Rozdział 1. Poprockowy Bieber, czyli witaj Jasiu w „Świecie według Ludwiczka"

2.5K 149 37
                                    

Aleks spojrzał na szczupłego chłopaka i zamrugał, nie wierząc w to co widzi. Niesamowicie wychudzone ciało, grzywka jak u Biebera, nie mówiąc już o tych ciuchach... Fabrycznie sprane spodnie (pewnie z Zary, bo przecież teraz jest modna), skórzana kamizelka prosto z jakiejś sieciówki (haemy albo inne housy), ćwiekowa bransoleta i te tunele. Tylko jedno nasuwało mu się na myśl, kiedy patrzył na tego dzieciaka – o ja kurwa pierdolę.

Zerknął w bok, na Remka, mając nadzieję, że ten zaraz wydrze się na całe gardło, tak jak zawsze to robił, gdy miał coś ważnego do powiedzenia, i ogłosi im, że to co stoi przed nimi to tylko mało śmieszny żart. Ale sekundy mijały. Zegar wiszący na ścianie garażu tykał i tykał, a Aleks żadnego gromkiego „ale z was idioci, bekę kręcę!" nie słyszał.

– No... – mruknął w końcu Adam i podrapał się po swojej łysinie. – To ten...

– Nazywam się Jaś – odezwał się w końcu poprockowy Biber, jak już został ochrzczony w myślach Aleksa. I nagle zrobiło się jeszcze dziwniej... Jaś. Co to, kuźwa, prima aprilis w listopadzie?

– To tylko nam jeszcze Małgosi brakuje – rzucił w końcu sfrustrowany, nie mogąc wytrzymać tej ciszy. – Remek, powiedz nam, że ten twój geniusz dopiero do nas dojdzie – zwrócił się do przyjaciela i posłał mu ostrzegawcze spojrzenie, jasno mówiące, że nie chce usłyszeć innej wersji. Remigiusz w odpowiedzi zaśmiał się jedynie, pokazując wszystkim swoje lekko pożółkłe i krzywe zęby.

– No. To jest mój geniusz. Chodź, Jasiek. Pokaż idiotom jak się gra – powiedział beztroskim tonem, jak zawsze zresztą. Nigdy do niczego nie podchodził poważnie, całe jego życie to była jedna wielka zabawa i czasem mu tego Aleks zazdrościł. Nieposiadanie zmartwień na pewno jest czymś przyjemnym. Remek miał wszystko – bogatych rodziców i zapewnioną przyszłość. Powodziło mu się, jako jedynemu z ich trójki.

– Czekaj, czekaj! – przerwał mu Aleks. – Najpierw krótkie pytania. Ulubiony zespół? – warknął i spojrzał na nowego tak, jakby chciał zabić go wzrokiem. Albo może i chciał, sam do końca nie wiedział, ale z pewnością byłoby lepiej, gdyby poprockowy Bieber padł mu pod nogami trupem lub przynajmniej uciekł z płaczem i już nigdy nie wrócił.

– Nirvana – odpowiedział Jasiek tak piskliwym głosikiem, że Aleks aż nabrał ochoty na walnięcie głową w ścianę. Może być gorzej? – zapytał samego siebie w myślach, ale szybko odpuścił. Naoglądał się za dużo kreskówek za dzieciaka, po takim pytaniu zazwyczaj główny bohater tylko bardziej dostawał po tyłku. Wtedy tuż nad jego głowę w magiczny sposób przypływała chmurka burzowa i zaczynała walić piorunami.

– Nirvana. – Zaśmiał się i pokręcił głową. Wiedział że to usłyszy. Było tylko kilka możliwości: Nirvana, AC/DC, Rolling Stones i Guns'n'Roses. Czyli wszystko to, co najpopularniejsze.

– Wymień mi skład Nirvany – powiedział od razu, będąc przekonanym, że tu młodzika zagnie. Ten jednak uśmiechnął się z zadowoleniem, aż w policzkach powstały mu lekkie dołeczki.

– Z którego roku? – odparował i Aleks na chwilę zapatrzył się na niego głupio. Ocknął się dopiero po kilku sekundach, nie mając zamiaru odpuszczać dzieciakowi. W końcu skoro powiedziało się a, trzeba powiedzieć też be.

– Początki.

– Cobain i Novoselic, kilka miesięcy na perkusji Burckhard, później Dale Crover z zespołu Melvins, dalej Dave Foster. Coś jeszcze chcesz wiedzieć o Nirvanie? – zapytał i na jego buźce pojawił się złośliwy uśmieszek, który ni w ząb nie pasował do jego łagodnych rysów twarzy. Aleks zmarszczył brwi, gdy usłyszał śmiech Remka i kpiące parsknięcie zazwyczaj cichego Adama. Dzieciak wybrnął z jego pułapki... bardzo dobrze wybrnął, cholera.

Americana  | bxb | - zakończoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz