Nie byłam podekscytowana tak bardzo, jak zwykle, ponieważ dobrze pamiętałam, jaka to była wtopa. Zapewne sprowadzałam swoim szczęściem i radością same niemiłe wydarzenia. Wolałam nie zapeszać, chociaż nie byłam typem osoby, która wierzyła w jakiekolwiek przesądy.
No dobra, kogo ja oszukuję? Byłam o krok od skakania i krzyczenia, jak bardzo kocham życie. Co robiłam. Wczoraj. W swoim pokoju. Dobrze, że nikogo nie było w domu, ponieważ to było pewne, że zostałabym natychmiast zawieziona do pobliskiego szpitala na tomografię komputerową, aby upewnić się, czy z mój mózg nie został zaatakowany przez jakąś chorobę. Później pewnie musiałabym iść do psychiatry, który wsadziłby mnie do ośrodka dla chorych umysłowo ludzi.
Tak się zamyśliłam nad tym, jak uniknęłam cudem wizyty w psychiatryku, że kolejny raz, tradycyjnie, zahaczyłam końcem buta o lekko wystający próg. Utrzymałam się ledwo na swoich koślawych nogach, które zostały stworzone do plątania się, chociaż były krótkie, bo bądź co bądź, ale mój wzrost pozostawiał wiele do życzenia. Byłam najmniejsza wśród moich znajomych i to nie było czymś, co mnie zachwycało, bo gadanie małe jest piękne, jest już dużo przereklamowane. Zmarszczyłam nos na lekki ból w lewej kostce i spojrzałam na nią krytycznie. Niestety moja lekarska ocena została przerwana przez chichot.
-Żyjesz tam? -zapytał mnie z uśmiechem od ucha do ucha Calum, a ja prychnęłam, udając, że wcale mnie nie zawstydził, bo wybaczcie, ale jak mogłam zachować się normalnie, kiedy obiekt moich westchnień śmiał się z tego, że prawie moja twarz spotkała się z podłogą.
-Bardzo śmieszne. Zrobiłbyś coś z tym głupim progiem, można się tutaj zabić -mruknęłam i przerzuciłam delikatnie włosy przez ramię, próbując być naprawdę kobieca.
-Wybacz mi, jestem tylko marnym sprzedawcą, który nie może przemeblować tego sklepiku ani nie umie zmieniać progów -wzruszył słodko ramionami. Podszedł do mnie i położył dłoń na ramieniu, jakby chciał mnie przytrzymać, jeśli bym miała się zaraz wywalić. Dupek.
-Gdybyś był Azjatą, to umiałbyś wszystko. Tego progu by tu nie było, a ja byłabym bezpieczna! -oskarżyłam go i zrzuciłam ciepłą dłoń z mojego ramienia, która pozostawiła miłe uczucie mrowienia.
-Cóż za ból, że nim nie jestem -przewrócił oczami z rozbawieniem wręcz wytatuowanym na jego uroczej twarzy.
-No, trzeba przyznać, że byłyby wtedy z ciebie jakieś korzyści, teraz to -wypuściłam głośno powietrze z moich płuc tym samym obrazując jak „bezużyteczny" był.
-Coś ty się do tej Azji przyczepiła? -zapytał i skrzyżował ręce na klatce piersiowej. Patrzył na mnie, czekając, aż odpowiem, a ja uśmiechnęłam się złowieszczo.
-Może kręcą mnie Azjaci? -nie wiem skąd u mnie ta nagła odwaga, ale mój palec przejechał po jego torsie kokieteryjnie. Wtedy ta seksowna ja wyparowała.
Jaka ja byłam głupia. Przecież on mnie stąd wyrzuci.
-Cóż, więc w takim razie może żałuję, że nie jestem Azjatą -odparł chłopak, przygryzając swoją wargę, a mi zaschło w ustach. Czy on właśnie odpowiedział na mój flirt? Jezu Chryste, Maryjo kochana, Boże. Moja twarz zapewne była w kolorze szkarłatu, na moich rękach pojawiła się gęsia skórka i ta niesamowita iskra w dole mojego brzucha się uaktywniła.
-Takich słów to się po tobie nie spodziewałam, Calum. Co się z tobą ostatnio dzieje? Musisz mi to wytłumaczyć, ponieważ nie jesteś sobą! -oblizałam moje zaschnięte usta i mogłabym przysiąc, że z bólem walczył, żeby tylko nie popatrzeć. Czyżbym miała cię już w garści kolego?
-A ja nie spodziewałem się, że.. -urwał, ponieważ nagle rozległo się kliknięcie drzwi. Momentalnie oddaliłam się od chłopaka zupełnie nieświadoma, że chłopak trzymał moją dłoń, która znajdowała się zdecydowanie zbyt blisko jego spodni.