Mój sen mógłby się praktycznie nie kończyć. Spałem i śniłem o normalnym życiu, a mianowicie o tym, co było przed tym, zanim poznałem tę bandę idiotów.
-Adam ! Obudź się !
Ten głos zawsze drażnił mój sen. Nie wiedziałem, kto go mówi, ale ta osoba najwyraźniej chciała, żebym znowu cierpiał.
Pewnego dnia, głos tak bardzo dokazywał o swoim istnieniu, że musiałem się obudzić. Sen został, zakłócony. Otworzyłem oczy i nic nie widziałem, nie licząc czarnych i białych plan. Po krótkiej migotce ujrzałem chwiejący się obraz. Z każdą chwilą zaczął przybierać ludzkich kształtów. Nadal leżałem na tym samym miejscu. W tym samym pokoju, była noc. Padał deszcz i wiał wiatr. Pokój rozjaśniała tylko jedna świeczka. Mój tułów, nie był już okryty białym bandażem. Z lewej strony moje łóżka siedziała osoba, wpatrywała się we mnie czarnymi oczami. W sumie nie jestem pewien, jakie to były oczy. Co chwila zmieniały swój kolor, co było bardzo niepokojące. Ciarki przechodziły przez moje ciało. Osoba uśmiechnęłam się krzywym uśmiechem i przechyliła głowę w lewo. Po czym wstała z niewidzialnego krzesła i zaczęła się oddalać. W głowie słyszałem, jak jakieś dziecko śpiewa kołysankę. Osoba przede mną była w białym albo szarym fartuchu. Pomarszczone ciało i blada skóra. Łysa głowa i obojętny wzrok. To sprawiało, że chciałem iść za tym czymś. Zobaczyłem jego białe, żółte, a gdzieniegdzie czarne zęby. W mojej głowie nadal grała ta melodyjka, która chwilami mnie uspokajała, ale czasami przez nią miałem gęsią skórkę. Postać bez otwierania drzwi wyszła z pomieszczenia. Wtedy usnąłem. Nie wiem, co działo się później.
Obudziłem się kilka godzin później. Za oknem było szaro i ponuro. Pokój był bez barw. Smutek i nędza... Tylko tak umiałem to wszystko zobrazować. Do drzwi w moim pokoju weszła osoba. Jej twarz była rozmazana. Przyjrzałem się jej dokładniej i zobaczyłem, że to Feliks.
-Oh, witaj księżniczko. Ile to się spało ?
-Em, co ? Eee... Nie wiem ? Długo ?- Zapytałem lekko zdezorientowany.
-I Ty się jeszcze pytasz !? Spałeś dwa tygodnie ! Na szczęście w tym czasie udało nam się wyleczyć całkowicie twoje rany zadane przez Simona. O resztę nie musisz się bać. - Odrzekł starzec, po czym opuścił mój pokój.
Resztę !? O co mogło mu chodzić ? Muszę poszukać Aldony, ona mi wskaże, kto teraz będzie mnie szkolił. Chce mieć to jak najszybciej za sobą. Nie chcę zwlekać.
Chwiejnymi nogami stanąłem na drewnianej podłodze. Na moment straciłem równowagę, która zaraz odzyskałem. Podtrzymując się ścian i innych mebli dotarłem do schodów. Cały świat wirował mi przed oczami, ale po wielkich trudach zszedłem. W kuchni nikogo nie było. Na tarasie zobaczyłem Jonatana, Feliksa, Simona i Kamila. Nie chciałem do nich dołączać, bo nadal obawiałem się Simona, który tak bardzo mnie znieważył. Dotarłem do salonu, gdzie siedziała Aldona z Weroniką.
-Hej dziewczyny, mogę o coś zapytać ? -Powiedziałem, przekraczając próg pokoju.
-Oh, wstałeś ! Hej ! Tak, pytaj ! -Powiedziała uradowana Aldona. Rzuciła mi się na szyję i wtuliła w mój tors.
-Kto teraz będzie mnie szkolił ?
Obie zamarły. Tak jakbym po tych słowach znikł. Ich gałki oczne skierowały się w dół.
-Kto do cholery będzie mnie teraz szkolił !? - Krzyknąłem z napadu emocji.
-Em, teraz to będzie kolej Kamila... -Powiedziała ledwo słyszalnie Weronika.
-Na czym będzie polegało szkolenie ? -Zapytałem drżącym głosem.
Weronika opuściła głowę i wyszła z salonu. Słyszałem, jak przewracają się garnki, wywnioskowałem z tego, że poszła do kuchni.
Aldona patrzyła na mnie, bez żadnego wyrazu twarzy. Jej wzrok przykuł jakiś punkt na mojej bluzce. Powtórzyłem pytanie, po czym ona się ocknęła. Pokręciła głową na boki i uniosła wzrok.
-To może wydawać się dość niedorzeczne, ale to naprawdę istnieje. Wielu ludzi w to nie wierzy. Kamil zaprowadzi cię do opuszczonego krematorium, gdzie są piece i pełno słoików z prochami ludzi. Będziesz musiał rozbić tyle słoików, ile chcesz mieć talentów. Przez rozbicie uwalniasz duszę, która prześladuje cię do czasu bycia w tamtym budynku. Musisz wytrzymać tam trzy dni. Nie gwarantujemy ci, że wyjdziesz żywy. Ludzie, których tam spalono to mordercy, gwałciciele, psychopaci itp. Musisz dać sobie radę... -Ostatnie zdanie powiedziała przez łzy i od razu przytuliła się do mnie.
Moje serca zabiło szybciej. Wiedziałem, że to będzie gorsze niż to, co przeżyłem w pokoju Simona. Lekko odepchnąłem Aldonę od siebie i skierowałem się w stronę tarasu. Moje serce było niczym młot !
CZYTASZ
Najpiękniejsza ŚMIERĆ
HorrorTrylogia. Pierwsza część to: "Najpiękniejsza ŚMIERĆ" (Okładka zmieniona). Druga część to: "Zmartwychwstała ŚMIERĆ" Prolog -Kocham cię. - Powiedziałem ze łzami w...