Rozdział 1

759 15 1
                                    

Nazywam się Jeanine Słowacki, aktualnie uczęszczam do liceum i mieszkam w Ameryce. Swoje 'nietutejsze' nazwisko zawdzięczam korzeniom, które jak się okazało pochodzą z Polski. Mój prapradziadek jako jeden z nielicznych ludzi przeżył katastrofę TITANICA i z pomocą CARPATII dobił do Nowego Jorku, gdzie zresztą się osiedlił.

Wiele osób, zważając na moje nazwisko pyta się mnie, czy potrafię mówić po polsku. Otóż (może wstyd się przyznać), nie potrafię swobodnie rozmawiać w tym języku. Rozumiem tylko wybiórcze zdania i wyrażenia, oraz znam kilka słów, ale to za mało, by sklecić jakąkolwiek sensowną i spójną wypowiedź. Nigdy się w to nie zagłębiałam, bo jakby nie patrząc, teraz cały świat porozumiewa się w języku angielskim.

Jestem pełną życia i entuzjastycznie nastawioną do wszystkiego nastolatką. Optymistka.

Mam czarne, średnie włosy, 175 cm w butach na obcasie i z reguły jestem szczupła, choć do figury modelki trochę mi brakuje.

Uwielbiam się uczyć, a moimi ulubionymi przedmiotami są historia i angielski. Humanistka. Moim hobby jest fotografia, z której zresztą mam plan żyć w przyszłości. Co z tego będzie? Czas pokaże.

- Jeanine! - krzyczy moja przyjaciółka Christina.
Zatrzymuję się na jej wołanie i czekam, aż do mnie dojdzie.
- Gdzie ty się tak spieszysz? - pyta.
- Jak to gdzie? Christina, piątek na osi.
- To tym bardziej, gdzie ty tak gonisz?
- Naprawdę nie pamiętasz?
- Tak się składa, że nie pamiętam.
- Zaraz mam warsztaty fotograficzne z portretu i przygotowanie na konkurs, w którym główną nagrodą, zgadnij co jest. - mówię uśmiechnięta od ucha do ucha.
- Forsa!
- Tak, ale oprócz niej, zdjęcie konkursowe znajdzie się w 16-stu prestiżowych magazynach fotograficznych w Europie i w naszym amerykańskim 'Popular Photography'! - zatrzymuję się i łapię dziewczynę za ramiona. - Christi, ty wiesz co to znaczy? Przecież ten konkurs i dyplom jaki się dostanie to wygranie życia!
- E no... No to spinasz cztery litery i do roboty! Za 2 lata chcę cię widzieć jako autora zdjęć do Vogue'a.
- Przecież wiesz, że to moje marzenie i choćby się waliło i paliło, zrobię wszystko, by wykonać chociaż jedną sesję do tak prestiżowego magazynu.
- Będzie dobrze, musi być. Zmienię temat. Idziemy jutro w miasto?
- My mieszkamy w mieście.
- Wiesz o co mi chodzi. Powłóczyć się po Central Parku, może na lody pójdziemy, albo na pizzę.
- Możemy iść, zresztą może znów spotkamy kogoś sławnego i focie sobie z nim cykniemy.
- Ty, a jutro w 'Good Morning America', właśnie w CP, nie ma być One Direction?
- A bo ja wiem?
- No to nie ma bata! Kobieto idziemy i już!
- Okie dokie. Zgadamy się jeszcze co i jak, a póki co życzę ci smacznego obiadu.
- Dzięki i wzajemnie!
Rozchodzimy się, każda do swojego domu, bo mieszkamy naprzeciwko siebie. Z kuchni wita mnie mama, która skończyła już pracę i nakłada mi na talerz makaron z pesto i owocami morza.
- Jak było w szkole? - pyta.
- Jak zwykle po staremu i nic nowego.
- Oceny jakieś dostałaś?
- Nie.
- Słuchaj, pan Johnson od historii dzwonił i prosił, żebyś przyszła do niego, do tego pałacyku co kupił, bo chce, żebyś pomogła mu w przygotowaniach do setnej rocznicy nadania szkole imienia.
- Umm... Okej, a kiedy mam do niego przyjść?
- Za tydzień, w piątek po lekcjach.
- No dobra, bo już miałam chwilowy zawał, że jutro, bo umówiłam się z Christiną do CP.
- Słyszałam, że ponoć 1D ma być.
- Christi coś wspominała na ten temat. Jak będą to fajnie. W sumie darmowe koncerty, zawsze są fajne. - zostawiam niezjedzony makaron na talerzu i odchodzę od stołu.
- Zjedz do końca. - mówi mama.
- Mamo, hello, warsztaty...
- Zapomniałam, dobra to leć.
Idę do mojego pokoju po aparat, który wkładam do pokrowca i wychodzę. Zanim zamknęłam drzwi, słyszę jeszcze 'powodzenia'. Słońce jest wysoko na niebie i dość mocno grzeje, na tyle, że ściągam wiosenną kurtkę i przewiązuję ją na biodrach.

Od progu sali, w której odbywają się warsztaty wita mnie nauczyciel naszej grupy i informuje mnie, że wygrałam poprzedni konkurs, w którym tematem była ekspresja w mieście. Cieszę się tak bardzo, że chwilowo zapominam o całym świecie, po chwili euforii, wszyscy z mojej grupy podchodzą do mnie i mi gratulują. Nie mogę uwierzyć w to, co się stało, a główną nagrodą jest 500 $, na które już mam pomysł.

Dzisiejsze warsztaty przebiegają w wyjątkowo nudnej atmosferze. Omawiane są warunki konkursu i cechy, jakie warto uchwycić na zdjęciu.

Po 1,5 godzinie wychodzę z budynku i zmierzam prosto do domu. Czas na weekendowy chillout.






To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Mar 29, 2016 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Zgwałcona Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz