Untitled Part 30

5.4K 251 16
                                    

Weszliśmy dumni z naszych łowów. Aldona od razu podbiegła do całej reszty i zaczęła relacjonować wszystko, co się zdarzyło.
-Ten gnojek wyrwał mu ot, tak nerkę !? To są jakieś żarty ! - Zaczął we mnie wątpić Simon.
-Nie wierzysz ? Mam jeszcze raz udowodnić czy co ?! - Warknąłem do niego.
-Dobra chłopcy koniec ! Adam wykonał zadanie i dobrze, jutro przejdziesz szkolenie z Jonatanem. -Powiedział spokojnie Feliks.
Mruknąłem coś pod nosem i opuściłem wścibskie towarzystwo. Poszedłem do pokoju. Wyjąłem skórzaną torebkę i wyjąłem wszystko narzędzia. Patrzyłem ich ostrość i próbowałem robić jakieś triki. No nie powiem, nawet mi wychodziły.
Nagle do mojego pokoju ktoś zapukał. Wpuściłem ją. Była to Aldona. Jak zawsze piękna i uśmiechnięta. Weszła do pokoju i usiadała na moim łóżku. Pokazując ręką, żebym uczynił to samo.
-Wiesz... Adam, zauważyłam u ciebie cechy dominatora.
-Dominatora? To znaczy ? Chyba nie rozumiem... - Powiedziałem zakłopotany.
-Proszę, tu masz laptopa, poczytaj trochę o relacjach BDSM. Może wtedy będziesz wiedział, o co mi chodzi. - Powiedziała nieśmiało.
-Eh, no dobrze.
Po tych słowach opuściła mój pokój. Usłyszałem tylko cichy szept: "Jestem uległą". Nie wiedziałem nic o BDSM. Chociaż słyszałem o tym, w końcu pracowałem w burdelu. Pewnie to ma coś z tym wspólnego. Może to dla mnie jakiś kolejny egzamin? Nie chce mieć nic wspólnego z dziwkami ani burdelem.
Nie miałem zamiaru szukać żadnych informacji o BDSM. Było to dla mnie chore i niezrozumiałe.
Po wyjściu Aldony oglądałem trochę YouTube, a później w salonie znalazłem kilka ciekawych książek. Zabrałem się do czytania. Większość z nich to jakieś straszne historie bez nutki romantyzmu. Na kolacje ani na obiad nie miałem ochoty schodzić. Miałem przed oczami nadal widok martwego zwierzęcia. Noc minęła mi bardzo błogo, bez hałasów.
Rano obudziło mnie mocne szturchanie za ramię. Podniecony Jonatan budził mnie na kolejną porcję szkoleń. W jego oczach była mała iskierka, która robiła coraz większy płomień. Chłopak był ubrany na czarno, a przy pasku miał skórzaną torbę.
-Rusz dupę ! Za pięć minut masz być na dole gotowy ! Ale to raz. - Zakrzyknął do mnie młodzieniec.
Postanowiłem ubrać się podobnie, zadbałem trochę bardziej o moje włosy i cerę. Do paska przypiąłem torebkę z narzędziami. Czułem, że dzisiejsze szkolenie będzie dużo ciekawsze od tego z Aldoną.
Szybkim krokiem zszedłem na dół. Większość jadła już śniadanie. Były to gofry z nutellą. Oczywiście dla mnie nie starczyło, bo Jonatan wyjadł całą palcami. Nie czekając ani chwili obaj wyszliśmy z budynku. Jonatan był skupiony i zamyślony, zupełne przeciwieństwo mnie. Chciało mi się skakać i krzyczeć jaki świat jest piękny.
-Debilu ! Zamknij mordę ! Ale to już ! Nie chcesz chyba oblać szkolenia? -Zaczął szeptem, a z każdym kolejnym słowem jego głos rósł w siłę.
Moja twarz posmutniała. Robiłem identyczne kroki jak Jonatan. Patrzyłem na liście, raz na drzewa, ogólnie rzecz biorąc – nuda.
Poczułem jego rękę na piersi. Zrozumiałem, że musimy się zatrzymać. Lekko wychyliłem się zza drzewa. Ujrzałem trójkę dzieci, które szukały grzybów. Niedaleko nich szło dwoje dorosłych. Zapewne to ich rodzice.
Jonatan pokazał palcem na małego chłopczyka w niebieskiej bluzce i czerwonych spodniach. Nie wiedziałem, o co mu chodzi. Otworzył swoją torbę i wyjął koło zębate. Rzucił go w przeciwną stronę. Mały chłopiec zauważył błyszczący przedmiot i pobiegł za nim. Jonatan rzucał kółkami tak długo, aż chłopak był oddalony wystarczająco od rodziców i reszty rodzeństwa. Podbiegł do niego i jednym muśnięciem noża zrobił mu nacięcie na szyi. Zatkał usta swoją ręką. Nie czekaliśmy długo, chłopak umarł na jego rękach. W moich oczach pojawiły się dwie ogromne łzy. Ręce trząsły mi się okrutnie. Wiedziałem, że teraz moja kolej. Miałem na celu dwie urocze dziewczynki. Uśmiechnięci rodzice, miłość i szczęście. Oni mieli to wszystko, czego ja zawsze pragnąłem. Nie miałem serca im tego zabrać.
Usłyszałem jakieś dziwne pyknięcie z tyłu. To głupi Jonatan bawił się szczątkami chłopca. Wyrywał mu kończyny i szukał nerek. Jego uśmiech był ogromny i cały we krwi. Nie mogłem patrzeć na tę krwawą masakrę.
Przyglądałem się dziewczynką. W ręku miałem kółka zębate. Jednym z nich lekko naciąłem swój palec, piekło okropnie. Nie mogłem sobie wyobrazić bólu, który musiał przeżywać ten chłopczyk. Czułem się winien. Nie zareagowałem w żaden sposób.
Nagle ktoś chwycił mnie za ramie. To Jonatan. Wskazał palcem całym we krwi na młodszą dziewczynkę zbierającą kwiatki i jedzącą jagódki. W oku zakręciła mi się łza.
-Rób to szybko ! Musimy się zmywać ! - Szepnął Jonatan.
Te słowa pokrzepiły moje serce. Zmieniłem pozycje i uniosłem rękę razem z zębatym kółkiem...

Najpiękniejsza ŚMIERĆOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz