Rozdział 14

203 15 0
                                    

Jak Was kiedyś zapytają co jest najgorszą rzeczą na świecie, to odpowiedź jest bardzo prosta. Wnerwiający skrzek Beyonce o godzinie 5:30. Jakim kretynem musiałam być, by ustawić taki dźwięk budzika?!

Niechętnie zwlokłam swoje piękne cztery litery z łóżka i zeszłam na dół do kuchni. Na stole czekało na mnie najlepsze, najbardziej prestiżowe śniadanie - płatki na mleku...

- Dzień dobry. - powiedziała radośnie Miley.

- A co w nim takiego dobrego.

- Widzę, że humorek dopisuje Ci od rana.

- Mhm. - mruknęłam i zajęłam się swoim śniadanie.

Jadłam w spokoju, przy okazji sprawdzając w myślach czy wszystko wzięłam. Nagle coś odwróciło moją uwagę. Łyżka zatrzymała się w połowie drogi między miską a moimi ustami. Zerknęłam w stronę kuchni.

Miley stała oparta o blat i pisała z kimś na telefonie nucąc pod nosem. Mój wzrok kierował dalej, szukając źródła mojego niepokoju...

Czekaj! Miley nuci?!

Znowu spojrzałam na siostrę. Była pogodna i ciągle się uśmiechała do telefonu.

- Gdzie bukiet dziękczynny dla mnie? - zapytałam wszystkiego się domyślając.

- Że co?

- No bukiet dla mnie. Aczkolwiek mogą być czekoladki albo chociaż jakiś list z podziękowaniem.

- A za co dokładnie, o ile można wiedzieć?

- Dzięki mnie masz chłopaka.

- Sierotki z domu starca co?

- No weź, działałam pod presją!

- Ty lepiej kończ to śniadanie. Chyba nie chcesz się spóźnić się na samolot.

Myśląc o czekającym mnie trzygodzinnym locie poczułam dziwny ucisk w brzuchu.

- Nie, nie chce....

***

Gęsiego wsiadaliśmy na pokład samolotu. Na samym przedzie państwo Hemsworth, za nimi dziesięcioletni Blake. Później Josh i jego najlepszy przyjaciel i Jared. A na końcu ja, Lily i Simon.

- Ale z Ciebie kretyn Simon. - powiedziała wkurzona Lily.

- Nie kretyn, po prostu nie jestem taki jak Ty.

- Taki jak ja? To znaczy?!

- Hmm, jak by to ująć... nie jestem tak nieodpowiedzialny, pusty i głupi jak Ty!

- Hej, hola hola. - przerwałam ich kłótnie. - O co tyle krzyku?

- Niech Ci twoja "mądra" przyjaciółka powie. - syknął Simon.

- Wypchaj się nerdzie. - odpyskowała Lily.

- Ty mała, wredna....

- Dosyć! - krzyknęłam. - Zachowujecie się jak małe dzieci!

- Wcale, że nie... - mruknęli jednocześnie.

- Teraz powoli. O co poszło?

Zauważyłam jak Simon otwiera usta by rzucić jakąś kąśliwą uwagę.

- Nie ty. - powiedziałam pokazując Lily. - Ty.

Lily zmieszana spuściła wzrok.

- No bo jsdjwhsidj. - powiedziała niewyraźnie dziewczyna.

- Że co?

- Jjidshiadnwdn.

- Nie no poddaje się. - powiedziałam zrezygnowana.

Buntowniczka Z WyboruOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz