- Ani chwili nie mogę od ciebie odpocząć? Po co przyprowadziłeś tą dziewczynę? - spytał Oliver
- Odpowiedź na pierwsze pytanie: Nie, nie możesz. Zapomniałeś że się tobą opiekuję? A co do drugiego, to korzystam z okazji waszej przechadzki, by pokazać Olivii okolicę.
- A od kiedy to się tak angażujesz w coś, co ciebie nie dotyczy? Albo Ourella? – spytał kąśliwie Oliver idąc przed nami
- Jak byś nie zauważył, to od kiedy nie ma przy nas Marii?
Tutaj Oliver zgromił Gabriella spojrzeniem, na które aż się wzdrygnęłam. Czerwonowłosy uderzył w temat, którego mój brat chyba nie chciał poruszać. Spojrzał na mnie przelotnie, a ja już miałam opuścić wzrok, gdy przyszła mi do głowa szybka myśl. Czemu mam mu pokazywać, że się go boję? Lepiej zadrwić. Więc tylko uniosłam ironicznie brwi, patrząc prosto na brata. Na jego twarzy pojawiło się zaskoczenie. Odwrócił wzrok. Wygrałam tą bitwę.
- Dobra, już się tak nie wkurzaj. Odpowiedziałem tylko na twoje pytanie. Chciałeś to masz.
- Ale nie musiałeś wymawiać jej imienia. Powinniśmy o niej zapomnieć.
Przez całą tą rozmowę nie za bardzo wiedziałam o kim mowa. Kim była owa Maria?
- Dobra, skończmy temat. Nie przyszliśmy tu po to, by ci dupę truć.
- Chyba tak będzie najlepiej.
Zapadła chwilowa cisza. Jedynym źródłem dźwięku były nasze stopy, stąpające po żwirze i świszczący wiatr. Moją uwagę znowu przyciągnęły te ogromne szczyty ze stromymi stokami. Po mojej lewej szedł spokojnie Gabriell. Przed nami mój brat i Micheall. Srebrnowłosy co chwilę zerkał na mnie. Zastanawiałam się dlaczego.... Natomiast Oliver miał nas w głębokim poważaniu i traktował jak powietrze. W sumie mnie ten układ pasował. Mogłam spokojnie obserwować otoczenie. Na drzewach nad nami co chwilę rozlegał się śpiew ptaków, który bardzo przypominał mi jeden z moich ulubionych utworów fortepianowych. Kochałam grać na instrumentach klawiszowych. Każdy dźwięk, który mi je przypominał, od razu zauważałam wśród innych...Teraz śpiew ptaków był tym co słyszałam, odcinając inne dźwięki od siebie.
- Olivia? – usłyszałam swoje imię z ust chłopaka obok mnie.
- Tak? – spytałam wyrwana z kontemplacji świergotu ptaków.
- Chcesz zobaczyć miasteczko? – spytał
- Jasne, że chcę. – odparłam ożywiając się natychmiast.
- Tutaj we Fla nie ma wiele do zwiedzania. Dopiero trzeba do Oslo jechać. Godzina drogi stąd. – dopowiedział Oliver
- Ale na razie pokażę Olivii miasteczko. – odrzekł na to Gabryś. – To w tę stronę.
Na te słowa pociągnął mnie w ścieżynkę po swojej lewej. U jej końca było z daleka widać jadące co jakiś czas samochody. Oliver i Micheall nie poszli z nami. Kiedy wyszliśmy na główną drogę, owe miasteczko okazało się być dosyć... małe. Kilka sklepików i domów z mieszkaniami. I tyle. Za to wokół było całkiem sporo zieleni. Nie to co w większych miastach.
Sklepy były położone przy ulicach krzyżujących się ze sobą. Po mojej prawej był całkiem spory market. Po lewej kwiaciarnia i krawiecki. Przed nami, po drugiej stronie ulicy znajdował się sklep obuwniczy, butik, i księgarnia. Niedaleko stała szkoła i biblioteka. Przy innych bocznych uliczkach stały pomniejsze sklepiki, w tym monopolowy, pod którym na ławeczce siedziało trzech tubylców, popijających piwo z puszek. Częsty widok w takich miejscach.
CZYTASZ
Zimny Błękit
FanfictionZaginiona siostra bliźniaczka Olivera przyjeżdża do Norwegii po latach rozłąki z bratem. Jak to się zakończy? http://whenilookedinyourbrightblueeyes.blogspot.com/2015/10/na-wstepie.html ^adres bloga, na którym także jest umieszczone to opowi...