*Han's P.O.V.*
Kilka godzin temu wylądowaliśmy na Kashyyyk. Nasz statek prawie całkiem się rozpadł, przy lądowaniu. Szukamy jakiejś cywilizacji, błądząc w ciszy po niekończącym się lesie.
- Wiesz gdzie jesteśmy? - pyta w końcu Leia. Nie chcę jej okłamywać.
- Nie - mówię i wzdycham
- Wspaniale - stwierdza z sarkazmem
Nie odpowiadam. Nie mam zamiaru się z nią kłócić, ponieważ zapewne prędzej czy później do tego by doszło. Nagle Leia się zatrzymuje.
- Co robisz? - pytam. Ucisza mnie gestem dłoni.
Patrzę na nią z uniesioną brwią. Jest bardzo skupiona. Coś poruszyło się w krzakach. Obserwujemy dokładnie tamto miejsce. W ręku trzymam blaster, na wszelki wypadek.
Zza krzaków wychodzi mały Wookie i ryczy. Zauważa mój blaster skierowany w jego stronę. Przestraszył się i przyczepił się do nogi Lei. Dziewczyna patrzy na mnie. Nie bardzo wiemy, co zrobić. Patrząc na to małe stworzenie chce mi się śmiać.
*Leia's P.O.V.*
Gestem ręki pokazuję Hanowi, żeby opuścił blaster. Posłusznie wykonuje moje polecenie. Kucam przy małym zwierzątku.
- On nie chciał ci nic zrobić - tłumaczę. Uśmiecham się do niego najbardziej przyjaźnie, jak potrafię. Odpowiada mi krótkim rykiem. Z jakiegoś powodu nagle rozumiem, co mówi. Może to zasługa Mocy? - Zaprowadzisz nas do swojej wioski? - pytam. Kiwa swoją główką i bierze mnie za rękę swoją małą łapką.
Ciągnie mnie przez krzaki. Odwracam się. Han wygląda na rozbawionego i najwyraźniej nie ma ochoty ruszać się z miejsca.
- No chodź, Han - zatrzymuję się na chwilę. Posyłam mu proszący uśmiech. Przewraca oczami i dołącza do mnie i naszego nowego, małego przyjaciela.
Wioska Wookich wygląda na bardzo zorganizowaną. Domki wielkości kilku metrów stoją w idealnie równych odległościach. Na środku jest ognisko, obłożone kłodami. Nasz mały przyjaciel zniknął za drzewem. Zostaliśmy z Hanem sami.
- I co teraz? - odchrząknął. Uniosi jedną brew i patrzy na mnie z miną jak zawsze miałem rację.
- Jak to, co teraz? Poczekamy, aż wróci nasz mały przyjaciel - siadam na jednej z kłód, przy ognisku - Poza tym, mógłbyś jakoś pomóc, w końcu mówisz po Wookiemu - wkładam kosmyk włosów za ucho
Zza drzew wychodzi dwóch dużych Wookich i ten jeden mały. Podchodzą do nas. Mówią coś między sobą.
- Agghhrrgg grrhh - przemawia jeden z nich. Solo uważnie słucha.
- Mówi, że chętnie nam pomogą - unosi jeden kącik ust.
Jeden z Wookich był na tyle miły i pozwolił nam zatrzymać się u siebie w domku. Han poszedł dogadywać się z Elthem, to jeden z tych Wookich, i może dostaniemy statek. Potrzebuję chwili samotności. Muszę przemyśleć to, co się stało. Wychodzę z drewnianego domku. To, co widzę kompletnie mnie zaskakuje. Elth prowadzi związanego Kaya. "Wielki Mistrz" złapany przez Wookiego?
Wróciłam się do chatki po brązowy płaszcz, w stylu Jedi. Zakrywam twarz kapturem. Idę do domku, gdzie zaprowadzili Kaya. Duży Wookie ryczy do mnie i zastawia mi wejście. Przewracam oczami. Spokojnie oddycham i skupiam się.
- Pozwolisz mi wejść do środka - wykonuję ruch ręką. Obserwuję jego reakcję.
- Ahhgrr - ryczy i się odsuwa