19. Sugar We're Going Down

79 8 1
                                    

Ashton

To był chyba najbardziej pokręcony weekend w całym moim życiu. Najpierw ta cała draka z Mary, później na całe szczęście się pogodziliśmy, zabalowaliśmy na urodzinach Caluma, a na deser w niedzielę poznaliśmy nasz ulubiony band, który wcale nie jest taki zajebisty jak się spodziewaliśmy, no i mam tą pieprzoną opryszczkę!

Po zjedzeniu śniadania, które zrobiła nasza nowa pomoc domowa poczekałem, aż moje rodzeństwo się ubierze, a kiedy już to zrobili wsiedliśmy do mojego Lambo i pojechaliśmy po Hooda, bo Roger zabrał mu kluczyki od wozu.

Poodwoziliśmy Elenę i Anta, a później na spokojnie pojechaliśmy do szkoły, rozmawiając o tym feralnym wczorajszym dniu. Podobno Luke nieźle się zachlał, ale Wesley się nim zajęła – to zadziwiająco łatwe, kiedy wiesz, że gość, który jest twoim kumplem zgodził się urabiać twoją laskę... Znaczy przyjaciółkę! To był najgenialniejszy plan jaki dane mi było wymyśleć – Hemmings nie interesuje się Marianną w taki sposób, zresztą nawet jeśli to i tak nie będą razem, bo ich starzy się kochają. Tak czy siak... Ja wygrywam.

Przechadzaliśmy się po korytarzu i głośno się śmialiśmy z Mellody, która dziś będzie musiała załatwić sobie jakiś inny środek transportu niż mój samochód.

-Patrz – dźgnął mnie łokciem w żebra, na co lekko się skrzywiłem. –Ally – kiwnął z cwanym uśmieszkiem w stronę roześmianej brunetki opartej o szafkę, która w dłoniach trzymała książki i śmiała się w najlepsze z Brooklyn.

-Co cie tak na nią wzięło, huh? – zapytałem ze zmarszczonymi brwiami, przyglądając się Hoodowi.

-Jest niezła, lubię ją – wzruszył ramionami, dalej szczerząc się jak głupi do sera. –Śliczna, mądra, dobrze całuje i... Nie chcę się od razu na nią rzucać jak na kawałek mięsa – oblizał górną wargę, machając ręką w... Stronę Carter. No, a jakżeby inaczej. Rzygam tą miłością dookoła.

-Umów się z nią.

-Nie mogę – Hoodie zacisnął lewą dłoń w pięść, a później wbił w nią zęby. –I powiem ci nawet dlaczego, mój genialny przyjacielu – pstryknął palcami tej samej ręki, pokazując tym razem mnie swoje białe zęby. –Nie chcę, żeby Max robiła jej sceny.

-Co w związku z tym? – Boże, ten chłoptaś ma bardziej nasrane w głowie ode mnie.

-Patrz i się ucz, kochasiu – poklepał mnie zadowolony po plecach, a później niczym model na wybiegu ruszył w stronę mulatki.

Wyprostowałem się i zaciekawiony splotłem ramiona na torsie, przyglądając się przedstawieniu. Rozmawiał z nią chwilę, śmiali się... Nawet odgarnął jej niesforny kosmyk, który wpadał do oczu, co było pretekstem, żeby jej dotknąć...

-Siema, co robisz? – zagaił Mikey, pojawiając się obok razem z Jas i Max.

-Uczę się, jak wyrywać panienki od Calusia – nawet na nich nie spojrzałem, ale mógłbym sobie dać palec uciąć, że Martin kipi ze złości. Szkoda mi jej... Nie, kogo ja oszukuję?! Zdzira wskoczyła do łóżka Jokera, a czepiała się Hooda.

Widziałem jeszcze jak Cal cmoka Ally w policzek, a następnie wniebowzięty niemalże biegł w naszym kierunku, jakbyśmy co najmniej chipsami dzielili!

-Zabieram ją dziś do kina – wypiął dumnie klatę. –Pożycz mi auto – wyśmiałem go. Nie pożyczę mu mojej Natalie! Głupi jest czy jak?! –No nie bądź taki, wesprzyj mnie, a ja załatwię z Mary, żeby dalej ci dawała.

-Tyle, że nie chcę – wszyscy chórem wrzasnęli zgrane „co?", na co odpowiedziałem, że zwykła przyjaźń bez jakichkolwiek gratisów całkowicie mnie zadowala – co było absolutną ściemą, bo ilekroć widziałem moją kicię musiałem się powstrzymywać od zerwania z niej ubrań. Nic nie poradzę, że ciągnie mnie do niej jak misia do miodu. To silniejsze ode mnie!

Rock God ▶ A.IOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz