I like mean girls. chapter 18

554 29 1
                                    

Wszyscy przyglądali się nam w skupieniu udając, że ich tam nie ma. Wstałam z miejsca co przykuło nawet uwagę blondyna i zaczęłam kierować się w stronę motoru.

-Zjebanego weekendu wszystkim życzę!-krzyknęłam na odchodne próbując poprawić stan swoich ubrań co graniczyło z cudem.

Wiem zachowuję się jak osoba bipolarna ale lubię zaskakiwać ludzi tak głupim zachowaniem jak to. Ich miny były niepowtarzalne.

Luke

Wstała i tak poprostu poszła krzycząc ,,Zjebanego weekendu wszystkim życzę!''. Nie wiem co ją tak nagle zezłościło no bo chyba nie Sierra. Ja już nauczyłem się ignorować jej docinki i mam nadzieję, że Ann też. Nie to, że jestem skurwysynem bo nie zareagowałem na jej puste teksty w stronę Ann, tylko byłem zły na nią za to, że tak dobrze bawi się w towarzystwie Ashton'a. Dobija mnie to.

Czy jestem o nią zazdrosny?

Może.

No ale sądzę, że każdy byłby o nią zazdrosny, a na samą myśl, że nie mogę się do niej zbliżyć jeszcze bardziej mnie dobija. Nie obchodzi mnie ten ktoś kto pisał do mnie, ponieważ poradził bym sobie z nim. Chodzi o to, że mój charakter nie pozwala mi zostać z kimś na dłużej bo zaraz mi się znudzi i próbuje szukać czegoś lepszego. Nie chcę jej skrzywdzić więc nie mogę pozwolić abym się w niej zakochał. 

Przypomniało mi się jak widziałem ją na początku imprezy w kuchni, kończącą butelkę Jack'a Daniels'a. Był to zabawny widok na codzień nie widuje się takich dziewczyn na imprezach, zwłaszcza ubranych na luzie jak Ann. Nagle skojarzyłem fakty.

Przecież ona wsiadła na motor wstawiona.

Zrzuciłem Sierre z kolan i zacząłem kierować się w stronę mojego samochodu. Oczywiście też nie byłem trzeźwy ale teraz i tak nie mógł bym racjonalnie myśleć. Musiałem zobaczyć czy nic jej nie jest.

~~~~*~~~~

Od kiedy Ann pojechała minęła godzina a ja stoję w korku.

Hmm zdziwieni, że o tak późnej godzinie korek?

No ja kurwa też.

Postanowiłem zaparkować na pobliskim parkingu z którego było ok. 5 minut piechotą do domu blondynki.

Zadzwoniłem dzwonkiem do drzwi i już po chwili zobaczyłem w nich Ann. Miała włosy związane w wysokiego niezfornego kucyka i bez makijażu przez co wyglądała uroczo. Była ubrana w samą za dużą koszulkę podejrzewam, że jej brata oraz... okulary?
Nie wiedziałem, że ona nosi okulary. Znaczy widziałem ją w nich w szkole ale myślałem, że są tylko na pokaz.

Ann

Wywiercał we mnie dziurę wzrokiem co nie było do końca przyjemne. Po chwili zorientowałam się, że jestem w okularach i pewnie wyglądam jak kupka nieszczęścia. Bez zastanowienia próbowałam zamknąć drzwi ale chłopak uniemożliwił mi to przytrzymując je ręką.

-Czego chcesz?-warknęłam.
Na co on tylko wślizgnął się do środka i zamknął drzwi. Oparł się o framugę drzwi czekając na mój ruch w obec niego ale nie miałam zamiaru robić niczego. Wpatrywałam się w jego oczy próbując rozszyfrować jego emocje ale nic w nich nie dostrzegłam. Kompletna pustka.

-Chciałem zobaczyć czy nic ci nie jest.-postanowił w końcu się odezwać a na jego twarzy widać było zakłopotanie.

-Nawet jeśli stało by mi się coś to i tak wszyscy mają to w dupie i tylko udają, że ich to obchodzi.-powiedziałam obojętnie na co mięśnie blondyna momentalnie się spięły. Podszedł do mnie. Był tak blisko, że nasze klatki piersiowe stykały się ze sobą przy każdej próbie wzięcia oddechu.

Different than the other's.||5SoS|| W TRAKCIE POPRAWYOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz