Rozdział 30

118 18 1
                                    

Po kilku minutach zastanawiania się co powinienem zrobić w tej sytuacji postanowiłem zamknąć drzwi. Jednak jakaś siła pochodząca od drugiej strony drzwi zatrzymała je w połowie tak, że nie mogłem zobaczyć źródła. Zza drzwi powoli wysuwała się broń a za nią zakapturzona postać w ciemnych, przeciwsłonecznych okularach. Kierowała pistoletem prosto w moja stronę.

- Albo pozwolisz Sarze pójść ze mną, albo strzele - powiedziała patrząc z pogardą w jej ciemnych oczach. Postanowiłem powoli zbliżać się do kobiety uspokajając ją i doprowadzając do głębszych rozmyślań.

- Nie możesz tego zrobić. Sara już nigdy się do ciebie nie odezwie, bo nie sądzę by chciała rozmawiać z kimś kto zabił człowieka a szczególnie kogoś z jej bliskich, więc oddaj mi broń i wszystko będzie w porządku, porozmawiacie sobie na spokojnie - mówiłem będąc coraz bliżej i wyciągając ręce w stronę niebezpiecznego urządzenia. Kobieta jednak w ostatniej chwili zmieniła zdanie przykładając broń do swojej skroni. Odwróciłem głowę w stronę schodów by zobaczyć przyczynę nie udanej próby odebrania pistoletu.

- P-pójdziesz z-ze mną albo... albo strzele i już nigdy mnie nie zobaczysz - powiedziała roztrzęsiona matka Sary głośno połykając śline. Ręce zaczęły mi się pocić a serce szybciej bić. Bałem się, że już nigdy nie zobaczę Sary, że jej matka mi ją zabierze. Dziewczyna podeszła do kobiety mocno ją przytulając a wtedy byłem coraz bardziej utwierdzony w swoich przekonaniach.

- Pójdę tylko odłóż broń - zmarszczyłem nos na to co właśnie się działo, nie mogłem w to uwierzyć. Sara przestała się bać?

- Napiszę później - rzuciła w moim kierunku z lekkim grymasem na twarzy i wyszła, tak po prostu wyszła bez słowa wytłumaczenia. Nie wiedziałem co mam zrobić czy czekać na wiadomość, czy biec za nią.

*SARA*
Nie mogłam pozwolić by strzeliła, w końcu jest moją matką, której nie chce mieć na sumieniu. To ona mnie wychowywała, to ona była przy mnie w trudnych chwilach dopóki nie zaczęła nadużywać alkoholu.

Położyłam ją spać co nie było trudne bo byla wyczerpana i jak zwykle pijana. Zabrałam się za pisanie wiadomości do Luke'a.  Miałam już pewnien plan, który chciałam zrealizować.

Ja: Matka śpi, więc przyjedź po mnie.

Wysłałam wiadomość czekając na odpowiedź, którą dostałam po 10 minutach.

Luke : Już jestem, wychodź.

Bezszelestnie i powoli wyszłam ze swojego pokoju, Zabrałam kurtkę i już miałam wychodzić kiedy usłyszałam huk pochodzący z salonu. Spojrzałam przerażona w stronę pomieszczenia zauważając okropny widok leżącej matki w czerwonej plamie krwi. Stałam zapłakana w bezruchu nie wiedząc co zrobić. W ułamku sekundy wszystkie wspomnieniaz dzieciństwa wróciły.

WRÓCIŁAM!! HEH

History With HemmingsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz