~~Matilda~~
Lekarze wypuścili mnie do domu. Odetchnęłam z ulgą. Tęskniłam za ukochaną rodziną, no bo kto by nie tęsknił? Przyjechał po mnie Joseph. Kochany braciszek, który się o mnie troszczył.
-Hej mała - wszyscy mówili tak na mnie - cieszysz sie że wracasz do mamy?
-Bardzo, ale też tęskniłam za dokuczaniem sobie z Leo. Ahh, wiesz co? Leżąc zastanawiałam się nad wieloma sprawami.
-Jakimi? - obejrzałam się, czy nikt za nami nie idzie.
-Pamiętasz tego chłopaka, co o statnio u mnie był?
-No tak....
-To jest brat Trin... - zamilczał, gdy spojrzałam na niego zauważyłam niepokój. - boję się, że próbuje się na mnie odegrać za to, że nie chciałam dalej z nią współpracować. - Halo, no kto by wytrzymał z taką jędzą?! - Boje sie Joseph...
-Spokojnie siostrzyczko, obronimy cie - na te słowa uśmiech pojawił się na mojej twarzy.
~~Joseph~~
Wiedziałem że coś jest nie tak. Wyczucie opiekuńczego brata. Teraz muszę bronić moją siostrę. Nie chcę, żeby po raz kolejny zdarzyła się taka sama sytuacja jak kiedyś. Nie dość, że Leo to jeszcze Tilly... Czułem że muszę opiekować się młodszym rodzeństwem. Mama nie dałaby rady. Psychicznie i fizycznie.-Uwarzaj na siebie i pamiętaj zawsze dzwoń.
-Dobrze mamo - śmialiśmy się do momentu kiedy brat nam przeszkodził.
-I pamiętaj, musisz uważać w szczególności na siebie i tego... Lukasa, żeby ci nic nie zrobił...
-Wiem... Podejrzanie się zachowuje. Za każdym razem, kiedy coś się działo on przy mnie był, zauważyłeś?
-Tak. To oznacza, że albo za tobą szaleje, albo... - przełknełem ślinę- albo cię śledzi.
-Weź nawet nie gadaj. A co jeśli gdzieś tu jest?
-Masz mnie przy sobie, to oznacza że nic ci się nie stanie. Za moją rodzinę oddałbym życie - po tych słowach mocno uściskałam brata. Żal mi było patrzeć jak się smuci. Widać że przejął się sytuacją. Chociaż dobrze że mu powiedziałam.
-Ale to tylko przypuszczenia - uśmiechnęła się.
-Oby to były tylko przypuszczenia - powiedziałem wpatrując się w podłogę.
Pożegnaliśmy się z miłym doktorem i wyszliśmy z tego okropnego miejsca. Obyśmy tu już nie wracali. Wsiedliśmy do auta. Włożyłem kluczyki do stacyjki i przekręciłem go. Silnik zaczął działać. Dojechaliśmy do domu. Tilly wysiadła i chciała wziąść swoje rzeczy, ale jej przeszkodziłem.
-Zostaw to, ja to wezmę, a ty biegnij do domu - powiedziałem uśmiechając się.
-Dziękuję!!!
-No leć!
Pobiegła a ja wjechałem autem do garażu. Wyciągnęłem jej rzeczy i weszłem do domu. Ujrzałem tam Matildę i mamę ściskając się, a tuż obok nich stał Leo.
-Co młody, nie chcą cię? - zaśmiałem się, ale Leondre się odwrócił. Miał niebieskie włosy. Ładnie mu w nich było, ale pewnie już usłyszał komplememty. Jego uśmiech w tej chwili był przerażający. Przypominał mi jednego zabójcę z anime.
-Chodź.
-Co jest Leondre?
-Nic nic - mówiąc te słowa uścisnął mnie. Miłe uczucie. Prawdziwy uścisk miłości brata do.... brata. Nie zauważyłem, ale ściskał mnie coraz mocniej. Kiedy się zoriętowałem zaczełem go odpychać. Nic. Jak pszczoła do miodu. Nie chciałem nikogo wołać. Uznałem że jakoś przeboleję to.

CZYTASZ
Życie Tilly | M.D
FanfictionJak większość bambino wie, Leondre ma siostre-Matilde, lecz większość osób mówi na nią Tilly. Chciałabym opisać tu życie dziewczyny, która jest siostrą sławnej osoby. Sama o tym marzyła aby być sławna i rozpoznawalna, ale jednak ma takiego brata. O...