*Selly*
- Mamo?
Rodzicielka pokazała się w holu niczym błyskawica.
- Selly! Kochanie!Chwyciła mnie mocno w ramiona, jakbym wróciła z wojny. Odwzajemniłam uścisk. Źle się czułam w środku.
Koło nas pojawił się Syrwil.
- I co? Czego od Ciebie chcieli?
- Więc...
- Och! Coś musiało się stać! Jesteś taka bledziutka! Zaparzę ci rumianku...
- Mamo...- jęknęłam.
- Kochanie, daj jej skończyć.- krasnolud objął rudowłosą.
- Chodźcie do salonu. Muszę wam o czymś powiedzieć...Jak powiedziałam, tak weszłam pierwsza do pokoju. Rodzice za mną.
Zajęłam honorowe miejsce w fotelu a oni usiedli na kanapie naprzeciwko mnie.
Zapadła cisza. W powietrzu można było wyczuć niepokój i napięcie.
- No mówże!- ponagliła mnie zdenerwowana mama.Westchnęłam ciężko.
- Wezwali mnie- zaczęłam.- By mi powiedzieć, że oni i Rada postanowili przywrócić mnie do życia...
- Że co?!- krzyknęli w tym samym momencie.
- Dokładnie..
- A to w ogóle jest możliwe?- zdziwiła się Selena.
- Dla Valarów nie ma rzeczy niemożliwych. - rzekł jej mąż.- A powiedzieli ci chociaż czemu podjęli taką decyzję?Byłam tak oszołomiona, że dopiero po chwili doszło do mnie jego pytanie.
- Tak, powiedzieli, że zbliża się niebezpieczeństwo, które zaatakuje Thorina...
- Tego Thorina?- upewnił się.Pokiwałam głową.
- Ale.. Ale jakie niebezpieczeństwo?- spytała spanikowana mama.
- Nie umieli do końca określić.- odpowiedziałam niepewnie.
- Aha!- Selena wstała z miejsca jak z armaty.- Chcą Cię wysłać na jedną wielką nie wiadomą! Nie ma mowy!
- Mamo, uspokój się. Życie na dole jak i życie tutaj to jedna wielka niewiadoma! Nie wiesz co się stanie, ale masz pewność, że stanie się na pewno!
- Nie zgadzam się córeczko! Co jak coś się stanie? Jak będziesz cierpieć? Serce mi pęknie...
- Jeżeli 'coś się stanie' to: po pierwsze, umrę ze świadomością że próbowałam i po drugie, wrócę do was... zrozum, jak coś im się stanie, nie wybaczę sobie tego. A poza tym to nie ma znaczenia.- To znaczy?
- Powiedzieli, że jak zasnę obudzę się na dole. Za późno...Mama nagle usiadła i rozpłakała się chowając twarz w dłoniach. Bez wahania dostąpiłam do niej i mocno przytuliłam.
- Nie płacz mamo. Wszystko będzie dobrze.
- Już zapomniałam.. że nie jesteś moją małą dziewczynką.- spojrzała na mnie swoimi zapłakanymi niebieskimi oczami i dotknęła mojego policzka.- Wyrosłaś i stałaś się dorosłą kobietą..- Kobietą, którą zawsze chcieliśmy byś się stała.- dodał krasnolud.
- Jesteś twarda i umiesz postawić na swoim. Jakbym widziała siebie w twoim wieku.- uśmiechnęła się przez łzy.- Teraz dopiero jestem z Ciebie dumna Selly.We trójkę zamknęliśmy się w szczelnym uścisku. Nic nie mogło rozbić naszej rodzinnej miłości.
- Kocham was.- szepnęłam czując łzy wzruszenia pod powiekami.
- My Ciebie też.Nie zorientowałam się, kiedy zapadł zmierzch. Czyli była już na mnie pora.
- Już czas.- powiedziałam.Oboje pocałowali mnie w czoło.
- Nie poddawaj się.- powiedział do mnie Syrwil.- Walcz o to co kochasz.
- Będę tato, będę.Ostatni raz na nich spojrzałam i zamknęłam się w pokoju.
Wiedziałam, że branie stąd czegokolwiek i tak nie przejdzie na drugą stronę. Przebrałam się tylko (w razie czego) w coś wygodniejszego: długie, ciemne spodnie, szarą bluzkę a na nią wełniany sweter.
Peleryny nie brałam. Na wznak padłam na łóżko. Zamknęłam oczy. Nastała ciemność i głucha cisza.*Bilbo*
Zakończyłem pakowanie prowiantu i potrzebnych rzeczy. Miałem zamiar pojechać do Rivendell, by odwiedzić Kodę, Sandi oraz Amila, czyli rodzeństwo Luny i Huberta. Dawno ich nie widziałem. Potrzebują teraz wsparcia po tej stracie.
Westchnąłem ciężko. Szkoda mi dzieciaków. Nie zasłużyły sobie na to. Bardzo je lubię a one mnie chyba nawet pokochały. Dlatego często będę robił sobie wycieczki do nich.
- Ciebie też Zabiorę Shira.- powiedziałem biorąc jej koszyk za uchwyt.Spojrzała na mnie nieufnie.
- Nie zabijesz mnie?
- Bardzo śmieszne.Postawiłem ją oraz plecak przy wyjściu. Poszedłem jeszcze po klucze i wróciłem. Na plecy założyłem płaszcz a na niego bagaż. Wziąłem koszyk.
- Do zobaczenia Bag End.- powiedziałem sam do siebie.Zamknąłem za sobą drzwi kluczem i ruszyłem przed siebie.
- Panie Bilbo, dokąd się Pan wybiera?- zapytał mój sąsiad zza płotu.
- Odwiedziny drogi Panie.- powiedziałem z uśmiechem.
- Czy mam mieć oko na norkę?
- Czyta mi Pan w myślach.- podałem mu klucz.
- Szerokiej drogi!
- Dziękuję!- zawołałem.Szedłem dalej. Mieszkańcy Hobbitonu znów dziwnie na mnie patrzyli. Zignorowałem to.
Gdy przekroczyłem mały, kamienny most i wszedłem do lasu na chwilę stanąłem.
Zmieniłem się w wielkiego, czarnego kota, wziąłem uchwyt kosza w zęby i pognałem przed siebie. I gnałem tak dopóki nie nastał wieczór.
CZYTASZ
I Will Not Leave You
FanfictionWszystko ucichło. Bitwa Pięciu Armii się zakończyła. Ci którzy przeżyli znów mogli zobaczyć swoich bliskich. Jednak nie wszyscy mieli tyle szczęścia. Tysiące istot różnych ras już nigdy więcej nie ujrzeli kolejnych wschodów słońca. Wśród nich była S...