- ... Bakao?!
Wstrzymał oddech, słysząc znajomy głos. Odsunął dłonie od twarzy i obrócił głowę, niepewnie przesuwając spojrzeniem po najbliższym, ledwie oświetlonym otoczeniu.
Nie musiał jednak szukać daleko. Wysoki i barczysty mężczyzna o przydługich, ciemnych blond włosach, dostrzegłszy jego twarz, podszedł do niego szybkim krokiem i ukląkł przy nim, porzucając po drodze reklamówkę z drobnymi zakupami.
- Takao, to naprawdę ty?- zapytał, zaaferowany, kładąc mu dłoń na ramieniu i przyglądając się jego poturbowanej, zapłakanej twarzy.- Co ci się stało? Kto ci to zrobił? Jak się czujesz, mam wezwać karetkę?
- Mi... Miyaji?- wyszeptał Kazunari, nie wierząc w to, że naprawdę spotyka przyjaciela w takim miejscu.
- Ile widzisz palców?- zapytał ten rzeczowym tonem, unosząc lewą dłoń z wyprostowanymi trzema palcami.
- Przestań, nie lubię tego żartu...- wymamrotał brunet, potrząsając głową.
- Pytam serio, przecież widzę, że jesteś pijany!- zirytował się Kiyoshi.- Potrafisz stwierdzić, czy coś sobie złamałeś? Mogę zadzwonić po karetkę, albo przejdziemy się do szpitala...
- Nie – odparł słabo Takao, spuszczając wzrok na ziemię. Drżał.- Nie jest źle, tylko... strasznie mi zimno...
- Chodź, odprowadzę cię do...
- Nie!- wykrzyknął, chwytając kurtkę Miyajiego i zaciskając na niej dłonie. Spojrzał w jego orzechowe oczy z paniką.- Nie pójdę do domu, nie mogę tam teraz wrócić!
- Jak to „nie możesz"?- Kiyoshi popatrzył na niego i sapnął z niedowierzaniem.- Co, znowu pożarłeś się z glonem? Tylko mi nie mów, że to on cię tak urządził! Dalej, wstawaj...
- To nie on – wymamrotał Takao, korzystając z wyciągniętej dłoni Miyajiego i podnosząc się z ziemi. Jego spodnie osunęły się na uda, ukazując skrawki pobrudzonej piachem i zaczerwienionej od upadku skóry, więc podciągnął je niezgrabnie i spróbował zapiąć trzęsącymi się dłońmi.
Kiyoshiemu nie uszło to uwadze. Zmarszczył lekko brwi, patrząc jak jego przyjaciel zmaga się z zamkiem. Uniósł wzrok, odszukując jego płoche spojrzenie.
- Mam pytać?
Takao pokręcił przecząco głową.
- Daj to – mruknął Kiyoshi, odsuwając jego dłonie.
Sam zapiął mu spodnie oraz pasek, na koniec naciągając jego kurtkę jak dziecku. W innej sytuacji Kazunari byłby tym poirytowany, wkurzyłby się nawet za takie traktowanie, ale teraz był wdzięczny przyjacielowi.
- Dobra, przenocuję cię – powiedział.- Ale ostrzegam, że mam bałagan.
- Dzięki – wychrypiał Takao, dyskretnie wycierając mokre od łez policzki.
Miyaji udał, że tego nie dostrzegł.
Odwrócił się i pochylił, by zebrać swoje zakupy, które upuścił chwilę wcześniej. Następnie powrócił do Takao, po czym skinął mu głową i wyciągnął ku niemu ramię, dając w ten sposób znać, by mężczyzna zarzucił rękę przez jego barki. Kazunari oparł się na nim z cichym westchnieniem ulgi; wyszli z uliczki i ruszyli powolnym krokiem w kierunku mieszkania Kiyoshiego.
- Co tam się stało?- zapytał cicho Miyaji.- Nie w uliczce, o tym opowiesz mi, jak będziemy u mnie. Ale skoro znalazłem cię samego i pijanego, to zgaduję, że chodzi o glona.
- Przestań go tak nazywać – zaprotestował słabo Takao.- Pojechał do Akashiego.
- No i?- Kiyoshi zmarszczył lekko brwi. Był najbliższym przyjacielem Kazunariego zaraz po Midorimie i był zaznajomiony z sytuacją; to on jako pierwszy dowiedział się o uczuciach Takao, które ten żywił do zielonowłosego, za którym osobiście nie przepadał. Był też pierwszą osobą, która dowiedziała się o tym, że Shintarou dał brunetowi kosza.- Nie pierwszy i nie ostatni raz.
CZYTASZ
Moda na Uke ||Kuroko no Basket/Multi Pairing||
FanfictionOdcinkowy serial na miarę "Mody na Sukces"! Fabuła toczy się wokół życia trójki braci: Kise, Kuroko oraz adoptowanego przez ich rodziców Aomine, a także ich przyjaciół oraz bliskich. Liczne problemy, rozstania, zdrady i romanse, nieoczekiwane zwroty...