Początek końca

861 49 5
                                    

-Rose! Rose!
Przez sen do mojej świadomości próbowały przedostać się czyjeś wołania.  Niechętnie otworzyłam delikatnie powieki, ale od razu je zamknęłam. Słońce mnie oślepiło. Podniosłam się do pozycji siedzącej. Od razu tego pożałowałam. Wszystko mnie boli, rękami pomacałam grunt na którym się znajduje. Zimne panele, ok.
   Zaraz, co?! Podłoga? Otworzyłam oczy i przez chwilę przyzwyczajałam je do jasnego światła. Kiedy wszystko już było git ujrzałam Lise klęczącą przy mnie.
  -Lisa? Co się stało?
  -Tego samego chciałam się dowiedzieć od Ciebie. Obudziłam się, patrzę, a Ty zamiast w łóżku, śpisz pod drzwiami. Cała czerwona i opuchnieta od płaczu.
-Aż tak źle wyglądam?
-Nie. Wyglądasz znacznie gorzej. Choć pomogę Ci dojść do łóżka i o wszystkim mi opowiesz.
  Jakoś doczłapałyśmy się do łóżka, rzuciłam się na nie z westchnieniem.
-A teraz mów-powiedziała Lisa sadowiąc obok mnie.
-Lisa, ja nie wiem czy chce o tym mówić-powiedziałam smucąc się.
Przypomniałam sobie wczorajszą noc i do moich oczu napłynęły świeże wodospady łez. Zamrugałam kilkukrotnie, aby się ich pozbyć.
-Rose uwierz mi, jeśli się przed kimś wyglądasz będzie Ci o wiele lepiej.
-Bo ja...  bo widzisz to jest... to bardzo skomplikowane... i ten no... ja...on...my...
-Rose  oddychaj spokojnie i wysłów się wreszcie.
-Kocham strażnika Belikova.
  Powiedziałam szybko i nawet nie wiem czy mnie zrozumiała.
Zapadła cisza, żadna z nas jej nie przerwała. Wkońcu zebralam sie w sobie i spojrzalam na przyjaciółkę. Usta układały jej się w wielkie O, a oczy miala jak dwa spodki. Po chwili ogarnęła się widząc moją minę.
-Boże... Ale jak, przecież nie możecie.
-Myślisz że ja tego nie wiem? Próbowałam chyba wszystkiego żeby wybić bo sobie z głowy ale nie potrafię. Rozumiesz nie potrafię? Nasze treningi, wyjazd, akcja nad jeziorem, wczorajsza noc. Wszystko, a na dodatek dzisiaj wyjechał, co jeszcze bardziej namieszało mi wszystko w głowie. Ja go kocham, cholera Lisa kocham go.  Umrę tutaj bez niego.
Z moich oczu płynęły łzy, ale nie oczyszczaly one mojej duszy, tylko moczyły poduszkę która właśnie ściskam. Lisa siedziała oniemiała moim wybuchem. Wkońcu przysunęła się do mnie i mocno objęła ramionami.
-Rose, o co chodziło z jeziorem i wczorajsza nocą???
Z lekkim wachaniem zaczęłam opowiadać jej wszystko po kolei. Czy płakałam? Nie. Ja ryczałam. Pewnie większość słów wydobywająca się z moich ust jest niezrozumiała ale pieprze to, muszę to wszystko z siebie wkońcu wyrzucić. Moja przyjaciółka nie przeszkadzała mi w mówieniu. Wysłuchała mnie do końca i tylko pokrecila głową.
-Rose, wiesz ze to niemożliwe byście byli razem dopóki oboje będziecie moimi strażnikami. Któryś z Was musiałby na stałe zrezygnować ze służby. A znając wasze charaktery, żadne z Was sie nie ugnie. Nie wiem co mogę Ci doradzić. Najlepiej będzie jeśli o nim zapomnisz, to jedyna rozsądne wyjście.
-Dzięki Liss, za to że mnie wspierasz. I wogóle za wszystko. Postaram się zapomnieć, choć to będzie trudne, bardzo trudne.
  Po moich policzkach popłyniemy nowe łzy.
-Rosaline Hathaway, czy Ty płaczesz? TY???!!!!
Do pokoju wszedł Christian. Spojrzał na mnie z nieskrywanym zdziwieniem.
-Cześć kochanie-uśmiechnęła się Liss.
-A jej to co, chłopak z nią zerwał?-zapytał żartobliwie, a ja zaczęłam wyć i schowałam się w ramionach przyjaciółki.
-Christian idioto, mów po co przyszedłeś i won mi ston.
-Okey już się tak nie denerwuj, złość piękności szkodzi. Ale do rzeczy Kirova ogłosiła że za godzinę będzie przedstawienie Twojego kuzyna. Adriana Ivaszkova. Wszystko zostanie wtedy wyjaśnione, łącznie z tym dlaczego tu przybył. I oczywiście Ty, moja piękna dziewczyno, będziesz go witać wraz z królową, wkońcu jesteś księżniczka. Tak więc Ty, i to coś co wygląda jak kupa nieszcześć-taaa, to pewnie o mnie-macie nie całą godzinę na przygotowanie się. Aha lekcje na dziś też są odwołane, bo nie wstawił się zastępca Belikova.
  Na dźwięk jego nazwiska uciekłam do łazienki. Nie chciałam już Nic słyszeć, dlatego weszłam pod prysznic i puściłam gorącą wodę. Czułam jak z mojego ciała schodzi całe napięcie.    
-Rose, nie chciałabym Cię popędzać, ale też musiałbym wziąść prysznic, zostało mało czasu.
-Sorki, już wychodzę-powiedziałam tak żeby usłyszała.
  Zakręciłam kurek, wyszlam i owinęłam się dużym, mięciutkie ręcznikiem. Kiedy weszłam do pokoju Christiana już nie było, całe szczęście. Posłałam przyjaciółce wymuszony uśmiech i patrzyłam jak wchodzi do łazienki. Kiedy już byłam sama podeszłam do szafy z moimi ubraniami. Niewiele myśląc wybrałam białą koszulę, czarny żakiet i ciemne dzinsy. Wytarłam się ręcznikiem do sucha i założyłam bieliznę, na to naszykowane ciuchy. Porządnie wysuszylam włosy, uczesalam je, a one jak na złość nie chciały się w nic ułożyć, więc zostawiłam je rozpuszczone. Kiedy kończyłam robić lekki makijaż, by zakryć czerwone i spuchniete oczy, z łazienki wyszła lisa. Była owinieta ręcznikiem, ale włosy miała już suche i ułożone w nienagannego koka. Makijaż również miała bez zarzutów.
-A teraz musisz mi pomóc wybrać odpowiednią suknię. Sama sobie z tym nie poradzę.
-No nie wiem, nie znam się na ciuchach, lepiej będzie jak sama sobie coś wybierzesz.
   Ona, jakby nie słyszała moich słów, wzięła mnie za rękę i udaliśmy się do jej szafy. A raczej szaf i to ogromnych rozmiarów.
Przez 10minut szukaliśmy jakieś idealnej sukni, aż wkońcu nasz wybór padł na błękitną która u góry opisała wspaniałe ciało Lisy, a poniżej pasa robiła się luźna. Miała nie za duży, nie za mały dekolt i była ozdobiona złotą nicią. Kazałam jej iść ją założyć. Kiedy po chwili wyszła, nie poznałam jej. Była śliczna, długie,blond włosy,  lekko kręcone, teraz uwięzione w kroku idealnie pasowały do sukni, oraz mlecznej karnacji.
-Pięknie wyglądasz, a teraz musimy iść bo się spóźnimy.
  Szybkim krokiem skierowaliśmy się do sali głównej, w której zwykle odbywały się wystąpienia królowej. Sala była ogromna, dlatego żeby wszyscy uczniów nie, strażnicy, nauczyciele i goście mogli się na niej spokojnie pomieścić.
  Lisa poszła do królowej, ja skierowałem się w stronę gdzie siedziała moja klasa. Jak zwykle  Mayson zajął mi miejsce obok siebie. Usiadłam po jego lewej stronie.
-Część piękna-przychylił się aby pocałować mnie w policzko.
-Cześć brzydki-uśmiechnęłam się. Przy nim nie da się być smutnym. Mina jaką mi posłał była bezcenna.
-Kłamiesz, jestem najprzystojniejszym facetem na tej sali.
-Śnisz a po za tym chłopakiem, nie facetem mój drogi.
-Uważaj sobie smarku, bo...
Nie skończył bo na sali zapanowała nagła cisza. Wzrok wszystkich spoczął na kobiecie stojącej przed nami na specjalnej "scenie". Po jej prawej stronie stała Lisa, po lewej Kirova.
-Drodzy uczniowie...

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Cześć, mam glupie pytanie,ale licze na normalna odpowiedź xD A dokladnie to:
?JAK NAZYWA SIĘ KRÓLOWA?
AV czytałam dość dawno i mi się zapomniało :P
  S.O.S.
A tak po za tym to jak się podobają moje wypociny????
~$

Akademia Wampirów-moja HistoriaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz