3.1

5.1K 628 167
                                    

Luke

- Możesz już wyjść - mruknął Michael, patrząc w pustą przestrzeń przed siebie. Dotknąłem jego dłoni i splotłem nasze palce.

- C...co? N...nie, Michael! Musimy porozmawiać - krzyknąłem płaczliwie. Odtrącił moją dłoń.

- Nie mamy, o czym - odpowiedział stanowczo.

- M...Mike zależy mi na tobie - wydukałem.

- A mi nie - powiedział, patrząc się w ścianę, jakby była najciekawszą rzeczą na świecie.

- Kłamiesz! Oszukujesz sam siebie! - wrzasnąłem. Moje ciało trzęsło się, od dłuższego płaczu.

- Złamałeś moje serce.

Dopiero zorientowałem się, że w drzwiach stał Calum, który oddychał w szalonym tempie. Wyglądał jakby przebiegł maraton.

- B...Boże Michael, żyjesz! - powiedział z uśmiechem, usiadł na krześle, po drugiej stronie łóżka.

- Przywieźli Cię tu wczoraj wieczorem, prawda? - w odpowiedzi pokiwał tylko głową. - Boże tak się martwiłem. Gdy tylko przyjechałem autobusem pod szkołę z tych cholernych zawodów, biegłem tutaj do szpitala.

W tej chwili wyszedłem z sali. Dopiero wszystko zaczęło do mnie docierać...

Zaczęło docierać do mnie, że potraktowałem go, jak zabawkę. Pobawiłem się nim i wyrzuciłem ze swojego życia, jak starą, znudzona zabawkę.

***

skymichael

 »dispirited | muke ✔️ Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz