2. Różnice i podobieństwa

286 18 2
                                    

Oliver wszedł na górę po schodach cały poirytowany. Jak ta dziewucha mogła to zrobić. Owszem, widział podobieństwo i to uderzające, ale na Boga, jego siostra już dawno się zestarzała, jeśli przeżyła wojnę. Już nie powinna być na świecie. A już na pewno nie na „tym" świecie. Przynajmniej tak się przekonywał. Przekonywał się, że przeżyła szczęśliwe życie, że dorosła, znalazła miłość swego życia, wychowała dzieci i zmarła w otoczeniu wnuków...nie pamiętając o nim. Na samą myśl o tym, posmutniał. Oczywiście nie miał jej tego za złe. Nie skończyła tak jak on i miała prawo do szczęścia, bo czy nie każdy człowiek ma do niego prawo? Żałował jedynie, że wtedy nie pobiegł za nią by jej pilnować. Może mógłby jej towarzyszyć w pięknych chwilach życia, może nawet sam by takie miał, może tak jak ona zestarzałby się, utrzymując kontakt z bliźniaczką. Ale to tylko „może". Miała prawo, go nie pamiętać, oboje byli wtedy mali.

Wszedł do pokoju i słyszał płacz dochodzący z dołu. Poczuł lekkie ukłucie winy w sercu, ale natychmiast je zaćmiły myśli, o tym, że tyle lat minęło i to nie podobna, by nagle teraz jego siostra przypomniała sobie o jego istnieniu.

Jeszcze jedna myśl nie dawała mu spokoju. Skąd ona mogła wiedzieć o nim, skąd wiedziała, gdzie mieszka, jak się nazywa. Czyż on sam nie szukał siostry tyle lat? Wszędzie o nią pytał, nawet w KZU, bo wszystko było możliwe, jednak nikt nic o niej nie wiedział. Jedyna odpowiedź jaką w końcu uzyskał było to, że jego siostra została uznana za zmarłą i wykreślona z rejestru ludności Polski. Wtedy stracił nadzieję.

Masę myśli kłębiło się w jego głowie, ale żadne nie wyjaśniało zaistniałej sytuacji. Jedna wykluczała drugą i żadna do siebie nie pasowała. Może powinien dać szansę dziewczynie, która podawała się za jego siostrę.

Podniósł się z fotela stojącego obok szachownicy i podszedł do szafki przy łóżku. Wyjął z trzech pudełeczek po jednej pigułce i popił wodą, jedną po drugiej. Robił wszystko, by się wyleczyć. Co prawda nie chodził na chemioterapię, ale przyjmował leki, jakie specjaliści w KZU mu przypisali. Wciąż wierzył, że to coś da, mimo że trwało to już tyle lat. Nie poddawał się. Spojrzał na drzwi. Usłyszał kroki dwóch par butów i dźwięk otwierania pokoju gościnnego obok.

„Czyli ona zostaje..." pomyślał czarnowłosy i po części czuł z tego powodu lekką radość, a z drugiej przeważające poirytowanie. Wziął książkę o technice placebo, leżącej na szafce obok łóżka, położył się na nim tak, by światło słoneczne padało pod dobrym kątem na książkę, założył okulary i próbował skupić się na lekturze. Cały czas jednak męczyły go różne myśli i odłożył książkę na bok. To nie ma sensu Przewrócił się na plecy i podłożył prawą rękę pod głowę, drugą opierając na brzuchu. Usłyszał zza drzwi oddalające się kroki i stąpanie po schodach. Tym razem jednej pary butów. Owa „Olivia" musi być w pokoju obok. Jak najciszej się dało, wyszedł z pokoju i podszedł pod drzwi przylegającej sypialni. Przez szczelinę pod drzwiami nie dochodziło żadne światło i nie był w stanie ocenić, czy ktoś jest w środku. Z jednej strony chciał wejść do niej i ją przeprosić za swoje zachowanie. „W końcu jestem najstarszy i nie wypada tak traktować kobiet" pomyślał. Z drugiej jednak wahał się, czy jest to wychowawcze, karcić a potem przepraszać. Nie miał jednak siły zachowywać się jak starszy, odpowiedzialny. Pomyślał, że zostawi to na później, konfrontację ze swoim sobowtórem. Z Olivią.

..........................................................................................................

Leżałam wpatrując się w sufit pokoju, który miałam traktować jak swój. Przynajmniej przez jakiś czas. Torby wciąż leżały nie rozpakowane, a ja nie myślałam o tym by to w końcu zrobić, wiedząc, że nie pomieszkam tutaj długo. Jeżeli nie uda mi się przekonać Olivera, będę musiała stąd odejść, to oczywiste, ale nie chciałam się tak łatwo poddawać. Nie teraz, jeszcze nie.

Zimny BłękitOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz