James chwycił mnie za rękę i pociągnął w stronę parku. W ciągu ostatniego tygodnia z drzew spadły wszystkie liście, zrobiło się szaro i ponuro. Ścieżki zostały doszczętnie oczyszczone przed zbliżającą się już wielkimi krokami zimą. Zaczęło padać. Wyjęłam parasol i rozłożyłam go nad naszymi głowami. Podbiegliśmy pod starą altanę i przykucnęliśmy patrząc na uciekających stamtąd ludzi.
- Woda ich chyba zabija. - zaśmiałam się i zwróciłam w stronę swojego chłopaka.
- Mam już pomysł na naszą randkę. - powiedział James przysuwając się do mnie i obejmując ramieniem.
- Cieszę się. - odparłam zgodnie z prawdą lekko się rumieniąc.
- Chodź. - wstał. - Zaraz się spóźnimy, a tego Noel nam już tego nie przebaczy.
Pokiwałam głową, podniosłam się i splotłam nasze dłonie. Ruszyliśmy w stronę domu kultury. Kiedy dotarliśmy na miejsce pobiegłam się przebrać, bo zobaczyłam całą naszą grupę rozciągającą się już na sali. Spóźniona. Znowu.
Pospiesznie założyłam moje leginsy i zwykły biały top i weszłam na zajęcia. Zajęłam miejsce przy Jamesie i zaczęłam robić wymachy nogą w przód i tył.
- Dobrze. - krzyknął Noel. - Widzę, że już wszyscy się rozgrzali.
- Tak. Zwłaszcza, że dopiero przyszliśmy. - zaśmiał mi się do ucha James.
- Dziś - ciągnął nauczyciel. - zaczynamy drugi poziom nauki. - zrobiłam zdziwioną minę. - Będzie polegało to na całkowitym otwarciu się z waszej strony i pokazaniu jej mnie i waszym kolegom. Głównie chodzi tu o improwizację, ale także o wasz wewnętrzny przekaz. Uczucia. Uczucia! - powtarzał dobitnie, przy tym mocno gestykulując. - Macie tydzień na pokazanie mi samych siebie poprzez ruch. Będziecie mogli skorzystać z sali. Niestety nie mamy tyle czasu, by każdy miał ją dla siebie. Dobrałem was w pary. To właśnie z tymi osobami będziecie dzielić salę. Przy drzwiach macie rozpiskę. Aha! Prawie bym zapomniał! - dodał szybko. - Para to chłopak i dziewczyna.
Cała grupa rzuciła się do drzwi wyjściowych.
- No to nam się udało. - powiedział James. - Jesteśmy razem. - podszedł do mnie i przytulił. - Teraz też tutaj.
- Przynajmniej tak ułatwił mi zadanie. - odparłam wyraźnie zadowolona.
Cała resztę zajęć Noel pokazywał nam swoje przykłady tańca, jakiego od nas oczekiwał. Nie było to wcale takie trudne, ale proste też nie. Udało mi się zrozumieć przekaz. Uczucia również. I chociaż cały czas śmiałam się z Jamesem z nauczyciela, wiedziałam, że to właśnie dzięki niemu mogłam tu być i pokazywać innym siebie. Nie byłam jednak pewna, czy uda mi się zatańczyć przed całą grupą. Ale zmartwienia zostawiłam sobie na później.
- Załapaliście? - powiedział w końcu zdyszany Noel. - Teraz wasza kolej. - dodał i runął twarzą na ziemię kompletnie wykończony.
Parsknęłam śmiechem i razem z Jamesem zajęliśmy jeden róg sali, chcąc podzielić się pomysłami. I szło nam całkiem nieźle. Nawet cały ten projekt nie wydawał mi się już taki straszny. Ale do jego zrealizowania potrzeba nam było dwóch osób, więc po zajęciach podeszliśmy do nauczyciela wciąż leżącego trupem na środku parkietu. Pokiwałam tylko smutno głową.
- Hej! - James dźgnął go palcem w plecy. Drgnął, a my odskoczyliśmy na bezpieczną odległość.
- Słucham - rzucił przeciągając się.
- Chcieliśmy się po prostu zapytać, czy nie moglibyśmy wykonać tego ćwiczenia razem, zamiast indywidualnie. - powiedziałam patrząc na swoje baletki.
- Hmm... - mruknął Noel. Daliśmy mu chwilę, bo jego upadek wyglądał na bolesny. W końcu odezwał się niespodziewanie i z wielką energią w głosie. - Nie ma problemu! Właściwie to świetny pomysł! - krzyczał podnosząc się z podłogi. - Uwagaaa luuuudzie!! - ryknął. - Zbierzcie się przede mną! - wszyscy pospiesznie ustawili się w szeregu i oczekiwali, aż nauczyciel przemówi. - Zmiana planów. Zamiast tańczyć osobno, będziecie pracować razem. - rzekł podekscytowany. - i...i.. wyznaczę wam uczucia jakie macie pokazać swoim układem. Wyślę wam je mailem, a teraz koniec zajęć!
Ogólnie grupa wydawała się zadowolona faktem, iż nie będą musieli sami ogarniać wszystkiego, więc szybko przystali na plan Noela. Zapanował szum i wszyscy skierowali się do wyjścia.
- W sumie i tak mieliśmy dzielić ze sobą salę. - odezwała się Kate do swojego partnera.
- Będziemy najlepsi. - szepnął James do mojego ucha.
- Jak zwykle. - puściłam mu oczko i poszłam się przebrać.
***
- No ile można! - zawołałam do Jamesa biegnącego w moją stronę. Przed domem kultury czekałam już dobrze dziesięć minut. Po chwili jednak zamknął mnie w szczelnym uścisku i pocałował przelotnie w usta, na co się rozchmurzyłam. - Następnym razem zaczynam bez ciebie. - stwierdziłam. - Daj klucze.
Chłopak podał mi je i razem wkroczyliśmy na pustą salę. Poszłam się przebrać. Po kilku minutach wróciłam, rzuciłam swoją torbę w kąt i spięłam włosy w wysokiego kucyka.
- To jak kotku? - zaczął James. - Gotowa na naszą randkę?
- Już się mnie o to pytałeś. - odparłam ze śmiechem.
On po prostu prychnął i zaczął się rozciągać. Piętnaście minut nam wystarczyło. Nadal nie wiedziałam dlaczego Noelowi zajmowało to połowę zajęć.
- Dobra. - stwierdził w końcu brunet. - Możemy zaczynać.
Kiwnęłam głową i podeszłam do niego.
Noel wybrał nam jakże twórcze uczucie. Miłość. Nie mogliśmy trafić lepiej. Co za ironia? Zdążyliśmy już wspólnie uzgodnić do jakiej piosenki będziemy tańczyć. Po na prawdę długiej rozmowie telefonicznej wybraliśmy piosenkę "Close" Nicka Jonasa.
Włączyłam utwór. Z początku głupio było ruszać się tak mocno improwizując, ale już po chwili swobodnie mogliśmy dać się ponieść. Ręce układałam w coraz to dziwniejsze pozy, nogi same mnie niosły. Błam zmęczona. Nasze rozgrzane ciała co chwilę się spotykały. Poruszałam się zgodnie z rytmem. Nagle przylgnęliśmy do siebie i złączyliśmy nasze dłonie. Od teraz byliśmy parą. Kroki zrównaliśmy ze sobą. W końcu piosenka się skończyła, a my wycieńczeni upadliśmy na ziemię.
- Teraz rozumiem Noela. - ledwo dysząc spojrzałam na Jamesa.
- Ta.. - wydusił. - Byłaś cudowna.
- Ty też. - cmoknęłam go w policzek.
- Seksownie wyglądasz jak jesteś zmęczona.
- A ty jak tak leżysz spocony na podłodze - zaśmiałam się patrząc mu w oczy.
Jeszcze długo tak leżeliśmy rozmawiając. Na szczęście przed kompletnym wyczerpaniem udało nam się zapamiętać kilka ruchów i sklecić w początek układu. Zapowiadało się nieźle.
Niestety w pewnym momencie musieliśmy się podnieść. James podciągnął się pierwszy i podał mi rękę. Przyciągnął mnie do siebie i pocałował. I nie był to zwykły pocałunek, bo przepełniony namiętnością i nadzieją na więcej.
- Kocham cię. - powiedział w końcu.
Zamarłam na sekundę. Dosłownie sekundę.
- Ja Ciebie też.
---------------------------------
Tadaaaaaaaaam!
Kolejny rozdział napisany!!
Bez mojej notatki to aż 1046 słowa!!!
Mam nadzieję, że się wam spodobał!! :*
Jak ja kocham Jamesa?!
~ Anet.