Nie, nie, nie...!!!
-Znaleziono go bardzo pobitego niedaleko twojego domu. Byłem na miejscu razem z patrolem, dlatego też zajrzałem do ciebie aby ci powiedzieć. A wtedy u ciebie..
-Dobrze.. No a co z nim?
Ich twarze zrobiły się jeszcze bardziej szare..
-Żyje, ale jest w kiepskim stanie.-Boże, co konkretnie?!?
-Złamane żebro, nos, ręką. A do tego twarz do szycia. Był nieprzytomny jak go znaleźliśmy. Operują go teraz.
-Majka, nie przejmuj się, proszę. -
Powiedziała Karolina.
-Jak się mam nie przejmować, do cholery?
-Opanuj się proszę, bo jeszcze ciebie będziemy mieli na zmartwieniu.
-Ugh.. Wiedziałam, że Sebastian nie odpuści..
-Majka..-zaczął Daniel. -Sebastian siedzi w areszcie. Póki co nie bój się o swoje bezpieczeństwo.
-Mieliśmy razem wyjechać na weekend do Warszawy z Robertem. Wszystko diabli wzięli.-
Podsumowałam.Oboje zakłopotani nie wiedzieli co odpowiedzieć.
-Cóż, tak to jest, że czasem trzeba odpuścić.I to niby miało być pokrzepiające? Wielkie dzięki.
Dowiedziałam się, że jeszcze dziś mnie wypiszą. To była akurat dobra wiadomość.
Muszą mi zrobić szereg badań i będę mogła wyjść. Super.
Przy okazji odwiedzę Roberta.Za 2 godziny byłam gotowa.. Udałam się ba salę, gdzie przebywał Robert. Był w śpiączce. Podeszłam i usiadłam obok niego. Był zmasakrowany. Tak,... zmasakrowany.
Dotknęłam jego dłoni. Była ciepła jednak nie była w stanie zrobić jakiegokolwiek ruchu. Martwiłam się o niego. Jak cholera....
Przytuliłam się do niego. Bardzo za nim tęskniłam, a fakt, że mógłby już nie żyć nie przechodził mi przez myśl.Z moich rozmyślań wyrwała mnie pielęgniarka, która kazała mi wyjść. Musiałam opuścić salę.
***
Gdy wróciłam do domu, było już późne popołudnie. Nie wiedziałam, co mam z sobą zrobić. Szczerze na spotkanie z moimi przyjaciółmi nie miałam ochoty.
Do głowy przyszedł mi pewien pomysł:
Może odwiedziłabym Sebastiana?
Nie.. To bez sensu... Człowieka, który chciał i mnie i Roberta z a b i ć.
Chociaż.. Chciałabym usłyszeć od niego czy robi to z zemsty, czy tylko przez narkotyki..
Dobra
Jadę..Wsiadłam na skuter i pojechałam na posterunek policji, w którym zatrzymany był Sebastian.
***
Proszę tędy -powiedział jeden z funkcjonariuszy i wskazał mi uchylone drzwi.Weszłam do środka i zobaczyłam siedzącego Sebastiana. Był zdziwiony tym, że przyszłam.
-Co ty tu robisz?-zapytał.
-Przyszłam cię zobaczyć.
-O czym chcesz gadać? -odparł.
-Jak myślisz?
-Pytaj
-Zrobiłeś to specjalnie?
-Szczerze: tak
-Jak mogłam być z kimś takim?
-To pytanie nie jest do mnie- odparł ironicznie z uśmieszkiem na twarzy.Co za dupek, istny dupek.
-Powiem ci tylko jedno, Sebastian.
-Słucham
-Nie licz nigdy na pomoc z mojej a tym bardziej znajomych strony.
-To nie jest moje zmartwienie powiedział to z takim rozbawieniem, że nie miałam ochoty tam dłużej siedzieć.Wyszłam z posterunku i wsiadłam na skuter. Chciałam jak najszybciej się stamtąd zabrać.
***
Usiadłam na sofie i włączyłam telewizor. Przeskakiwałam po kanałach i nadal nie znalazłam nic sensownego. Same bzdury i tyle.
Zdenerwowana wyłączyłam TV.Udałam się w stronę łazienki.. O tak.. Tego mi było trzeba. Prysznic i sen. Dwie najlepsze rzeczy jakie mogą być w tej chwili.
Weszłam do sypialni i zobaczyłam krew na ziemi, bałagan.. Przypomniałam sobie tamte wydarzenia. Ogarnął mnie strach.
Szybko sprzątnęłam cały pokój i nareszcie położyłam się na łóżku. Brakowało mi tylko Roberta. Tylko niego..
Niech ten koszmar się już skończy...
CZYTASZ
,,Too Much Love"
Fiksi RemajaGdy przestaje mnie całować patrzymy sobie w oczy. -Sebastian, uda nam się? -Myślę, że tak. Tak, UDA NAM SIĘ. Uśmiecham się szeroko. -Och Sebastianie, nawet nie wiesz jak mi ciebie brakowało. Too Much Love pokazuje, że miłość może przytłaczać i kom...