Kolejne tygodnie i miesiące minęły mi spokojnie. W ciągu dnia ćwiczyłam az do bólu, natomiast w nocy wracałam wspomnieniami do tego, ktorego kocham, czyli Dmitriego. Minęło 5 miesięcy, 5 długich miesięcy, a ja nie wiem co się z nim dzieje. W ciągu tego czasu wiele się zmieniło. Lisa wydoroślała jeszcze bardziej, stała się poważna. Za rok kończy szkołę i obejmuje tron. Przygotowuje się do tej roli na zajęciach pozalekcyjnych. Ja zresztą też stałam się inną. Również wydoroślałam. Już nie jestem dawną Rose Hathaway, żywiołową, pyskatą, nieokszesaną nastolatką. Teraz jestem Rosalina Hathaway, poważna , zrównoważona młoda kobieta , która dąży do tego by stać się najlepszym strażnikiem Królowej. Dmitrij byłby dumny z moich wyników. Uśmiecham się do swoich myśli.
Ale zmieniło się coś jeszcze. A właściwie ktoś. Adrian Ivaszkov. Chyba mu się podobam, bo kiedy nie ma zajęć z Lisą, a ja mam chwilę wolną jest ze mną i rozmawiamy. Czy mi się podoba? Na pewno, wszystkie laski w szkole na niego lecą. Ale czy chciałabym być z nim? Jako para? Okazująca uczucia publicznie, nie wstydzić się tego. Niewiem. Nie mam pojęcia. Czasami mam wrażenie jakby chciał się mnie o coś zapytać, ale w ostatniej chwili rozmysla się i pyta jak mi minął dzień. Ale pewnego dnia całe moje życie zmieniło się diametralnie. Stało się coś co nigdy nie powinno mieć miejsca, a jednak się stało. I to właśnie mi. A ten dzień zaczął się tak fajnie.
Po porannej toalecie ubrałam się i pobiegłem truchtem na trening grupowy. Wszyscy ustawili się w dwuszergu. Ja stałam przed Maysonem.
-Jak myślisz, co Karp dzisiaj wymyśli?
-Szczerze? nie mam pojecia. Wczoraj mówiła ze dzisiejsze zajęcia będą wyjątkowe. Też się zastanawiam o co jej chodziło.
Rozmowy na sali ucichły. Przez wielkie dębowe drzwi weszła Karp a za nia 2 pary innych strażników, każda z par niosła wielką, metalową skrzynię.
-Dzien dobry wszystkim.
-Dzień dobry, Pani Kapr-odpowiedzieli wszyscy równo.
-Jak mówiłam wczoraj, dzisiejsze zajęcia będą inne. Podzielicie się na pięć zespołów. 2 zespoły będą udawać strzygi.
Natomiast pozostałe 3 dostaną po jednym moroju do chrony przed przeciwnikami. Każda z grup dostanie inny kombinezon, każda w innym kolorze. Wasz "tor" to będzie opuszczona fabryka, poza terenem akademii.
Po całej sali rozniósł się okrzyk radości. Także mojej.
-Ale nie myślcie o ucieczce, na zewnątrz będą doświadczeni strażnicy, którzy w razie waszej ucieczki złapią Was. Dobra. Potrzebuje 5 liderów.
Po kolejnej godzinie grupy już były, w mojej liderem byłam ja,byli ze mną jeszcze Mayson, Tom, Rayn, Alex i Justin. Pozostałe grupy miały tyłu samo członków co nasza. Zaraz losowanie kto będzie strzygami, a kto straznikami.
-Liderzy, wystąp.
Wszyscy liderzy zrobili krok w przód. Ja byłam jako pierwsza.
-Hathaway, zapraszam.
Podeszłam do szklanej kuli w której było kilka 5 poskładanych, na 4, kartek. Niepewnie włożyłam w nią rękę, zamieszkałam i wyciągnęłam jedno zwiniątko. Podalam je Karp i spojrzalam na nią.
Powoli rozłożyła kartkę.
-Strażnik-krzyknęła i odwróciła kartkę przodem do wszystkich, tak by mogli zobaczyć-Gratulacje-powiedziała do mnie i uśmiechnęła się.-Następny.
Podeszłam do mojej grupy, wszyscy zaczęli mnie zciskać. Kiedy każdy miał już przydzielenie, nauczycielka wydała kolejny rozkaz.
- Więc teraz ustawcie się w kolejce po swoje kombinezony.
Każdy wykonał polecenie po pół godzinie każdy miał już na sobie przyległy kombinezon.
- A teraz czas na broń, jako że wam ufamy. Z czego możecie się cieszyć. Każdy z 3 grup, którym zostanie przydzielony Morij, dostanie prawdziwy żelazny kołek. Tylko uważajcie żeby nikomu nie zrobić nim krzywdy. Każda "strzyga"-zrobila cudzysłów w powietrzu- która zostanie zabita musi wyjść z fabryki, na zewnątrz. Będę tam na nich czekać. Każdy kto wykona prawidłowo to zadanie będzie mógł, pod eskortą strażników, pojechać na jedną noc do Vegas, do jednego z tamtejszych klubów.
Tym razem nikt nie krył szczęścia. Uczniowie zaczęli rozmawiać, śmiać się, a nawet krzyczeć z radości. Ja sama przytuliłam Maysona.
-Musimy to wygrać stary.
-Oj tak, musimy.Po kilku minutach nauczycielka kazała nam wyjść na plac. Na środku stało 3 morojów . Nam przydzielono Suzan z 3 roku. Pod eskortą strażników wsiedliśmy w jeepy, trochę ich było i wyjechaliśmy przez bramę w głąb lasu. Po około 20 minutach jazdy zatrzymaliśmy się przed ogromną, opuszczona fabryką. Po trzech strażników wzięło 1 grupę i poszło w inną stronę. My, na zachód. Straznicy wpuscili nas przez drzwi , sami zostając na dworze. Kiedy zostaliśmy sami, poczułam jak wstępuje we mnie jakaś nieznana mi energia.
Postanowiłam, jako lider drużyny, zacząć bitwę.
-Otoczcie ją ze wszystkich stron. Niech nie ma luk. Rozgladajcie się dookoła, schowajcie się w bezpieczne miejsce, ja pójdę na zwiady.
Wszyscy kiwneli głowami i wykonali moje polecenie.
-Mayson, uważaj na nich.-powiedziałam i ruszyłam szybkim krokiem trzymając kurczowo kołek. Odeszłam od nich wystarczająco daleko , bo ich nie słyszeć. Stanęłam w miejscu i wytęrzyłam słuch. Dla lepszego skupienia zamknęłam oczy. I od razu coś wyłapałam, jakieś 100 metrów w prawo, ktoś stawia "ciche"kroki. Ruszyłam w te stronę niczym drapieznik na ofiarę. Kucnelam za jakąś rurą, żeby mnie nie było widać. Zobaczyłam strzyge, ale nie ucznia. Prawdziwą strzyge. Serce stanęło mi, ale zaraz zaczęło bić 100 razy szybciej. Obrociłam się I jak naciszej chciałam się wycofać. Ale niestety, nie dane mi to było. Strzyga rzuciła mną o ścianę, zjechałam po niej a w głowie poczułam pulsujacy ból. Wstałam na równe nogi i chwyciłam mocniej kołek. Intruz przyglądał mi się przez chwilę a ja to wykorzystałam. I zaczęłam krzyczeć.
-Mayson, tu jest strzyga, prawdziwa. Uciekajcie i powiedzcie straznikom..
Nie dane mi było skończyć bo strzyga ruszyła na mnie, umknęłam w bok, a on zarył w ścianę. Ruszyłam na niego i próbowałam wbić kołek między rzebra, ale skutecznie odpierał moje ataki. Po chwili wyrwał kawałek jakieś rury. Poleciały iskry i upadły na jakąś kałuże wody. Ta po chwili się zapaliła. No pięknie, benzyna, ja to mam cholera szczęście. Po chwili coraz więcej rzeczy zaczęło się zajmować ogniem, a ja nie mogłam sobie poradzić z przekletą strzegą. Na moim ciele były już liczne rany od jej ostrych pazurów, ale na jego mordzie też było parę kresek i ta przeciętna koszula zza której spływają ścieżka krwi. Wkońcu zadałam kopa w brzuch z pół obrotu, i wykorzystałam chwilę jego nieuwagi by wbić kołek centralnie w serce. Strzyga
poległa. Uśmiechnęłam się do siebie i zmęczona jak diabli zsunęłam się po ścianie, waląc tyłkiem o podłogę. Rozejrzalam się wokół. Wszędzie ogień. Nie mam siły żeby wstać i się z tąd wydostać. Powieki same mi się zamykają. Po kilku sekundach słyszę jak ktoś mnie woła. To zabawne ale nie mam nawet siły by krzyknąć "Pomocy! " albo "Jestem Tutaj". A wiec tak bedzie wyglądał mój koniec, zgine w płonącej fabryce, przynajmniej zabilam w swoim marnym życiu chociaz jedną strzyge. Zaśmiałam się smutno, a przed moimi oczami pojawiły się dziwne obrazy. Dmitrij, Lissa, Adrian, wszyscy smutni, zapłakani. Nie,nie nie mogę tak skączyć. Nie spale się żywcem. Nie rak skączy Rose Hathaway, Ona musi zginąć z rąk Strzyg, a nie z języków ognia. Wstałam powoli podpierając się o ścianę. Nogi miałam jak z waty, zrobiłam niepewny krok, ale się nie przewróciłam, tak pomału, krok za krokiem. Temperatura znacznie się zwiększyła, teraz już totalnie wszystko było odziane w płaszcz ognia. Pojedyncze języki lizaly moje ciało, ale jakimś cudem to nie bolało. Jak to możliwe. Poczułam ciepło które zaczęło się w moich stopach, a zakończyło się puszkach placów z których ni z tego, ni z owego buchnął ogień. Patrzyłam na nie omiemiała. Jak to możliwe? Przecież ja jestem dampirem, moce posiadają tylko moroje. Zacisnelam dłonie w pięści a ogień objął je aż do moich łokci. Ruszyłam powoli przed siebie, czując jak nagle przybywa mi siły. Niestety kombinezon który na sobie miałam nie jest ognioodporny i zaczyna się palić. Idę w nieznanym mi kierunku, przez płomienie które mnie woogóle nie parzą, wprost przeciwnie czuję jakby dodawały mi siły. I wtedy to do mnie doszło.
.WŁADAM ŻYWIOŁEM OGNIA.~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
A wiec jest już magia Ross,🔥🔥 Adrian powoli się do niej zbliża,💑 a już niedługo wróci Dmitrij.😆
I jak to się dalej potoczy??😞
Szczerze mówiąc sama nie wiem,😂 dlatego czekam na propozycje. 😄
~$Ka czin!!!
👉👌 ^.^ -.- ^.^ -.- ^.^ -.-

CZYTASZ
Akademia Wampirów-moja Historia
FanfictionRose walcząca z całym światem i ze sobą samą. Dmitrij,który ją kocha, ale rani ją, Mayson umiera, pojawia się wiele osób na których zależy młodej Hathaway. Pozna swoją przeszłość jak i przyszłość. To moja wersja Akademii wampirów, zapraszam, myślę...