Prolog

461 30 5
                                    

 Promyki słońca przedzierały się przez uchylone okno, rzucając światło między innymi na jasnobrązową ciecz znajdującą się w plastikowym kubku stojącym na biurku. Latte nie było tak ciepłe jak Namjoon by sobie tego życzył i sam jego smak pozostawiał wiele do życzenia, ale nie mógł bardzo narzekać. Jeśli jego bateria miała działać do końca tego dnia, potrzebował czegoś, co ją naładuje. Nie odrywając wzroku od monitora, sięgnął po kawę. W tym samym momencie drzwi otworzyły się niespodziewanie, powodując, że ręka mu zadrżała i o mały włos, a zawartość kubka znalazłaby się na dość ważnych papierach. Powietrze z głośnym świtem opuściło jego gardło, a on sam zaraz zwrócił uwagę na czarnowłosego młodego mężczyznę w białym fartuchu, który wszedł do pomieszczenia. Tego, który byłby sprawcą armagedonu, gdyby płyn rzeczywiście znalazł się na tamtych papierach - Przyszedłem nie w porę?
- Nie. I tak teraz mam przerwę, tylko coś uzupełniam.
Mężczyzna uniósł kąciki ust i przysiadł po drugiej stronie biurka. Jego spięte ramiona i sposób jaki siedział przypominał mu o pacjentach, którzy zasiadali na tym krześle i wyglądali jakby przyszli na skazanie. O tym, że część z nich faktycznie nie słyszała dobrych wieści, wolał już nie myśleć. - Co Panu dolega? - spytał jakby automatycznie, zachowując nawet powagę, co wywołało w jego koledze po fachu cichy śmiech. Coś jednak było wyraźnie na rzeczy.
- To dziś, nie? Zastanawiam się, czy dobrze zrobiliśmy posyłając na lotnisko Hoba.
- A czemu by nie? Jimin kumplował się z nim najbardziej zaraz po... - urwał, bo dobrze wiedzieli kogo ma na myśli – Więc jeśli on miałby go nie rozpoznać, to tym bardziej żaden z nas.
- Nie o to mi chodzi. Ale wiesz jaki jest Hobi. Zaraz mu pewnie każe wsiadać na ten swój motocykl...
- Zamartwiasz się bez powodu. Hobi to duże dziecko, wystarczająco duże by wiedzieć jak nie zrobić sobie i ludziom wokół krzywdy. Chyba... Poza tym wiem, że bardziej boisz się o samego Jimina. Pamiętam jak zacząłeś mi panikować, że się zmieniłem kiedy wróciłem ze Stanów, bo zacząłem używać więcej angielskich słówek przy rozmowach. Ale przecież rozmawialiśmy z nim niedawno... na pewno nie przyjechał tu by robić rabanu. To zawsze był dobry chłopak. Jedyne co się mogło w nim zmienić to to, że nie wygląda już jak pulpecik tylko jak model wyjęty z okładki gazet. Wziął się za siebie i bardzo dobrze. A reszta... niektóre rzeczy nigdy się nie zmienią.
- Myślisz, że dlatego Yoongi nie przyszedł po niego na lotnisko?
- Nie. Jakby to było powodem, to w ogóle by go tu nie sprowadził. Dzisiaj rano z nim gadałem i mówił mi, że Minyoung zabiera go do swojej wróżki, bo chce być pewna, że wszystko się powiedzie... wiesz jaka ona jest - widząc skrzywioną minę Namjoona, drugi lekarz mógł tylko sobie wyobrażać jak musiał brzmieć Yoongi, kiedy mu o tym opowiadał. Roześmiał się cicho, ale zaraz z jego ust wyszło sentymentalne westchnienie.
- No, ale kto by pomyślał, że Yoongi da się tak szybko ujarzmić. Jeszcze niedawno to było nie do pomyślenia, a pojutrze już się żeni.
Namjoon przyznał mu rację, lekkim skinieniem głowy. - Idziesz dzisiaj, prawda?
- Jasne, ale nie na długo. Nie jestem pantoflarzem, ale nie chcę jej denerwować... nie lubi jak piję.
- Się nie dziwię. Po pijaku twoje żarty są nie do zniesienia.
Jego wzrok spoczął na obrączce zdobiącej serdeczny palec Seokjina, a zaraz potem przeniósł go na swoje dłonie, na których widniały ślady po pracy, zmęczenia i samotności.

Zapach rozpalonych kadzidełek roznosił się po całym pomieszczeniu, drażniąc nozdrza Yoongiego. Było mu duszno, kolana już go bolały od tego całego klęczenia, ale jeśli to było aż takie ważne dla dziewczyny znajdującej się obok, wolał przemilczeć swoje niezadowolenie i skupić swoją uwagę na czymś innym... tylko właśnie, czym? Wszystko tu było takie chaotyczne, ale i nudne zarazem. Na ciemnych meblach znajdowały się posrebrzane albo pozłacane posążki różnych bogów, głównie Buddy. Przyglądał im się na tyle długo, że jeśli kazano by mu je rysować z pamięci, zrobiłby to bez problemu. Ale Minyoung już go ostrzegała, że takie wizyty mogą zabierać trochę czasu, bo nie zawsze da się tak łatwo odczytać intencje duchów panujących nad losami ludzkiego życia. Yoongi nie śmiał podważać kompetencji wróżbitki, do której jego narzeczona wraz z matką tak często przychodziły, wolał zwalić winę na złośliwość tych duchów, w które oczywiście tak bardzo nie wierzył. Już nawet nie chciało mu się śmiać, jedynie powstrzymywał ziewnięcie, o którym zapomniał, kiedy starsza kobieta wzdrygnęła się nagle i spojrzała na Yoongiego przerażonymi oczami, które pod tymi dwoma denkami od butelek wyglądały jak dwie kropki. - Co się dzieje? - spytał, czując jak jego ukochana porusza się niespokojnie, chętna zadać podobne pytanie.
Kobieta wskazała swoim kościstym palcem na chłopaka, mówiąc – Czy ostatnio jesteś świadkiem jakiś paranormalnych zjawisk? Widziałam ducha, który jest Tobą zaintrygowany. Szuka czegoś i możliwe, że będzie chciał Cię wykorzystać do tych celów albo nawet przejąć Twoje życie. Miej się na baczności.
Yoongi oczami wyobraźni już widział rozmowy z tymi wszystkimi osobami, dzięki którym ten ślub mógł w ogóle dojść do skutku, by go przenieść na inny termin. Skrzywił się, podirytowany. - Nie da się jakoś odpędzić tego złego ducha?
- Ni to dobry, ni zły ten duch, trudno mi wyczuć jego aurę. Ale na pewno jest zagubiony... niech pan się nie śmieje. To poważna sytuacja. To może być przeszkoda w waszym związku.
- Na pewno będzie przeszkodą, jeśli weźmiemy to wraz z przyszłą małżonką na poważnie. Jeśli jakiś duch coś do mnie ma, no to niech mi to powie wprost. Ja się go nie boję. Słyszysz duchu? - rozejrzał się, jakby chciał go odnaleźć wzrokiem. Ale no tak, jak miał zobaczyć coś, co nie istnieje?
- Och, chłopcze, nawet nie wiesz co mówisz... - kosmyki podniszczonych włosów kobiety, zafalowały w powietrzu, kiedy pokręciła głową.
- To wszystko? - upewnił się, a widząc, że wróżbitka nie ma nic więcej to dodania, podniósł się i gestem ręki kazał dziewczynie zrobić to samo. - Poza tym duchem nic nam nie grozi, tak? Będzie ładna pogoda, ślub się odbędzie i dzieci zdrowe? - w jego głosie nie brakowało ironii. Poczuł jak dziewczyna szarpie go za rękę, szepcząc jego imię. Wiedział, że pewnie czeka go słuchanie, zwłaszcza, że kobieta klęcząca przed nimi jest ważną personą dla rodziny jego narzeczonej, ale nie mógł już dłużej tego znieść. - Zapamiętaj moje słowa.
„Pierwszy i ostatni raz dałem się na to namówić" pomyślał, kiedy już wyszli. Dziewczyna złapała się jego ramienia. - Nie patrz tak na mnie. Przecież sama w to nie wierzysz. Miesiąc temu nie wspominałaś by mówiła takie rzeczy. I nawet nie waż się mówić mamie. Ślub się odbędzie.
- Ale Yoongi...
Słysząc ton jej głosu, zatrzymał się i przycisnął ją bardziej do siebie by pocałować ją w czubek głowy. Na szczęście nie miała dziś na sobie wysokich obcasów, więc mógł to zrobić bez problemów. - Żadna istota żyjąca i nieżyjąca nie zepsuje tam tego dnia, jasne? Nie pozwolę na to.
Jeśli słowa nie przekonały jej do końca, zrobił to jego szeroki uśmiech, który zaraz jej wysłał, kiedy palcami przeczesywał jej czarne loki. Dziewczyna zachichotała, zawstydzona całą sytuacją, a Yoongi przez chwilę poczuł się jak wtedy, kiedy jego serce postanowiło, że coś może z tego być.
Czując, że duchy już im nie zagrażają, postanowił zmienić temat - Ach, ostatni dzień wolności, co robić?
- No właśnie, nie szalej mi tam za bardzo – zagroziła mu, jednocześnie przyciskając policzek do jego piersi.
- Powinienem to samo powiedzieć. Dużo striptizerów zamówiłyście?
- Tylko kilku... - przyznała bez krzty powagi - ja tam się bardziej boję co Hoseok tobie wymyślił.
- Zebrał wszystkich starych znajomych. Posiedzimy, powspominamy w naszym dawnym ulubionym klubie karaoke...
- I żadnych dziewczyn?
- Żadnych – uspokoił ją – Jutro bierzemy ślub, a ty mi w ogóle nie ufasz, no wiesz co?
- Przecież żartuję. Każdy przecież ma swoje małe tajemnice...
- Co?
Dziewczyna w odpowiedzi pokazała mu język i pobiegła w stronę jego samochodu by uniknąć dalszych pytań. Yoongi również zaśmiał się pod nosem. Małe tajemnice, dobrze powiedziane. Jego serce dziwnie zareagowało na myśl o tym, kogo ma dzisiaj zobaczyć.

Where'd You Go? // YoonminOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz