- Nie lądujemy - powiedziałam, chwytając Haydena za nadgarstek. - To zbyt ryzykowne - dodałam, widząc jego zdziwioną minę. - Zostawimy statek w zawieszeniu nad budynkiem reaktora. Zejdziemy dolnym włazem.
- W takim razie ktoś musi tu zostać - zauważył Max.
- Artoo i Threepio zostaną. Tak, koniecznie - powiedziałam stanowczo, gdy R2-D2 zaczął piszczeć.
- Ale oni mogą być nam potrzebni - powiedział niepewnie Hay.
- Zostawimy Artoo przy wejściu, damy mu chwytak, jak będzie potrzebny to zawiadomię go i przyjedzie - machnęłam lekceważąco ręką. - A teraz chodźmy już.
Wszyscy podnieśliśmy się z miejsc i ruszyliśmy wgłąb statku. Zatrzymaliśmy się przed dolnym włazem, a ja odwróciłam się do niewielkiej szafy wbudowanej w ścianę. Otworzyłam ją i wyjęłam cztery komplety czarnych ubrań.
- Macie - rozdałam po jednym każdemu. - Załóżcie, tu cholernie wieje i pada.
Wciągnęliśmy na siebie spodnie i szerokie płaszcze, po czym Hayden otworzył klapę.
- Ja idę z Amtees'em do reaktora, a wy dwaj - wskazałam na Max'a i Haydena. - Idziecie do zachodniego sektora i robicie coś, co odwróci ich uwagę. Tylko nie przesadzajcie, proszę.
- Twoja prośba jest dla nas rozkazem - powiedział wesoło Hay i puścił do mnie oko.
Max w tym czasie zawiązał stalową linę do podłogi i spuścił jej koniec w dół.
- Panie przodem - powiedział z szerokim uśmiechem.
- Dżentelmen - prychnęłam ponuro i przesunęłam dłonią po pasie. Blaster jest, miecz świetlny również, więc mogę ruszać.
Usiadłam na brzegu podłogi i założyłam leżące obok mnie rękawiczki. Złapałam linę mocno obiema rękami i zsunęłam się w dół, po czym mocno oplotłam cienką stal nogami. Powoli przesuwałam się w dół, deszcz uderzał mnie w twarz, a wiatr targał liną. Po kilku chwilach walki z siłami przyrody, stanęłam na dachu budynku.
- W porządku, może iść następny! - krzyknęłam, podnosząc komunikator do ust.
- Przyjąłem, teraz idzie Amtees - odpowiedział mi Hayden.
Rozejrzałam się wokół w poszukiwaniu jakiegoś miejsca w blasze, w którym mogłabym zrobić dziurę, jednak strugi deszczu i woda spływająca mi do oczu skutecznie mi to uniemożliwiały. Zerknęłam w górę. Amtees odważnie brnął po linie.
Zrobiłam kilka kroków i podskoczyłam, a materiał, z którego zrobiono dach, delikatnie się zapadł. Uklękłam więc i wyjęłam miecz. Otworzyłam go, rozjaśniając ciemność wokół mnie. Poczułam ciepło i siłę płynącą z Mocy. Wbiłam miecz mocno w podłoże.
Zobaczyłam, jak materiał rozgrzewa się i topnieje, więc zaczęłam powoli przesuwać nim w prawo, robiąc niewielki otwór. Po chwili kawał stali tytanowej spadł z głuchym brzękiem w dół.
Kucnęłam, po czym usiadłam na krawędzi, opuszczając nogi. Po chwili dołączył do mnie Amtees, robiąc to samo.
- Miałeś rację! - krzyknęłam, a mój głos ledwie przebił się przez szum wiatru i deszczu. - Jest uranowy! Promieniowanie nas zabije!
- Przecież to ma osłonę z radioaktywnej pleksy! - odpowiedział mi, a ja pomyślałam, że jego dziecięcy głos brzmi zabawnie, gdy krzyczy.
- Serio?! - pochyliłam głowę do kolan, by lepiej przyjrzeć się jasnej, białej kuli uranu. Faktycznie było widać jakaś cienką powłokę, od której odbijało się światło...
CZYTASZ
Star Wars - Córka legendy
ФанфикPadme jest córką legendarnych Hana Solo i Lei Organy. Prowadzi normalne, spokojne życie z rodziną na Coursant, gdy nagle w jej głowie odzywa się tajemniczy głos... Dziewczyna nie wierzy w moc. Słyszała opowieści wujka Luke'a, ale - jak niegdyś jej o...