Rozdział 2

41 6 2
                                    

Następnego dnia obudziłam się z mieszanymi uczuciami. Ciągle widziałam jego przepiękne oczy, które wpatrują się we mnie z ciekawością i jego słodki uśmiech, który wywołałam. Boże... co ze mną jest nie tak ?! Ten koleś przyszedł z poharatanym brzuchem, nawet sam mówił że jest niebezpieczny, a ja teraz myślę o jego oczach. Muszę zacząć się leczyć. Odgoniłam swoje myśli na bok i spojrzałam na zegarek. Dochodziła prawie 11:00 a ja o 12:00 muszę być w pracy. Powolnym wręcz ślamazarnym krokiem podeszłam do szafy, wyciągając z niej ciuchy i bieliznę. Wybrałam jeansowe ogrodniczki, wełniany fioletowy sweter oraz czarny koronkowy komplet. Wzięłam swoje rzeczy i udałam się do łazienki. Wskoczyłam pod prysznic i użyłam swoje ulubione przybory kosmetyczne. Wszystkie o zapachu truskawek. Ja KOCHAM truskawki. Wiem jestem popierdolona ale co ja zrobię. Gdy skończyłam wyszłam z łazienki i kierowałam się w stronę kuchni. Była już 11:30 no trochę się zasiedziałam, ale prysznice mnie relaksują. Pozwalają pomyśleć, a ostatnimi czasy za dużo myślę. W kuchni nikogo nie było... tylko ja ... A kogo się spodziewałaś idiotko?! Mieszkasz sama ! Wzięłam jabłko i stwierdziłam że w sumie mi starczy. Nie za bardzo lubię jeść syte śniadania. Dzisiaj na dworze było słonecznie, co jest dość dziwne jak na tą pogodę. Ruszyłam do drzwi po drodze zgarniając najpotrzebniejsze rzeczy, na nogi założyłam białe converse i wyszłam. No tak. Nikogo z kim mogłabym się pożegnać, nikt kto by się o mnie martwił... tak miałam przyjaciół, ale to nie to samo. Przechadzając się spokojnie ulicami Londynu, w stronę mojego miejsca pracy, zaczęłam znowu myśleć o brunecie. Był inny od reszty. Taki skryty. Ledwo rozmawialiście! Kocham moje wewnętrzne myśli. Byłam tak zamyślona nim, że zdawało mi się że słyszę jego głos. Idiotko ty naprawdę go słyszysz ! Co ?! Spojrzałam w ciemną uliczkę z której było go słychać. Pochylał się nad jakimś chłopakiem, blondynem, tylko tyle widziałam. Może i był trochę mniejszy od chłopaka, ale wyraźnie widziałam, że się go boi. Stałam na środku ulicy wpatrzona na scenę przede mną. Brązowooki uderzył do najpierw w brzuch, co spotkało się z jęknięciem chłopaka i pochyleniem. Brunet wykorzystał to i jeszcze raz uderzył go, tym razem w szczękę, a chłopak już całkiem upadł, za to mi kopara . Z moich ust wydostał się nawet cichy krzyk, ledwo było go słychać, ale zobaczył mnie. Momentalnie odwrócił głowę w moją stronę. Mimo iż stał kilkanaście metrów dalej mogłam zobaczyć, że jest jeszcze bardziej wkurwiony. Nie myśląc dłużej pędem ruszyłam przed siebie. Szłam tak szybko jak to było możliwe. Odwróciłam się sprawdzić czy nie idzie za mną. Na szczęcie nigdzie go nie było i trochę zwolniłam. Ciągle szłam przed siebie dalej sprawdzając, czy nigdzie go nie ma. Nagle na kogoś wpadłam, przeprosiłam i już chciałam iść dalej ale zostałam szarpnięta do tyłu za rękę. Spojrzałam w dół i zobaczyłam smukłe palce owinięte wokół mojego przedramienia. Spojrzałam wyżej i natychmiast tego pożałowałam. Spotkałam znajome mi już oczy, lecz tym razem były czarne jak węgiel. Z trudem przełknęłam ślinę.

-Mama ci nie mówiła, że nie wolno podsłuchiwać jak dorośli rozmawiają ?- wysapał z gniewem, a ja stwierdziłam że już nie mam szans w potyczce z nim. Cóż, jak bardzo mogłam się mylić.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Wiem że krótki, ale to ma być przedsmak tego opowiadania. Mało osób jak na razie zainteresowało się tą historią i mam nadzieje że to się zmieni. Na razie same takie krótkie, ale za to postaram się dodawać dość często :3 3 gwiazdki i od razu dodaje następny :3

Princess of the bonesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz