14

13.5K 733 267
                                    

Obudziłam się przez serię pocałunków, które Harry składał na moich ramionach, szyi oraz całej twarzy, omijając usta. Przekręciłam się na plecy z zamkniętymi oczami i przeciągnęłam się, dopiero wtedy podnosząc powieki. Ujrzałam uśmiechniętego Styles'a, który na lewym boku przyglądał się mojej osobie. Wyglądał jeszcze młodziej z roztrzepaną fryzurą, łagodnie różowymi policzkami i rozszerzonymi oczami. 

- Hej. - mruknęłam, jednakże się nie odezwał. Po prostu patrzył. - Małomówny jesteś, wiesz?

- Zwyczajnie podziwiam. Co zjesz na śniadanie?

- Uch, nie mam pojęcia. Cokolwiek będzie dobre.

- Gdyby jeszcze Teddy tak mówił. - westchnął ze śmiechem i właśnie w tym samym momencie do środka wpadł mały chłopczyk, który od samego rana tryskał energią.

- Głodny jestem!

- Dzień dobry, kochanie. Nam też się dobrze spało. - odpowiedziałam, gdy maluch usiadł pomiędzy nami. Wyszczerzył swoje mleczne zęby w moją stronę i zapytał jak mi się spało.

- No to na co masz ochotę?

- Na naleśniki! Takie z syropem klonowym albo karmelem, może z dżemem malinowym! Owocami! Tylko bez bitej śmietany, fu.

-  Jeszcze jakieś życzenia?

- Soczek pomarańczowy albo multiwitaminę.

- Czyli trzeba iść do sklepu. - pocałował swojego syna w głowę, a mnie w policzek i wyszedł z pokoju, trzymając w rękach ubrania. Zostałam sama z Tedem, który z wielką fascynacją słuchał mojej krótkiej historii z wakacji. Potem pograłam z nim w zwykłego chińczyka i dałam zjeść jabłko, aby jakoś załagodzić głód.

- Emi, tata nie kocha mamy, prawda? - spojrzałam na niego, a on jak gdyby nigdy nic trząsł kostką, żeby móc poruszyć swoim pionkiem. Zastanawiałam się czy rzeczywiście potrzebował odpowiedzi czy rzucił takie pytanie, bo chodziło mu po głowie. Zrozumiałam, że jednak oczekiwał ode mnie odzewu, gdyż uniósł swoje zielone oczy wprost na mnie. Skurczyło mi się serce, widząc jego łzy.

- Chodź tu do mnie, skarbie. - pokazałam, by podszedł, a chwilę potem stał przede mną, natomiast ja trzymałam jego drobne rączki w swoich. - Nawet jeśli twoi rodzice się rozstaną i znajdą sobie kogoś innego, to najważniejszy zawsze będziesz ty. Mogą się nie kochać, ale ciebie będą kochać aż do śmierci, tak? Tak, więc nie płacz mi tutaj, bo sama się zaraz rozpłaczę i uśmiechnij się.

- A ty?

- Ja?

- Kochasz mnie?

- Oczywiście! Takiego pysia nie da się nie kochać! - przytuliłam go do siebie, zauważając jego uśmiech i troskliwie cmoknęłam jego czoło.

- To jeśli mama i tata się rozstaną, to chcę, żebyś była z tatą, bo mnie kochasz, a inne panie pewnie by mnie nie kochały. - roześmiałam się, wsłuchując się w jego dziecinny, uroczy głosik. 

- Już jestem! Coś się stało? - brunet zmarszczył brwi, przyglądając się naszej dwójce. Wystawiliśmy do niego ramiona, więc odłożył zakupy na fotel i podszedł do nas, aby później objąć Teddy'ego, a także mnie.

Resztę dnia spędziliśmy na przyjemnym spacerze po okolicy i zabawie na placu zabaw. Ted się wybiegał, wyszalał i poznał nawet inne dzieciaki, a my mogliśmy usiąść na ławce, dyskretnie skradając sobie pocałunki. Wracając dłuższą drogą do domku, dochodziła godzina szesnasta, dlatego czas było zrobić obiad. Na szczęście nie musieliśmy iść na zakupy.

- Poczekaj. Judy dzwoni. - zatrzymaliśmy się i trzymając za dłoń Teddy'ego, obserwowałam jak zielonooki oddalał się i odbierał telefon. Rozmawiał krótko, lecz mogłam dostrzec jego zdenerwowanie. - Musimy wracać do Londynu.

- Co?

- Judy postanowiła skrócić swoją delegację i za dwie godziny będzie w domu.

- Przecież nie musisz wracać. Możesz powiedzieć, że wybrałeś się na mały odpoczynek z synem.

- Wtedy przyjedzie tutaj. Nie pozwolę, aby mój głupi romans wyszedł na jaw.

- Głupi. - powtórzyłam, patrząc na niego rozczarowana. 

- Nie o to mi chodziło. To nerwy. Wiesz, że...

- Nie, w porządku. Zbierajmy się, bo inaczej twój głupi romans się wyda.

- Nie miałem tego na myśli!

- Nie?! A jednak tak powiedziałeś.

- Cholera, nie o to chodziło!

- Więc czemu nie zostaniemy? Dlaczego nie chcesz, aby to wszystko się skończyło?!

- Ponieważ cię kocham i cholera, nie chcę, żebyś miała problemy z Judy! To nie jest osoba, która machnie na to ręką. Będzie się mściła i właśnie dlatego zwlekam z rozstaniem! Nie chcę twojego cierpienia, dobrze?

- W takim razie to zakończ.

- Już niedługo, obiecuję. - szepnął, składając namiętny pocałunek na moich ustach. Dopiero w tamtym momencie dotarło do mnie co powiedział. Nie miałam pojęcia czy czułam to samo, dlatego zwyczajnie zostawiłam ten temat. Jednak nie można było stwierdzić, że był mi obojętny. Nie był, ale czy była to miłość, którą przed chwilą wyznał?

- Okej, chodź Teddy idziemy... Teddy?!

∆∆∆∆∆∆∆∆∆

Kocham xx

The Babysitter Of My Child || h.sOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz