Rozdział 4, czyli nie wszystko jest takie proste.

672 35 2
                                    

- Coś się stało? - spytała Victoria, podnosząc się delikatnie.

- Zemdlałaś. Coraz częściej ci się to zdarza. Niepokoje się - odpowiedział jej Magnus.

Ale co się właściwie stało? Po tym jak Magnus zadzwonił do Aleca, chłopak z siostrą pobiegli do czarownika. Podczas drogi zdążyli się kilka razy pokłócić i przy okazji zgubić. Na miejscu okazało się, że jednak się przydadzą. Pomagali Bane'owi w przyrządzenia eliksiru, który miał obudzić Victorie. Jedyny problem był taki, że nikt nie miał pojęcia, czemu zemdlała i podanie jej czegokolwiek mogło albo zaszkodzić albo pomoc. Po godzinie zastanawiania się czy podać miksturę czy czekać aż się ocknie, dziewczyna sama wstała.

- A czemu zemdlałam? - spytała.

- Powinienem teraz powiedzieć coś śmiesznego, ale prawdę mówiąc to nie wiem czemu tak się stało. Ale mam niestety podejrzenia, że to wiąże się z twoją przeszłością, o której mi nie powiedziałaś - odparł czarownik, siadając na kanapie.

- Powiedziałam ci wszystko co musisz o mnie wiedzieć.

- Może o czymś zapomniałaś? - wtrącił się Alec. Czarownica dopiero teraz zobaczyła, że Magnus nie był sam. Obok niego siedział Nefilim, a przy wyspie kuchennej jego siostra. Ale co oni tu robili? Magnus ich nie znał, a jej nie była potrzebne pomoc Nocnych Łowców.

- Zapomniałabym kim jestem? Wybacz, ale to nie możliwe.

- Victorio, nikt nie mówi, że o tym zapomniałeś o tym. Może ktoś chciał wyczyścić ci pamięć, zanim poznałaś Magnusa - powiedziała Isabelle, podchodząc do kanapy.

- Tego nie wziąłem pod uwagę. Jak cię znalazłem, mówiłaś coś o pożarze. Mogłaś przeżyć szok i przy tym zdarzeniu ktoś mógł wyczyścić ci pamięć, przez co teraz nie wiem co ci jest - pomyślał głośno czarownik.

- Jaki pożar? - spytało rodzeństwo.

- Kiedy miałam 10 lat, moi rodzice dowiedzieli się, że jestem Podziemną. Z tego co pamiętam, pochodzę z jakiegoś ważnego rodu, a oni nie mogli sobie na coś takiego pozwolić. Postanowili, więc podpalić dom, kiedy spałam i uciec, zostawiając mnie samą. Niestety ich plan nie wypalił, bo przypadek chciał, że nie spałam i zdarzyłam uciec. Przez kilka lat błądziłam po Europie. Pewnego dnia, dokładniej kiedy skończyłam 16 lat, spotkałam Magnusa. Resztę historii znacie.

Kiedy Victoria skończyła mówić, zaczęła się zastanawiać czy czegoś w swojej historii nie pominęła. Myśląc nad tym coraz więcej, zdała sobie sprawę, że nie pamięta praktycznie nic przed pożarem. Kim była, kim była jej rodzina, skąd pochodzi. Ale przedewszystkim, co jej rodzina miała wspólnego z Światem Cieni? Bo jeśli byliby zwykłymi Przyziemnymi, to jaki sens miałaby jej rzekoma śmierć.

- A pamiętasz, w którym roku był pożar? Może po tej informacji moglibyśmy coś znaleźć - zaproponował Alec.

- Z tego co pamiętam było to na początku XIX wieku. Byłem wtedy we Francji, dokładnie w Paryżu. Szedłem do swojego mieszkania, kiedy nagle wpadła na mnie Victoria. Była przestraszona, a kiedy spytałem co się stało, odpowiedziałaś, że wilkołaki cię gonią. Zabrałem cię do sobie, żebyś odpoczęła i opowiedziała o co chodzi. Po twojej historii uznałem, że sama nie dasz sobie rady. I miałem rację. Dzięki mnie jeszcze żyjesz. Lecz moją uwagę przyciągnęło coś jeszcze. Twoje znamię, które z czasem zanikło-Magnus wciągnął się w swoją historię. Chciał opowiedzieć jak najwięcej, żeby później Alec, Isabelle i Vic mogli wysuwać jak najwięcej teorii. On sam nie miał już pomysłów, co mogło się stać dziewczynie.

- Może to na związek z tym znamieniem? - Isabelle zaczęła głośno myśleć-Skoro mamy podejrzenie, że twoja rodzina miała coś wspólnego ze Światem Cieni, to może zmianie też jest z tym powiązane.

- Więc jej rodzina musiałaby być albo Nefilim albo wilkołakami. Przynajmniej w połowie -stwierdził Alec.

- Byłaby zmiennoksztautną - powiedział Magnus, podnosząc wzrok na Victorie.

- Wątpię, żebym była tak Tessa.

- Kim jest Tessa? - spytał Alec.

- To dopiero długa historia-stwierdził czarownik i zaczął opowiadać.

***

Jace trenował już kilka godzin, więc uznał, że położy się spać. Idąc do swojego pokoju, stwierdził, że w Instytucie jest za cicho. Poszedł najpierw do Aleca, a potem do Izzy, ale ich obojga nie było. Gdzie oni do cholery są?, pytał sam siebie. Okrążył cały budynek z kilka razy, żeby być pewnym, że niczego nie pominął. Był nawet w oranżerii, gdzie jego przyjaciele nigdy nie wchodzą. W pewnym momencie nie wytrzymał i wyjął telefon.

- Halo? - odezwał się głos w słuchawce.

- Mogę wiedzieć gdzie wy do cholery jesteście?!

- To długa historia. I na pewno nie na telefon.

- Alec!

- Jak wrócę z Izzy wszystko ci powiemy, ale na razie sam muszę to zrozumieć.

- Co zro.... - i w tym momencie Alec się rozłączył - Serio? Rozłączył się? - spytał się sam siebie.

***

- Kto dzwonił? -  Magnus podał Alecowi drinka.

- Jace, ten blondyn. Pytał się gdzie jesteśmy.

- Aha.

Siedzieli u czarownika już kilka godzin, zastanawiając się nad tym co może być Vic. Z minuty na minutę pomimo większej wiedzy, wiedzieli coraz mniej. Każda teoria traciła sens. Nic nie mieli, a szczególnie czasu.

Isabelle nie mogąc już patrzeć na to jak czarownik nie skutecznie podrywa jej brata, usiadła na kanapie. Na jej pech musiała się potknął i dotknąć dłonią przedramienia Victorii.

- Co do cholery? - patrząc na dotknięte miejsce, Izzy nie mogła uwierzyć. Czy to w ogóle było możliwe.

- Co się stało? - zmartwiony Magnus podszedł do nich.

Victoria popatrzyła na wszystkich po kolei. Sama nie wierzyła w to co zobaczyła.

- Czy to jest anielska runa? - spytała przerażona.

***

Kolejny rozdział za mną. Mam nadzieję, że się spodobał i czekam na komentarze.
Xoxo

Dary Anioła, czyli co się działo przed poznaniem Clary | ZAKOŃCZONE | KOREKTAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz