Rozdział 7

53 7 1
                                    

P.O.V. Scarlett

Obudził mnie straszny ból głowy. Słońce, a bardziej promienie słoneczne, które wpadają przez okno, rażą mnie. Rozejrzałam się po pokoju i mogłam stwierdzić że na szczęście, jestem u siebie. Kiedy moje oczy się już przyzwyczaiły, poczułam że jakaś osoba ,leży obok mnie.

Nie pamiętam nic, od momentu kiedy chłopcy przynieśli kolejną butelkę wódki. Dobra, trzeba się obrócić, nie bój się Sky. Powoli się obkręcam i widze. ..

-Rose!?-krzyknęłam na tyle ile potrwafiłam, przy tym ją budząc.
-Nie krzycz, prosze- dziewczyna złapała się za głowę.

-No okey, ale mam takie małe, tyci pytanie...my spałyśmy z sobą? -miałam nadzieję że nie.

-W sumie nie wiem, nie pamiętam nic-poprawiła się do pozycji siedzącej.

-No ja też nie, i w tym jest problem-przynajmniej mamy na sobie bielizne, pomyślałam.

-12;04 czas wstawać-poprawiła swoje włosy.

-Racja-w tym samym momencie wstałyśmy. Ja założyłam tylko za dużą bluzę Mike. Tak, wzięłam mu, tak cudownie nim pachnie. A Rose ubrała swoją sukienke.

Zeszłyśmy na dół, poczułyśmy zapach naleśników. W kuchni był Clifford podśpiewując jakąś piosenkę pod nosem.

-Cześć Miki-powiedziała Rosalie.

-O, wstałyście-uśmiechnął się do nas promienie-Tam jest dla was śniadanie, kawa i tabletki na głowę-wskazał na wysepke kucheną-Smacznego.

-Dziekujemy-podziękowałyśmy, zaczęłyśmy jeść cieplutkie i słodziutke naleśniki. Wziełyśmy tabletki i czekamy kiedy zaczną działać. Po pół godzinie przyszła reszta z kacem.

-Mike, co ty taki rodosny? -zapytałam z ogromnym zdziwieniem, bo z tego co pamietam to też pił.

-Ja najmniej piłem, was napierdala głowa a mnie nie-wystawił do mnie język. -Powinniście mi podziękować.

-Za co? -spytała zielono oka dziewczyna.

-Za to że, pomogłem wam wejść normalnie do łóżka-momentalnie się popatrzyłyśmy na siebie i odetchnełyśmy z ulgą-A moge powiedzieć z całą szczerością, że to nie było łatwe-chłopcy się zaśmiali na to.

Will i Rose pożegnali się z nami gdzieś z godzine temu. A teraz ogladamy ,,Kraine lodu." bo Calum chciał oglądać. Szczerze, ta bajka nie jest taka zła ale nadal myślę nad tym co chciał Luke od tego Rena? Jakie przesilenie? Ja dowiem się prawdy, prędzej czy później.
Z zamyśleń wyrwał mnie głos Ash'a.

-Calum i Mike, zbierajcie się-loczek wstał i pomagał Hoodowi i Cliffordowi wstać.

-A ja? -zapytał się Luke.

-Ty zostajesz z Scarlett-no kurwa chyba nie! Ja się na to nie zgodziłam! Też mam jakieś prawa w tym domu! Racja!? No racja.

-Czemu? Czy wy mnie nie lubicie? !-wstałam.

-Odpuść sobie Sky, będziesz musiała ze mną przeżyć calutenki dzień-prychnął Luke omijając mnie.

Hate Leads To Love.|| L.H ||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz