Odcinek 12 [rewrite]

1.5K 161 34
                                    


Czas jakby się dla niego zatrzymał.

Nie czuł miękkości krzesła, na którym siedział, ani faktury szorstkiego swetra, który na sobie miał. Nawet plastikowa butelka wody mineralnej w jego dłoni wydawała się nie mieć żadnego ciężaru. Do jego uszu nie docierały rozmowy przebywających w jego pobliżu osób, ani muzyka sącząca się z głośników.

Nawet podłoga, na którą patrzył, zdawała się nie istnieć „naprawdę". Nie widział jej wcale; ani jej tekstury, ani koloru.

Trwał w zawieszeniu, nie zdając sobie sprawy z tego, że do jego oczu powoli napływają łzy. Dopiero kiedy ktoś trącił jego ramię, ocknął się, zamrugał szybko i, pociągnąwszy cicho nosem, uniósł spojrzenie na mężczyznę, który stanął przed nim, pochyliwszy się lekko.

- Ryouta...- Mibuchi Reo miał zatroskaną minę.- Na pewno nie chcesz skończyć na dziś?

Kise sapnął cicho i uśmiechnął się do niego.

Był modelem.

Miał wyćwiczony uśmiech.

- Nie – rzucił, siląc się na beztroskę.- Zostało jeszcze parę ujęć w tym ohydnym swetrze, a potem sesja z Naomi-san.

- Wiesz, że wcale nie musi ona odbyć się dzisiaj?- mruknął Reo, patrząc na niego z powątpiewaniem. Przyjaźnił się z Kise, odkąd zatrudniła ich ta sama agencja reklamowa przeszło trzy lata temu. To było wystarczająco dużo czasu, by poznali się wzajemnie i potrafili odczytać z własnych twarzy prawdziwe emocje i myśli.- Poproś Gentę, żeby przełożył tę sesję na przyszły tydzień.

- Co?- Kise spojrzał na niego z zaskoczeniem. Odwrócił zaraz wzrok, by przyjaciel nie zauważył przypadkiem ledwo ukrytej pod make-upem opuchlizny.- Czemu zaraz na przyszły tydzień?- mruknął.

- Skarbie.- Reo westchnął ciężko, kucając przy jego krześle.- Może powinieneś wziąć sobie parę dni wolnego? Posiedź trochę w domu, odpocznij, pobądź z braćmi...

Kise zacisnął lekko usta. Nienawidził tego. To zdarzyło się pierwszy raz w jego życiu, ale już wiedział, że bardzo, ale to bardzo tego nienawidzi – uczucia pocieszania go przez innych po rozstaniu z Yukio.

To był pierwszy raz, kiedy to jego ktoś rzucił – pierwszy raz, gdy rozstał się z nim ktoś, kogo tak kochał. Rozumiał, że bliscy się o niego martwią, ale przecież radził sobie z tym, prawda?

To normalne, że ma trochę opuchnięte oczy od płaczu, no bo kto by nie płakał na wieść, że zostawia go ukochana osoba, w dodatku dla kogoś, z kim zdążył ją zdradzić? Owszem, ostatnio spędzał w pracy może trochę za dużo godzin, ale dzięki temu nie miał czasu na wspominanie i tęsknotę. Miał zajęcie, miał zadanie do wykonania, a akurat tak się złożyło, że jego przełożony, Genta, dostał jakieś zlecenie i Kise miał okazję skupić się na obowiązkach.

Przełknął ślinę, po czym spojrzał na Reo i uśmiechnął się lekko, choć nie miał już sił, by udawać.

- Dzięki, Reo, ale wszystko okej – powiedział. W innej sytuacji pewnie byłby z siebie dumny, że głos mu nie zadrżał.- Tetsucchi ma teraz sporo nauki na uczelni, a Daikicchi daje z siebie wszystko w pracy. Chciałbym pojechać z nimi na Okinawę, gdy załatwimy sobie urlop, więc dodatkowa gotówka się przyda.

Nie kłamał, naprawdę chciał wybrać się na wycieczkę razem z braćmi. Planował to od dawna, miał już nawet uzbieranych trochę oszczędności na to, ale póki na studiach Tetsuyi trwał semestr, odwlekał to w czasie. Jeszcze parę tygodni temu myślał o tym jak o „wypadzie bez Yukio, tylko z braćmi"...

Moda na Uke ||Kuroko no Basket/Multi Pairing||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz