Zebranie Gotei 13

573 66 6
                                    

---Rukia----

Dziewczyna usłyszała dzwony wskazujące na to że, wszyscy kapitanowie mają rozkaz zebrać się razem.
Co się stało? - Zastanawiała się spoglądając swoimi ogromnymi oczami gdzieś w odległe niebo.
- A już miałam porozmawiać z nii-sama. Wciąż nie wrócił do posiadłości... Trudno. Będę musiała poczekać. Ciekawe o co chodzi...

- Kapitanie! kapitanie! - Krzyczał ktoś z daleka. Rukia natychmiastowo rozpoznała czerwone włosy związane w kucyk.

- Renji? - Spytała cicho.

- O? Rukia? - zdziwił się wytatuowany shinigami, z odznaką wicekapitana na ramieniu. - Co tu robisz? Nie miałaś być w Karakurze?
- Muszę coś załatwić. A tobie co się stało?
- Jest zebranie kapitanów i poruczników. miałem zawołać kapitana-Kuchiki.
- Nii-sama jeszcze nie ma. A co się stało, Renji, że poruczników też wzywają?
- Nie wiadomo nic. Ale ponoć poważna sprawa. - Podrapał się w tył głowy, dając wrażenie, że o czymś myśli. - Ech, ty to trafiłaś, Rukia, dopiero co przyjechać i już trafić na jaką aferę. Ach, to trzeba trafić! - Zażartował.
- Przestań. - Skarciła go. - lepiej się pośpiesz. Rozumiem, że kapitan może się spóźnić, ale porucznikowi nie wypada.
- Ano racja. Do zobaczenia, Rukia.

------Sara-----

Muszę jakoś wrócić do Karakury i najszybciej jak tylko się da znowu gdzieś uciec. Ech... Shinigami, cieszycie się? Znowu rujnujecie mi życie. - Dziewczyna przepełniona była rozpaczą. Na prawdę sądziła, że tym razem znalazła idealne miejsce dla siebie, jednak jej marzenia pękły w sekundę niczym bańka mydlana, tknięta przez czyjś palec. - Nie mam jak wrócić do domu, więc muszę liczyć na ukrycie się tutaj tak długo aż nie znajdę sposobu na to. Tylko niby jakiego? Można się przenieść chyba tylko tą bramą... Senkai, Senkaimon - jakoś tak. Gorzej, że sama nie umiem jej otworzyć, a shinigami swojej pilnują. Nie dam rady. może powinnam się poddać...

Zatrzymała się.

Nie umiem wygrać z Ichigo, a to przecież zwyczajny shinigami, może i lepszy od takich słabeuszy, ale na pewno nie ma szans z porucznikiem, czy nawet którymś z pierwszym pięciu czy sześciu oficerów. Nie dam rady wygrać. Zwłaszcza że jest ich tak dużo... Jedynym sposobem na wygraną byłoby użycie całej mocy, a wtedy przecież wszyscy by mnie znaleźli. Jestem w kropce. - Dziewczyna zaczęła płakać, wiedząc że nie ma co liczyć na wygraną. - Może powinnam się od razu poddać? Może chociaż wtedy powiedzą mi dlaczego zabili moich rodziców. Może wtedy...

Dzwony przestały bić. Czyżby tak szybko wszyscy się zebrali? Z tego co Sara słyszała każdy z kapitanów dowodzi, którymś z oddziałów i ma swoje obowiązki, a w dodatku oddziały nie są ściśle jeden obok drugiego, więc jakim cudem udało się to tak szybko?

Może czekać na Ichigo? Przecież... może mi pomoże? Obiecał mi, a ja mu wierzę. On mnie nie zabije, ani nie pozwoli zabić. On mi pomoże. Może. Oby. 

----Ichigo----

- Co jest? - Zdziwił się kiedy dzwony umilkły.

Myślałem, że za nim się zbiorą minie pewnie cały dzień. Muszę jakoś zdążyć znaleźć Sarę, za nim oni to zrobią. Tylko jak?
Przyśpieszył.
Jestem kiepski w wyczuwaniu reiatsu, a Sara w dodatku świetnie je maskuje i ukrywa. Nie mam najmniejszych szans... Ale obiecałem jej, że nie pozwolę żeby stała się jej krzywda... - Zacisnął mocniej pięści i zmrużył oczy. - Odnajdę cię, Sara.


----------------------------------------

Woooo!!! Kolejny rozdział! :) nie martwcie się, następny będzie lepszy niż ten. Po prostu chciałam zaznaczyć kilka rzeczy i, przyznaje się, że robiłam to trochę na szybko, mimo to mam nadzieję, że nie jest źle. ALE PRZYSIĘGAM - NASTĘPNY BĘDZIE LEPSZY.

Nie wiem czy uda wam się dobić te trzy gwiazdki do końca dnia, ale jeśli tak to z pewnością dostaniecie kolejny rozdział jeszcze dziś. :)



Ichigo, Nie Jesteś Jedyny...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz