Miałam wtedy pięć lat, ale byłam bardzo inteligentnym dzieckiem. Wraz z mamą i tatą mieszkałam w bloku. Nieduże mieszkanie było w sam raz dla trójki osób. No właśnie... Dla trójki. Mamusia od pewnego czasu była w ciąży. Miałam mieć siostrzyczkę. Drugie dziecko oznaczało przeprowadzkę, której za Chiny nie chciałam. Choć mieliśmy wyprowadzić się zaledwie 10km od naszego zamieszkania, (oczywiście nadal będąc w Orladno, gdyż cała moja rodzina uważała to miasto za raj na ziemi) nie miałam zamiaru opuszczać bloku, w którym mieściło się tylko 6 mieszkań. Mama zawsze powtarzała, że do koleżanek mogę przyjeżdzać, jak będę tęsknić.
No ale jebać koleżanki. Tu chodziło o Eric'a!
Mojego sąsiada. Eric i ja byliśmy najlepszymi przyjaciółmi. Takie BFF. Wszystkie dzieci się z nas śmiały, gdyż zawsze, wszędzie chodziliśmy razem. Eric mówił, że będę jego żoną, a on moim mężem i będzie mnie kochał, aż do śmierci. Jako dziecko wstydliwe, nic nie odpowiadałam, ale już wtedy nie wyobrażałam sobie życia bez niego. Rodzice bardzo się lubili. Nasze matki chodziły razem na zakupy, a ojcowie razem oglądali mecze piłkarskie.
Pewnego marcowego popołudnia, wraz z mamą poszłam do Halleway'ów na kawę.
-Eric! Kochanie! Danielle Whitford przyszła!-wykrzyknęła jego mama z uśmiechem na ustach.
Eric o mało nie spadł ze schodów. Jak by zapominał, że widział mnie trzy godziny wcześniej w przedszkolu...
Eric był chłopcem bardzo niskim, skocznym, zawsze pełen energii terroryzował moją psychikę. Niewyżyte dziecko, całkiem inne niż ja. Jego szare oczka przykrywała grzywka, łobuzersko opadająca do samego nosa. Prawie nic przez nią nie widział, dlatego ciągle się przewracał. Był naprawdę upierdliwy, że tak powiem. W pewnym sensie go nienawidziłam, ale na samą myśl, że miałabym się z nim rozstać, przechodziły mnie ciarki.
Bawiliśmy się jak nigdy, gdy nagle zawołały nas nasze matki. Weszliśmy do kuchni i wtedy...
CZYTASZ
Nothing Between Us.
Teen FictionNie chce mi się teraz pisać opisu. Jestem leniwa. Pózniej to zrobię.