Prolog

2.4K 95 5
                                    

Na sali panował półmrok, jedyne, nikłe światła dawały zapalone pochodnie i świece. Ogniste języki skakały po ścianach.
Panowała grobowa cisza, nikt nie zamierzał choć jednym dźwiękiem zepsuć żałobnego nastroju.
Ano to się działo w tej sali. Wielka żałoba, duma, smutek i wspominanie tych którzy polegli za dobro Śródziemia. Krasnoludy... ludzie... elfy... oraz pewna, bardzo znana dziewczyna..
Trzynastka krasnoludów, starzec, wysoki mężczyzna, król Leśnych Elfów, jego syn oraz kapitanka straży i Hobbit ustawili się w półkolu marmurowego grobu ze szklanym kloszem. W środku leżała drobna, elfica z włosami, niegdyś jasnymi, podchodzącymi pod kasztanowy kolor. Trupioblada cera, w dłoniach trzymała bukiet białych róż na wysokości mostka, odziana w smukłą, szarą suknię.
Wyglądała tak niewinnie, jakby spała i zaraz miała się obudzić.. lecz wszyscy wiedzieli że tak się nie stanie.
Rudowłosa elfka z Mrocznej Puszczy łkała cicho wtulona w bok swojego wybranka, siostrzeńca króla. Twarz krasnoluda w czapce co chwilę zdobiły nowe łzy. Jego bracia na marne próbowali go pocieszyć. Potężny mężczyzna przymykał co jakiś czas oczy by jego słona ciecz wypłynęła i nie zamazywała mu obrazu. Jednak najgorzej tą sytuację zniósł inny krasnolud...
On i Niziołek stali znacznie bliżej trumny. Król trzymał się go szlochając mu w ramię. Hobbit delikatnie gładził jego dłonie nie spószczając wzroku z sylwetki dziewczyny. Jego mina wyrażała więcej niż tysiąc słów. Między innymi żal, rozczarowanie, smutek, gniew, rozczarowanie. Dalej nie mógł zrozumieć tego co zrobiła, nie potrafiło to do niego dotrzeć. Ona była zbyt dobra i przez tą dobroć i miłość oddała życie swoim przyjaciołom tracąc swoje. Czy to znaczy, że miłość jest okrutna? To znaczy, że nie ma sensu kochać, bo później zbyt boli? Nie... gdyby nie było miłości nie byłoby bólu a gdyby nie było bólu nikt nie zrozumiałby swoich błędów. Warto kochać i się poświęcić... czasem...

Tydzień później...

- Naprawdę musisz jechać?- spytał białowłosy Niziołka wsiadającego na kuca.
Ten westchnął cicho.
- Naprawdę chciałbym z wami zostać, ale niestety muszę.. zostawiłem tam Bag End. Pewnie wszyscy myślą, że nie żyję i się zrobił straszny bałagan...

Na jego kolanie usiadł biały sokół. Czule pogłaskał go pod dziobem.
- Napiszę do was.- oznajmił.- Prześlę list za pomocą Shiry. Będziemy się tak kontaktować.
- Wróć kiedyś i nas odwiedź.- powiedział nagle jego brat.
- Przyjadę. Obiecuję.- szepnął z lekkim uśmiechem.
- Do zobaczenia!- zawołała chórem kompania.

Hobbit chciał odjechać. I wtedy przypomniał sobie o jednej bardzo ważnej rzeczy. Przypomniał sobie prośbę swojej zmarłej przyjaciółki.
- Balinie!- zawołał jeszcze przejeżdżając do krasnoluda. Spod marynarki wyjął prostokątne pudełko.- Możesz to dać Thorinowi? To od Selly. Przed bitwą prosiła mnie bym mu to dał. Wyleciało mi to z głowy.
- Dobrze.- wziął przesyłkę.
- Pozdrówcie go odemnie.- poprosiłem.- Jakby coś się działo to piszcie A przy będę.
- Napiszemy.- obiecali.

Po czym odjechał w siną dal. W kierunku Shire.

I Will Not Leave YouOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz