Jej błękitne oczy

410 29 11
                                    


Kto rzekł: Paryż świata stolicą – ten bez wątpienia miał rację!

To miejsce miało do zaoferowania coś więcej, niż stare kamienice, urokliwe uliczki, zielone parki czy zabytki architektury sławne na cały glob. Nie chodziło wcale o wieżę Eiffla, katedrę Notre-Dame, Luwr, Łuk Triumfalny. Było nawet coś ponad świeżutkie francuskie croissanty i chrupiące bagietki sprzedawane przy Rue de Rivoli!

Paryż miał przeszłość. Od dziejów Rzymian, przez rewolucję francuską i wojny Napoleona, aż do konferencji w pobliskim Wersalu – w Paryżu pisano historię, a do granatowego atramentu nieraz dołączała krew.

Ale od tamtych czasów wiele się zmieniło. Tylko niebo ponad miastem nadal pozostało tak samo błękitne, jak dawniej.

Adrien także miał tutaj swoją przeszłość. Pamiętał lata dzieciństwa, kiedy razem z matką kładli się w ogródku i godzinami wpatrywali się w górę. Śmiali się, odgadując kształty puchatych obłoków, które leniwie sunęły przed siebie. Często spędzali tak całe godziny, po prostu podziwiając piękno otaczającego ich świata. Adrien kochał niebo i kochał jego delikatny kolor.

Chłopak westchnął. Przejechał wierzchem dłoni po zielonej trawie. Zerwał jedno źdźbło, po czym zaczął obracać nim między palcami. W smutniejsze dni, gdy miał chociaż chwilę wolnego, przychodził na tyły domu, kładł się na ziemi i wspominał. Dopiero wtedy zdawał sobie sprawę, jak bardzo tęskni za mamą, jak brakuje mu jej troskliwego dotyku, ciepłego głosu...

Chciałby jej tyle opowiedzieć. O szkole i nowych przyjaciołach, o Miraculum i Plaggu, o Chat Noir i o Ladybug... O swoich uczuciach do tej tajemniczej dziewczyny, która skradła wszystkie jego sny oraz marzenia. Matka by zrozumiała. Zawsze rozumiała.

Na gałęzi drzewa przysiadł niewielki ptaszek. Adrien przetarł oczy. Podniósł się do siadu. Przyglądając się zwierzęciu, czekał, aż zacznie swoją symfonię. Niestety, ptak pokiwał tylko główką, ciekawsko zerknął na człowieka i poleciał w stronę nieba.

Chłopak uśmiechnął się lekko. Zazdroszczę ci, wiesz? Możesz tak po prostu oderwać się od ziemi, zniknąć wśród chmur. To dla ciebie takie proste. Ja nigdy nie będę w stanie poczuć, jak to jest... Kiedy jesteś wolny i możesz udać się dokąd tylko zechcesz.

Podobno koty chadzają własnymi ścieżkami, ale droga Chat Noir była ściśle związana z pewną dziewczyną o błękitnych oczach. Oczach skrytych za maską w czarne kropki.

***

Zapadał zmrok. Niebo pokryło się jasnymi odcieniami różu oraz pomarańczy, by wkrótce zmienić je na zdławiony błękit powoli przechodzący w granat. Adrien usiadł przy stoliku, na zewnątrz niewielkiej kawiarenki w centrum Paryża. Rozciągał się stąd całkiem dobry widok na wieżę Eiffla. Chłopak upił trochę swojego soku ze świeżych pomarańczy, po czym odstawił kubek na stolik. Zastanawiał się, czy to możliwe, że Ladybug także spogląda w tej chwili na główną atrakcję miasta.

Rozejrzał się wokół. Ludzie wiecznie się gdzieś spieszyli, pogrążeni w milczeniu oraz swoich sprawach. Znajdowali czas, by wstąpić po kawę, po czym pędzili dalej. I tak toczyło się paryskie życie, życie spokojne, choć nieco zabiegane... Czasem zmącone przez ciemnego motyla.

Na twarz Adriena wstąpił delikatny uśmiech. Dostrzegł w tłumie koleżankę z klasy. Pomachał do niej.

– Hej, Marinette! – zawołał, mając nadzieję, że dziewczyna go dostrzeże. – Marinette!

Odwróciła się w jego stronę. Wyglądała na nieco zaskoczoną.

– Ad... Adrien, cześć – uśmiechnęła się, podchodząc bliżej. Zachowuj się normalnie, Mari. – Co tutaj robisz?

Miraculous Ladybug: Jej błękitne oczyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz