Rozdział szesnasty

2.6K 154 7
                                    


- Myślałaś już o tym, by zmienić pracę? - rzekła Amanda, odwrócona plecami do mnie, robiąc naleśniki. - Wspominałam już Ci o tym, że szukają modelek do pokazu? Jestem pewna, że ojciec wziął by cię bez namysłu. 
- Nie, na chwilę obecną jestem zadowolona moją obecną pracą - zaczęłam kroić truskawki, które sporadycznie zamiast na talerzu lądowały w moich ustach. 
- Och, Kim, zarabiałabyś o wiele więcej niż tam. Poza tym... - odwróciła się w moją stronę, tylko po to, by zmierzyć mnie wzrokiem od góry do dołu, po czym wróciła do smażenia. - Z twoją figurą braliby cię wszędzie, a ty pozwalasz jej się marnować.
- Dziękuję ci, Am, ale podziękuję. Uwielbiam czytać książki, a możliwość wypożyczania ich w dowolnym momencie jest mi na rękę - skończywszy kroić już truskawki wzięłam talerzyk do ręki i podeszłam do blondynki. - Proszę, pokrojone wedle życzenia - położywszy go obok miski z ciastem odeszłam kawałek dalej by usiąść. Sięgnęłam po telefon leżący na szafce po raz dziesiąty w ciągu pięciu minut, by sprawdzić, czy nie dostałam żadnego sms od Jaya. Głupie, tak, wiem, ale nie potrafię się temu oprzeć. Amanda musiała to zauważyć, ponieważ spojrzała na mnie unosząc pytająco brwi. 
- Co ty tak sprawdzasz ten telefon? - podparła się obiema rękoma o biodra. - Czy ja o czymś nie wiem?
- Ależ skąd, po prostu czekam za pewnym telefonem - skłamałam, tak wiem, ale nawet Matt uprzedzał mnie, bym nie mówiła prawy.
- Kłamiesz! - rzekła oburzona i uważnie mi się przyjrzała. - Czekasz za telefonem od Jaya, prawda? Nie mów mi, że nie. On musiał cię już zbajerować, skoro spałaś u niego w pokoju. 
- Oczywiście, że nie! - podniosłam delikatnie swój głos i wymusiłam uśmiech. - Spałam u niego w pokoju tylko dlatego, że było tam wolne miejsce jeśli o to ci chodzi. A sprawdzam telefon, bo Stefan uprzedzał mnie, że zadzwoni później - kolejne kłamstwo padło z mych ust.
- Ty chyba naprawdę uważasz mnie za głupią blondynkę - odwróciła się, by przełożyć naleśnika i znów spojrzała na mnie gniewnie. - Tylko nie mów mi, że cię przed nim nie ostrzegałam. 
- Nie uważam cię za taką, naprawdę - machnęłam dłońmi w geście poddania. - Nic między nami nie ma - i tu zaczyna się problem, w gruncie rzeczy tak naprawdę nie wiem co jest między nami. Spoglądam na dziewczynę, która wzruszyła ramionami i nic już nie dodała. 

  Gdy zaczęliśmy przygotowywać dom, czarna chmura, która wisiała między mną a Am zniknęła. Chyba sobie już odpuściła. Nie wiem, czemu znów nadeszła mnie obawa, że jej słowa mogą okazać się prawdą. Czemu tak sądzę? Jay nie odzywał się od momentu gdy wysadziliśmy go pod komendą. A moje chaotyczne wyobrażenia nie służą niczemu dobremu. 
Blondynka właśnie poszła do kuchni po ostatnie przekąski, a ja kończyłam układać wszystko na stole, gdy usłyszałam dzwonek do drzwi. Ruszyłam do nich tak szybko jak mogłam, by je otworzyć.  A gdy tak się już stało, mym oczom ukazały się znajome twarze, prócz jednej, na którą tak bardzo czekałam. Kat obdarowała mnie niedźwiedzim uściskiem, uśmiechając się od ucha do ucha.  
- Ślicznie wyglądasz - pisnęła mi do ucha i puściła mnie z uścisku. Spojrzałam na Matta, który posłał mi porozumiewawcze spojrzenie. Musiał zauważyć moje rozczarowanie, ponieważ gdy reszta weszła do środka, on został. 
- Przyjdzie - odpowiedział z nutą niezadowolenia w głosie. - Pojechał z Ianem do clubu, tylko, że ten wrócił, a Jay napisał sms, że się spóźni trochę - krzywy uśmiech pojawił się na jego twarzy i wszedł do środka.
Czyli na chwilą obecną wiem, że nic mu się nie stało. Tylko dlaczego się nie odezwał i gdzie teraz jest? Cudownie, kolejne pytania, które będą zadręczać moją głowę. Po krótkiej chwili namysłu stwierdziłam, że nie powinnam stać tu jak jakaś idiotka, tylko pójść się bawić i tak też zrobiłam. 

   Po dwóch godzinach jego wciąż nie było. Za to dołączyła do nas nowa osoba, Patrick. Nie miałam okazji poznać go wcześniej, ponieważ jest kolegą Davida i rzadko kiedy bywa w mieście.  Ma krótkie, ciemnobrązowe włosy, duże błękitne oczy, a jego karnacja sugeruje mi, że jest mulatem. Za to jego uśmiech dodaje mu jeszcze większego uroku, co sprawia, że jest cholernie przystojny. I gdyby nie fakt, że moje myśli krążą wokół innego mężczyzny, na pewno już dawno uległabym jego urokowi.
- Więc, Kim - powiedział Patrick, wręcz pożerając mnie wzrokiem. - Dasz się kiedyś zaprosić na kawę? - jego zadziorny uśmiech nie ułatwia mi odpowiedzi.
- Może kiedyś - odpowiedziałam z delikatnym uśmiechem.
- Trzymam za słowo, nie rzucam słów na wiatr pamiętaj - mrugnął do mnie okiem i upił łyk piwa.
- Dobrze, zanotowano - odrzekłam żartobliwie i wstałam. - Przepraszam, muszę gdzieś zadzwonić. 
To prawda, zupełnie wyleciało mi z głowy, że mama dzwoniła rano, a ja miałam do niej oddzwonić po pracy. To wszystko przez to, że cały czas czekałam na sms od szatyna, za którym zaczęłam jeszcze bardziej tęsknić. 

- Dobrze, mamo, muszę już kończyć - rzekłam do słuchawki, gdy usłyszałam utęskniony głos dochodzący z dołu.
- Tylko zadzwoń jutro do ojca, bo oszaleje - usłyszałam westchnienie matki po drugiej stronie słuchawki, które mówiło mi, że jest zmartwiona. - Baw się dobrze, córeczko, kocham cię.
- Dobrze, zadzwonię, ja ciebie też kocham i ucałuj tatę ode mnie - po tych słowach rozłączyłam się i rzuciłam telefon na łóżko. Czym prędzej popędziłam na dół, jednak to, co tam zobaczyłam zupełnie mnie zaskoczyło. 

Nigdy nie wiesz dokąd doprowadzi Cię Twój wybór.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz