- Chodź szybciej, muszę wracać do pracy! - krzyknęła mama.
Rzeczywiście, na moment kompletnie zdrętwiałem. Czy Marinette się już nie rozłączyła? Zbiegłem na dół i (znowu) spadłem ze schodów. Mama podała mi komórkę i uśmiechnięta wyszła z pokoju.
- Nathaniel, to ty? - usłyszałem. Nie wierzę, to naprawdę była Marinette! Ale po co dzwoniła? Może zobaczyła jak za nią chodzę, albo ją rysuję, lub, co gorsza...
- Halo? - zniecierpliwiony głos w słuchawce. Przystawiłem komórkę do ucha i podniosłem się z podłogi.
- Hej, tak, jestem...dlaczego dzwonisz?
Bez jąkania. Robisz postępy.
- Nie zdążyliśmy dzisiaj porozmawiać, a chciałabym się spotkać z tobą po południu by powiedzieć ci o czymś.
Matko, nie wierzę, że to się dzieje naprawdę!- Hm, ok...znaczy się, nie ma sprawy....to znaczy - przyjdę.
I po postępach.
- Dobrze! Spotkajmy się w parku za pół godziny.
Rozłączyła się, a ja nadal nie mogłem uwierzyć w moje szczęście. Marinette chce się ze mna umówić! To znaczy...to pewnie miało być tylko przyjacielskie, ale mogło powstać coś więcej, prawda? Pochwyciłem w ręce torbę i zbiegłem do garażu.
- Tato, idę na spotkanie z koleżanką, zaraz wrócę! - powiedziałem i trzymałem już rękę na klamce, kiedy przypomniało mi się, że nie spakowałem portfela.
- Mamo, jeśli jeszcze jesteś na górze, możesz przynieść mi portfel?
- No dobra...
Po paru minutach była już na dole, a jej rude włosy cienkimi pasmami opadały na ramiona, na których leżała skórzana kurtka. Chude nogi były przykryte dziurawymi dżinsami, a na nogach nosiła kapcie z logo Metallici. Moi rodzice byli bardzo ładnymi i bardzo zwariowanymi ludźmi. Godzinami potrafili opowiadać o tym, kiedy zabrali dziadkom pieniądze i wyruszyli w podróż motocyklami przez całą Francję. A potem urodziłem się ja.
- Bierz ten portfel i idź, bo się spóźnisz - powiedziała mama. Jej głos dziwacznie drżał, uśmiech był wymuszony. Miałem chęć spytać, co się stało, ale za mniej niż dwadzieścia minut musiałem się spotkać z Marinette w parku. Wyszłem z domu i pobiegłem ulicą.
W pewnym momencie zderzyłem się z kimś. Podniosłem głowę. To była...Rose.- Przepraszam - powiedziałem i już chciałem ją wyminąć, ale rzekła coś, co mnie zdenerwowało. A raczej nie,, rzekła", bo to było fuknięcie ,,nie szkodzi".
- Rose, nie przeżywaj, przecież ja tylko...
- Chciałbyś, żeby było tak łatwo, by chodziło tylko o jakieś głupie zderzenie, co? - powiedziała i wyminęła mnie. Nie czekałem, aż różowa postać odejdzie, nie zastanawiałem się nad jej niepokojącymi słowami. Czas mnie naglił.
A szkoda, bo może gdybym zrozumiał, wszystko potoczyłoby się inaczej.Usiadłem na ławce i czekałem na Marinette. Niezwykle stresujące, chociaż zawsze lubiłem marzyć o tej chwili, teraz kompletnie nie wiedziałem, co uczynić. Odgarnąłem grzywkę z czoła i czekałem. Aha, już wiem, czym różniło się dzisiaj od moich snów - nie byłem Agreste'm.
Pocieszało mnie to, że chyba nie ja jedyny go nie lubiłem. Jakaś dziewczyna czekała na jego autograf (co jest, swoją drogą, bardzo żałosne - ja nie dałbym mu się dotknąć palcem, a co dopiero prosić go autograf, phi!), jednak Adrien ominął ją bez słowa i wsiadł do limuzyny. Oto i prawdziwy ,,ideał"!- Hej, cieszę się, że jesteś - usłyszałem słodki głos za moimi plecami. Natychmiast wstałem i wrzuciłem ołówki do torby.
- Właśnie, chciałbym wiedzieć, o co chciałaś spytać.
Marinette poprawiła swoje kucyki.
Wtedy przeleciał między nami długi, papierowy wąż. Z lekka skołowany rozejrzałem się wokół i zobaczyłem granatowowłosą dziewczynę w długiej, białej sukni, pokrytej czarnymi napisami. Na głowie miała połyskujący diadem, a na piersi zawieszkę z...czarnym markerem?Co?
- Widzisz, Nath, po prostu nie mamy szczęścia. Zadzwonię do ciebie, teraz muszę iść!
Tak jak mi kazała, pobiegłem i schowałem się za najbliższym drzewem. Patrząc na ludzi przemienionych w ,,papierowe mumie" nie dość, że zaczynałem wierzyć, to jeszcze liczyć tą dwójkę superbohaterów.
Obok mnie przeleciał biały pergamin. Odwróciłem się i zobaczyłem Marinette, która...Jestem podła i obudzę waszą ciekawość, bo kończę rozdział w tym momencie. Miałam wstawić go później, ale jestem zszokowana zainteresowaniem Nadrienem (200 wyświetleń!), więc wstawiam i postaram się stworzyć coś nowego jak najszybciej. Cześć!
CZYTASZ
//Miraculous// Inaczej
FanfictionKiedyś napiszę normalny prolog, przysięgam. *** (W trakcie poprawiania. Wracam w wakacje.)