Od zawsze, na zawsze

57 5 2
                                    

Ten świat jest pełen cierpienia. Można by powiedzieć, że nie ma na nim żadnego miejsca, gdzie jeszcze ono nie dotarło. Jednak ja znam jedno takie miejsce. Ludzie żyją tam ze sobą w zgodzie. Właśnie w tym miejscu żyje dwójka przyjaciół, Rebecca i Sora. Rececca jest młodą, różowo-włosą dziewczynką, a Sora nieco starszym od niej chłopakiem o białych włosach i bladej cerze. Ta dwójka trzyma się razem odkąd tylko pamiętają. Kiedy Rebecca straciła brata w wypadku nie mogła dojść do siebie. Codziennie po szkole szła do tego jedynego miejsca, gdzie nikt nie widział jak płacze. Nie lubiła pokazywać nikomu co czuje. Nawet Sorze nic nie powiedziała. Mimo tego, że Rebecca milczała Sora czuł, że coś jest nie tak. Znał ją na tyle dobrze, by zauważyć smutek na jej fałszywo uśmiechniętej twarzy. Chciał jej pomóc, ale za każdym razem, gdy zaczynał rozmowę o jej udawaniu szczęśliwej, ona zmieniała temat. Nie mógł znieść tego milczenia. Postanowił iść za nią po lekcjach. Szła w ciszy drogą, którą Sora widział po raz pierwszy. Na końcu drogi był mur, a tuż za nim wielkie kwiatowe wzgórza, których nie było widać końca. Zaraz jak przekroczyła mur usiadła na niewielkim kamieniu i zaczęła płakać, a z jej słodkiej twarzyczki zniknął uśmiech. Sora widząc, że jego przyjaciółka płacze, podszedł bez słowa od tyłu do niej i mocno przytulił. Rebecca zlękła się nieco, ponieważ była pewna, że nikogo nie było, kiedy tutaj przyszła. Zaraz jak się odwróciła zobaczyła znajomą, ale smutną twarz. Stali w bezruchu milcząc przez chwile. Sora postanowił przerwać ciszę.

Sora: Co się stało?

Rebecca: Nic.

Dziewczyna stała przytulona do Sory, szlochając.

Sora: Przecież widzę, że coś się stało. Mi możesz powiedzieć.

Chłopak uśmiechnął się zachęcająco. Dziewczynka jakiś czas zastanawiała się co powiedzieć. Ostatecznie postanowiła zaufać Sorze i mu o wszystkim powiedzieć.

Rebecca: On nie żyje... Nie ochroniłam go. Mój młodszy braciszek zginą...

Rebecca już nie szlochała. Szloch przerodził się w gorzki płacz.

Sora: Przepraszam za to, że nie było mnie przy tobie, kiedy tego potrzebowałaś. Może jego już nie ma, ale pamiętaj, że masz jeszcze mnie!

Do płaczu dołączył także Sora. Był na siebie wściekły. Przez tyle dni był odtrącany, a dopiero teraz postanowił porozmawiać z Rebeccą.

Rebecca: Sora, obiecaj mi, że nie umrzesz. Byłeś ze mną od zawsze...

Sora: I będe na zawsze! Ja nie umrę!

Jakiś czas potem Rebecca wróciła do siebie. Przez to wszystko pomagał jej przebrnąć Sora. Po tych zdarzeniach przyjaciele ufali sobie jeszcze bardziej, a ponadto byli sobie już bliscy jak rodzina. Wychodzili ze sobą codziennie na spacery. Dzisiaj jak Sora odprowadzał Rebekkę do domu było już ciemno. Rodzice różowo-włosej zazwyczaj nie pozwalają nikomu nocować w ich domu, ale znali Sore od jakiegoś czasu i wiedzieli jak ich córka kocha swojego przyjaciela, więc pozwolili Sorze zostać w ich domu na noc. Nikt nawet nie myślał, że może stać się coś strasznego. Wszyscy domownicy szykowali się do spania, a kiedy już położyli się spać było po północy. Oboje szybko zasnęli, ale Rebecca nie cieszyła się długo snem. Obudził ją dziwny niepokój. Kiedy się przebudziła w domu panowała głucha cisza. Podeszła do łóżka Sory, by sprawdzić czy wszystko dobrze. Kiedy spojrzała na Sore do oczu naszły jej łzy. Jego twarz była bledsza niż zwykle, a po policzkach spływały pojedyncze łzy. Pierwszą myślą Rebekki, było sprawdzenie pulsu. Był, ale bardzo słaby. Rebecca ledwie go wyczuła.

Rebecca: Nie odchodź! Obiecałeś mi! Miałeś być na zawsze... pamiętasz?

W całym domu było słychać płacz dziewczyny. Rebecca trzymała Sore w objęciach i powtarzała rozpaczliwie coraz ciszej "Miałeś być na zawsze... Od zawsze, na zawsze... Miałeś być na zawsze...". Nie mogła powstrzymać łez, które padały na Sore. Nagle usłyszała cichy głos Sory.

Sora: Od zawsze, na zawsze. Nie łamie obietnic.

Rebecca widząc słaby uśmiech Sory, sama się uśmiechnęła i przestała płakać. Ich przyjaźń miała właśnie przestać istnieć, ale miłość Rebekki zawróciła Sore z przedsionka zaświatów. Takich przyjaźni jest niewiele, ale te które już są, będą w stanie przetrwać wszystko. Czasami myślę, że nic nie dzieje się bez przyczyny, że wszystko wydaje się być nieuniknione i powoli kształtuje nasze przeznaczenie.

Od zawsze, na zawszeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz