Ashton
To był chyba najbardziej pokręcony weekend w całym moim życiu. Najpierw ta cała draka z Mary, później na całe szczęście się pogodziliśmy, zabalowaliśmy na urodzinach Caluma, a na deser w niedzielę poznaliśmy nasz ulubiony band, który wcale nie jest taki zajebisty jak się spodziewaliśmy, no i mam tą pieprzoną opryszczkę!
Po zjedzeniu śniadania, które zrobiła nasza nowa pomoc domowa poczekałem, aż moje rodzeństwo się ubierze, a kiedy już to zrobili wsiedliśmy do mojego Lambo i pojechaliśmy po Hooda, bo Roger zabrał mu kluczyki od wozu.
Poodwoziliśmy Elenę i Anta, a później na spokojnie pojechaliśmy do szkoły, rozmawiając o tym feralnym wczorajszym dniu. Podobno Luke nieźle się zachlał, ale Wesley się nim zajęła – to zadziwiająco łatwe, kiedy wiesz, że gość, który jest twoim kumplem zgodził się urabiać twoją laskę... Znaczy przyjaciółkę! To był najgenialniejszy plan jaki dane mi było wymyśleć – Hemmings nie interesuje się Marianną w taki sposób, zresztą nawet jeśli to i tak nie będą razem, bo ich starzy się kochają. Tak czy siak... Ja wygrywam.
Przechadzaliśmy się po korytarzu i głośno się śmialiśmy z Mellody, która dziś będzie musiała załatwić sobie jakiś inny środek transportu niż mój samochód.
-Patrz – dźgnął mnie łokciem w żebra, na co lekko się skrzywiłem. –Ally – kiwnął z cwanym uśmieszkiem w stronę roześmianej brunetki opartej o szafkę, która w dłoniach trzymała książki i śmiała się w najlepsze z Brooklyn.
-Co cie tak na nią wzięło, huh? – zapytałem ze zmarszczonymi brwiami, przyglądając się Hoodowi.
-Jest niezła, lubię ją – wzruszył ramionami, dalej szczerząc się jak głupi do sera. –Śliczna, mądra, dobrze całuje i... Nie chcę się od razu na nią rzucać jak na kawałek mięsa – oblizał górną wargę, machając ręką w... Stronę Carter. No, a jakżeby inaczej. Rzygam tą miłością dookoła.
-Umów się z nią.
-Nie mogę – Hoodie zacisnął lewą dłoń w pięść, a później wbił w nią zęby. –I powiem ci nawet dlaczego, mój genialny przyjacielu – pstryknął palcami tej samej ręki, pokazując tym razem mnie swoje białe zęby. –Nie chcę, żeby Max robiła jej sceny.
-Co w związku z tym? – Boże, ten chłoptaś ma bardziej nasrane w głowie ode mnie.
-Patrz i się ucz, kochasiu – poklepał mnie zadowolony po plecach, a później niczym model na wybiegu ruszył w stronę mulatki.
Wyprostowałem się i zaciekawiony splotłem ramiona na torsie, przyglądając się przedstawieniu. Rozmawiał z nią chwilę, śmiali się... Nawet odgarnął jej niesforny kosmyk, który wpadał do oczu, co było pretekstem, żeby jej dotknąć...
-Siema, co robisz? – zagaił Mikey, pojawiając się obok razem z Jas i Max.
-Uczę się, jak wyrywać panienki od Calusia – nawet na nich nie spojrzałem, ale mógłbym sobie dać palec uciąć, że Martin kipi ze złości. Szkoda mi jej... Nie, kogo ja oszukuję?! Zdzira wskoczyła do łóżka Jokera, a czepiała się Hooda.
Widziałem jeszcze jak Cal cmoka Ally w policzek, a następnie wniebowzięty niemalże biegł w naszym kierunku, jakbyśmy co najmniej chipsami dzielili!
-Zabieram ją dziś do kina – wypiął dumnie klatę. –Pożycz mi auto – wyśmiałem go. Nie pożyczę mu mojej Natalie! Głupi jest czy jak?! –No nie bądź taki, wesprzyj mnie, a ja załatwię z Mary, żeby dalej ci dawała.
-Tyle, że nie chcę – wszyscy chórem wrzasnęli zgrane „co?", na co odpowiedziałem, że zwykła przyjaźń bez jakichkolwiek gratisów całkowicie mnie zadowala – co było absolutną ściemą, bo ilekroć widziałem moją kicię musiałem się powstrzymywać od zerwania z niej ubrań. Nic nie poradzę, że ciągnie mnie do niej jak misia do miodu. To silniejsze ode mnie!
CZYTASZ
Rock God ▶ A.I
FanfictionAshton i Mary znają się od dziecka i zawsze robią wszystko razem. Mimo że mają nieco inne poglądy na świat, jak również charaktery, świetnie się dogadują. Relacja, która ich łączy jest bardzo specyficzna, dlatego często są brani za parę choć są tylk...