Rozmowa z Byakuyą

619 70 16
                                    

Sara zaatakowała. Dziewczyna nie biegła do swojego celu, lecz wręcz leciała na skrzydłach w jego kierunku. Była dzięki temu szybsza i nawet bez używania shunpo mogła łatwo zniknąć komuś z oczu.
Kiedy jeden z jej ataków mignął, płatki wiśni osłoniły Byakuyę. Mężczyzna teraz bardziej uważał i rozróżniał jej ataki, by wiedzieć kiedy użyć shunpo i zniknąć przed niektórymi z nich, jednak puki co wystarczało mu, zakrywanie się płatkami, mimo że obecnie musiał sterować nimi rękoma, aby były wystarczająco szybkie. Dzięki temu Sara czuła, że ma duże szanse na wygraną.

Nagle wszystkie płatki, których po pierwszym ataku Sary było mniej niż na samym początku, zgromadziły się razem tworząc strumień i uderzyły w shinigami rwącym potokiem.

- Sara! - krzyknął Ichigo, nie umiejąc spokojnie wysiedzieć w miejscu.

- Black wings! - Reiatsu buchnęło, przemieniając rzekę różowych płatków w nic nie warty pył. - Nic mi nie jest. - Krzyknęła w stronę Ichigo. - Mój Bankai to Black Angel End - Czarny Anioł Końca. Myślisz więc, że pozwolę sobie na tak szybką i nic nie wartą śmierć, zwłaszcza jeśli jestem nie winna? - Spojrzała na Byakuyę. Szare oczy kapitana były niczym ostrze miecza - błyszczały jednolitym blaskiem odbitych od siebie promieni słońca, wpatrując się bezdusznie w przeciwnika. - Skoro moje słowa cię nie przekonują, to trudno - będę się bronić i walczyć.
Kapitan był wyraźnie zirytowany zniewagą w postaci zwracania się do niego bezpośrednio: "Ty", "Cię". Był szlachcicem, jednakże Sara miała to (krótko mówiąc) gdzieś.

- Wciąż sądzisz, że ta dziewczyna jest niewinna, Kurosaki Ichigo? - Spytał licealisty.
- Co? - Głos Ichigo był taki cichy i niepewny, krótkie "nani?" brzmiało niczym urywek całego słowa.
- Ktoś o takiej mocy nie miałby problemów z zabiciem porucznika. W dodatku po nastawieniu do mnie widzę, że nie masz zbyt wiele poszanowania dla Seiritei. - Zwrócił się do Sary.

- Tak, nie mam poszanowania dla ludzi, którzy chcą mnie zabić, nawet nie mając zamiaru mnie przedtem wysłuchać. W dodatku po co miałabym kogoś zabijać? Po to żeby shinigami mnie ścigali, nie dawali spokoju i w ogóle? Zajebista teoria. - Nie krzyczała, mimo że była bardzo zdenerwowana. Jej głos drżał i kilkukrotnie się złamał, dłonie coraz mocniej zaciskały się na rękojeściach tasaków, a oczy nalewały się łzami, których nie chciała nikomu pokazywać. Jestem silna - Powtarzała sobie, żeby nie zacząć szlochać. - W dodatku to od Gingiro Shirogane mam moce shinigami. Za nim je dostałam nie miałam żadnych szans z kimkolwiek, nawet z podrzędnym shinigami. - Zdążyła już zauważyć, że Kurosaki nie mógł być na poziomie podstawowego shinigami. Nie miał kapitańskiego haori, a także nikt nie zwracał się do niego "Kurosaki-san", "Kurosaki-taicho", czyli tak jak do innych kapitanów. Porucznikiem również raczej nie był, ze względu na brak przepaski wice-kapitana, jednak według niej musiał być jednym z oficerów. Przez to wiedziała, że i ona może się z nimi równać. - Myślisz kapitanku, że przed ich otrzymaniem dałabym sobie radę z twoim podwładnym? - Nie wiedziała co bardziej drażniło Byakuyę - mówienie do niego na ty, czy mówienie do niego "kapitanku", a więc raz zwracała się tak, a raz tak, patrząc kiedy brunet stanie się czerwony z gniewu, lecz przez zdolności jej Bankai świat wydawał się ciut inny. Każdy kolor był albo czernią, albo szarością, albo krwią. Ale tylko dla niej.

- Całkowity brak szacunku. - Mruknął kapitan.
- Wreszcie się przyznałeś?
Zignorował jej komentarz.

- Nie pozwolę sobie mną pomiatać. Nie zabiłam Gingiro Shirogane; jestem niewinna. - Poczuła jak wszystko kipi z niej ze zdenerwowania.
Niespodziewanie dziewczyna poczuła gwałtowny przypływ mocy. Miała wrażenie, że jej reiatsu rośnie, lecz jednocześnie zmienia się. Trwało to tylko kilka sekund a po tym...



----------------------------

Tak, to tyle... I jak? Jakimś cudem wyrobiłam się na dzisiaj i to... dosyć szybko (pisałam na angielskim) :)

Tak jak zawsze mam dla was dużo do powiedzenia, ale napiszę tylko trochę. Dziękuję wam za wszystko, zarówno gwiazdki, odsłony, zabawne komentarze, uwagi i rady, które bardzo mi pomagają, oraz za motywację jaką mi ciągle dajecie. :)

Myślałam o tym, żeby dodać w pn dłuższy rozdział, ale... Nie zrobię tego (przykro mi). Zamiast tego mam inny pomysł. Obecnie jest 2.8 tys. odsłon. Jako że średnio mam po ≈ 60 wyświetleń, to można się spodziewać że w pn bd właśnie coś koło (może) 2.9 tys. Co wy na to żeby z okazji zbliżania się do 3. tys. zrobić maraton, taki jak jakiś czas temu? Niestety nie będę mogła dodawać rozdziałów w czasie kiedy jestem w szkole, gdyż... zgubiłam dziś telefon (prawdopodobnie w szkole, więc istnieje możliwość że w pn go odzyskam, ale małe szanse na to) :/ Więc zaczniemy go od tego, że rano przed 8:00 wrzucę rozdział, a następny koło 15/16, kolejne - zależnie od was. Może być? Napiszcie mi co o tym sądzicie. :)

no to... do następnego.  

Ichigo, Nie Jesteś Jedyny...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz