Rodział 1

825 80 7
                                    

Stefan wracał z treningu do swojego pokoju hotelowego, który dzielił z Michaelem Haybockiem.
Za kilka godzin odbędą się zawody, ale Kraft zamiast się na nich skupiać, myślał o czymś innym. Od jakiegoś czasu był bardzo zaniepokojony swoim zachowaniem. Wczoraj dzwoniła do niego Marisa, rozmawiali prawie godzinę, czyli całkiem sporo, ale Kraft czuł się jakby prowadził rozmowę z siostrą. To go bardzo martwiło, czuł się podle, nie chciał ranić dziewczyny swoim zachowaniem, nie miał pojęcia co jest z nim nie tak...
Nagle na końcu korytarza ujrzał Kamila Stocha, w obu rękach trzymał torby i próbował otworzyć drzwi pokoju, Kraft prawie potykając się o swoje nogi, podbiegł do chłopaka.
- Pomóc ci?- zapytał lekko zestresowany
- Przydałoby się- Kamil życzliwie się uśmiechnął
Kraft szybko odwrócił zawstydzony twarz w stronę drzwi i je otworzył.
Chciał się do niego uśmiechnąć ale... Wstydził się? Czego on się wstydził? Zauważył, że drży mu ręka.
- Dziękuję- Kamil wszedł i położył torby na ziemi- to co gotowy na konkurs?- oparł się o framugę drzwi i poprawił włosy ręką, Kraft z trudem łapał powietrze, spojrzał na te jego piękne kasztanowe włosy i wyobraził sobie jak je gładzi...
Szybko odwrócił wzrok, to nie było normalne. Wziął głęboki oddech i jąkając się powiedział:
- Je...jestem... Z kimś umówiony... To cze... Cześć- i odszedł nie czekając na reakcje Stocha.
Zdenerwowany oparł się o ścianę i zaczął wachlować ręką. Co się z nim dzieje?! To tylko kolega... To tylko kolega... Dlaczego tak się przy nim denerwował?!
Powinien teraz rozmawiać ze swoją dziewczyną i mówić jak bardzo za nią tęskni, a on tym czasem podziwia piękne włosy Kamila....
Uderzył się ręką w czoło
- Kraft ogarnij się- wyszeptał sam do siebie
Kiedy trochę ochłonął, zaczął  kierować się w stronę swojego pokoju
Rozmyślając, nie zauważył, że prawie na kogoś wpadł. To był Manuel Fettner.
- Hej, uważaj! O czym ty tak myślisz? Stresujesz się przed zawodami?- zagadał go kumpel z kadry
- Hej, nie... Muszę iść- Kraft sprawnie go wyminął i ruszył szybkim krokiem do celu.
- Coś się stało?- zapytał zaniepokojony Fettner idąc za nim.
- Nie!- powiedział, albo raczej krzyknął szybko- muszę iść bo... Nie mam czasu...- Kraft nie potrafi dobrze kłamać, dlatego prędko, prawie biegiem uciekł od kolegi.

SztamilOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz